Witam serdecznie,
Zanim urodził się mój syn, wydawało mi się że wychowanie dziecka nie jest takie trudne a zaspokajanie podstawowych potrzeb załatwi wszystko. Rzeczywistość jednak okazała się zdecydowanie bardziej brutalna i od samego początku czyli od 11 miesięcy nieustannie towarzyszy mi myśl "jakim mój synek będzie człowiekiem w przyszłości?", "czy dobrze go wychowam?", "czy będę potrafiła uchronić go przed niebezpieczeństwami tego świata?", "co robię źle?(a coś robię na pewno)", "co powinnam zmienić?". Czasem zamiast cieszyć się macierzyństwem zadręczam się myślami. Ale powoli zaczynam dochodzić do wniosku, że chyba taka rola mamy-drżeć o swoje dziecko:) Póki co staram się stawać na głowie by moje, nasze dziecko w przyszłości mogło powiedzieć, że ma wspaniałych rodziców i że jest szczęśliwe. A mam nadzieję, że wszystkie moje obawy prysną jak bańka mydlana.