Witajcie i pizwólcie ,że i ja do Was dołączę kochane. Rok temu poronilam w 9 tygodniu na szczęcie organizm oczyścił sie sam bez żadnej interwencji lekarskiej co już dla mnie było cudem i zgadzam sie z Wami wszystkimi że wszystko jest gdzieś zapisane i tak miało być...co się okazało trzy miesiące później zdiagnozowano u mnie mięsaka pod kolanem typ nowotworu złośliwego ,którego musieli mi wyciąć w ekspresowym tempie żeby nie pękł i nie było przerzutów, gdybym była w ciazy taka operacja nie byłaby podjęta. Dlatego mimo żalu jaki wtedy odczówałam po stracie maluszka dziś wiem że tak miało poprostu być,przeszłam długa rekonwalescencję po operacji by w ogóle odzyskać sprawność w nodzę i dziś - czyli rok później jestem już prawie znów w 9 tygodniu ciąży,na usg widziałam bijące serduszko a fasolek ma 19,6 mm - jestem przeszczęśliwa i wierze że mimo bólu po stracie na każdego przyjdzie odpowiedni moment trzeba poprostu na niego poczekać. Pozdrawiam Was!