Chciałam sie podzielić moim przeżyciem, bo może któraś z Was tego doświadczyła i będzie mi lżej. Mam jedno dziecko w wieku 4 lat. Po ukończeniu przez nią roku, postanowiliśmy postarać się o rodzeństwo dla niej. Mój lekarz stwierdził, że wszystko jest w porządku i starania mają iść pełną parą. Po pół roku nie dostałam okresu, test jednak nie pokazał 2 kresek. Okazało się że mam mega torbiel. mając na uwadze starania o II dziecko przepisał mi silne leki na jego rozbicie. Po 1,5 m-cu nie było po nim śladu, ale okresu nadal nie miałam. Tabletki okazały się za silne i zahamowało mi wszystko. Mój lekarz mając na uwadze fakt że chcemy mieć II dziecko (mówił w sumie że powinna miesiączka sama przyjść i może to trwać nawet do roku czasu) przepisał mi kolejne leki na wywołanie okresu. Wszystko jak w zegarku, po 2 m-cach terapii dostałam miesiączkę ale przez cały kolejny rok mimo, iż nie brałam żadnych leków już okres miałam bardzo regularny, a ciąży nie było widać -mierzyłam temperaturę, kupowałam testy owulacyjne itd. Znowu wizyta u lekarza - komplet badań łącznie z USG. Wszystko w porządku. Przepisał mi Duphaston i miałam go brać od połowy cyklu po 2 tabletki dziennie przez 3 m-ce. Niestety ciąży brak. Co miesiąc odkładałam wizytę łudząc się, że nie dostanę okresu i zajdę w ciążę.
W tym roku w kwietniu czyli po 10 m-cach od ostatniej wizyty, pojechałam zapytać czemu nie mogę zajść w ciążę. Okres co miesiąc regularnie i tak jak zawsze. Znów komplet badań, Podczas USG jednak powiedział mi lekarz że nie podoba mu się moja macica. Śluzówka 1,8 mm. Katastrofa! Skierował mnie na badania hormonalne i troszkę napomknął abym sie od razu nie załamywała że chyba nic z dzidzi nie będzie. Chodziło oczywiście o śluzówkę. Kiedy odebrałam wyniki (a na nich są normy podane) nie mogłam dojść do siebie przez tydzień. Cały czas płakałam. Oto one:
Estradiol: 30,40
FSH: 26,28
Progesteron: 0,76
AMH: 0,1
Oczywiście pojechałam do niego z wynikami. Jak na złość okresu jeszcze nie dostałam normalnie po 26 dniach tylko po 46 dniach. Lekarz niestety potwierdził, że to przedwczesna menopauza. Abym to lepiej zrozumiała dodał, że z takimi wynikami zostałabym odrzucona na in vitro. jestem bardzo załamana, nie tylko tym faktem że nie będę miała juz dziecka ( ale to bardzo boli) ale też tym że zaczęłam sie już starzeć. Moja mama miała menopauzę w wieku 47 lat. Ale 36? Nie mogę się z tym pogodzić, dlatego chciałabym aby ktoś opowiedział o swoich podobnych przeżyciach byłoby mi może lżej. Nie dociera do mnie że nie będę miała dziecka. Czy naprawdę istnieją cuda? Dodam że lekarz przepisał mi Cyclo-Progynova. Proszę piszcie.