Sama jestem dopiero w ciąży ale w ostatnim roku 2 moje najlepsze przyjaciółki rodziły w Żeromskim i trochę tam się poprzyglądałam. Opieka była miła, sam poród podobno też ok. Ale warunki sanitarne... Szkoda mówić. To co zobaczyłam nie trochę przeraża.
Jedna rodziła w lipcu, były wtedy upały, a okna nie można było wogóle otworzyć. Przy czym nie przeszkadzało to wchodzić robaczkom - mnóstwo biedronek i innych koleżków. I łaziły sobie po ścianie, po pościeli, po oknie od wewnątrz. Toaleta koło sali połoznic niby ok, ale druga na oddziale, już kawałek dalej to... Brak mydła (wogóle dozownika na mydło), brak suszarki i papierowych reczników (też nawet uchwytu na to nie było). I co zrobić po wyjściu z toalety? Ochlapać ręce i wytrzeć o siebie? Spłuczka w toalecie nie bardzo działała i po kimś pływały ekskrementy i nawet nie chciały popłynąć dalej pomimo moich usilnych prób. A to w końcu SZPITAL - miejsce nieodłącznie związane z higieną i takie, które powinno ją szerzyć.
Kolejna rzecz to 6 kobiet na jednej sali - niby ok ale do tego dochodzą rodziny, które je odwiedzają i cała sala śpiewa z nami. Ruch jak w markecie i nieustanny dzwięk komórek bo trzeba wszystkim przekzać radosne wiadomości - i tak razy 6. Jak tu tajniacko wyciągnąć pierś na wierzch żeby odciągnąć sobie pokarm? Albo wyjść to toalety z poplamioną krwią koszulą przy tylu osobach bo akurat przesunął się podkład poporodowy? To było bardzo krępujące dla nich. Można mieć to gdzieś, jeśli wypiszą po dwóch dobach ale nie daj Boże, żeby trzeba było zostać kilka dni dłużej bo zółtaczka, bo szczepienia, bo anemia itd.
Ja z tych właśnie względów chyba zdecyduję się na Ujastek. Bo co do lekarza i położnej to i tak kwestia szczęścia na kogo się trafi.