Witam w piękne popołudnie :)
Moja ciąża przebiega bardzo nerwowo- niestety.. w 12 tyg dowiedzieliśmy się że nasze maleństwo ma poszerzoną przezierność karkową i skierowali nas na dalsze badania do kilku innych lekarzy. Oni również powiedzieli że odchyłka od normy jest i tym samym jest prawdopodobieństwo wystąpienia Zespołu Downa. Pomimo całego stresu jakim mnie obładowali przed samym Bożym Narodzeniem odmówiłam wykonania amniopunkcji ze względu na ryzyko uszkodzenia dzidziusia... Kiedy już się troszkę uspokoiłam ok 5 mies. dostałam silnych skurczy i wylądowałam na tydzień na oddziale pod kroplówkami żeby nie doszło do przedwczesnego porodu, a jak już miałam wychodzić ze szpitala znaleźli w mózgu malca jakąś plamkę którą trzeba dokładniej sprawdzić. I kolejni lekarze i nerwy. W 30 tc trafiłam do bardzo miłego lekarza w stolicy który nie strwierdził żadnych nieprawidłowości ale zauważył, że dzidzia jest owinięta wokół szyi pępowiną. Mój lekarz prowadzący mówi że bedziemy rodzić sn bo nie widzi wskazań do cc.Szczerze mówiąc zgłupiałam i żyję z dnia na dzień nadzieją, że wszystko będzie dobrze i Bartuś urodzi się zdrowy i będziemy najszczęśliwszymi ludźmi pod słońcem.
Wiem, że bardzo się rozpisałam ale krócej nie umiałam.
Ja również mam problem z uciskiem na kręgosłup i odejmuje mi całą prawą stronę czasami nie mogę utrzymac równowagi ale zaraz wszystko wraca do normy więc nie narzekam :)
Bardzo bardzo gratuluje tym mamusiom które mogą wycałować swoje pociechy. Ja czekam z niecierpliwością na Bartusia, żeby przekonać się że jest cały i zdrowy :)