Skocz do zawartości
Forum

nietoperek86

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Personal Information

  • Płeć
    Kobieta
  • Miasto
    Bydgoszcz

Osiągnięcia nietoperek86

0

Reputacja

  1. Konrad lat 3 O ja, wiosna przyszła i jajka zakwitły...
  2. Gratulacje, opowiadania naprawdę super!
  3. Sawa, Nanty, Puffy i wilk Angi wjechali do magicznego lasu. Spotkali tam małego Konradka i jego towarzysza kota Hamona. Okazało się, że dwaj towarzysze zgubili się w lesie. Bohaterowie postanowili im pomóc. Ruszyli w głąb lasu głośno wołając mamę Konradka. Jednak gdy tak krzyczeli zbudzili śpiące na drzewach nocne zwierzęta. Ogromne cienie powędrowały w ich kierunku z głośnym krzykiem: KRRAA, UHHUU. Przestraszone dzieci zaczęły uciekać. Biegły i biegły, aż nagle wpadły do wody. Okazało się, iż było to magiczne jezioro, którego nocne stwory się bały i odleciały. Wszyscy ogromnie się ucieszyli i odetchnęli z ulgą. Zaczęli wychodzić z wody gdy nagle Konrad uniósł się w powietrze. Siedział na głowie wielkiego morskiego stwora. Wodny dinozaur powiedział WRR WRAA, a wilk Angi i Puffy odpowiedzieli mu w zwierzęcym języku. Opowiedzieli dokąd zmierzają, a także to , iż szukają mamy Konradka. Zwierzak postanowił im pomóc. Uniósł swoją szyję tak wysoko jak tylko mógł, aby Konrad rozejrzał się po okolicy w poszukiwaniu swojej mamy. Gdy ją zobaczył pomachał do niej, pożegnał się z przyjaciółmi i wraz z kotem Hamonem pobiegł do domu. Reszta towarzyszy udała się zaś w dalsze poszukiwanie maga.
  4. Krzyki, ciągłe upominanie, prośby... To się nie sprawdzi. W wielu sytuacjach dziecko robi pewne rzeczy nie kontrolując ich, bezwiednie. Dlatego karanie nie przyniesie efektów. Jednak każdy z nas musi dobrać odpowiednią metodę indywidualnie - dopasowaną względem własnego dziecka i potrzeby. W naszym przypadku Konrad jest dzieckiem niepełnosprawnym o obniżonym napięciu mięśniowym. Nie czuje bólu tak jak inni, dodatkowo sam dostarcza sobie dodatkowych bodźców. Niestety wiąże się to z tym, iż bezwiednie gryzie się w rękę, uderza głową o ścianę, a także gryzł mojego męża. Mówienie, że tatę to boli nic nie dawało - bo wówczas gryzł siebie i nie rozumiał jak to może przynosić ból. Więc gdy ugryzł nie był tulony, odkładaliśmy go mówiąc, iż to nie ładnie i z czasem zrozumiał. Jednak udało nam się również oduczyć go gryzienia samego siebie :) kilka razy dziennie masowałam go różnymi fakturami (ręce, nogi, głowę - całe ciało). Raz piłką z wypustkami, raz szczotką, gumową rękawiczką z kolcami - po prostu kilka razy dziennie sama dostarczałam mu potrzebnych bodźców i zadziałało. Już się nie gryzie, nie gryzie nikogo innego i nie uderza głową w ścianę.
  5. Gdy moje dziecko ma ochotę na coś słodkiego daję mu owocową kaszkę, robię budyń a mój mąż przygotowuje przepyszne naleśniki. Jednak ostatnio złamałam się i kupiłam mu bułkę oblaną lukrem - i jakie było moje zdziwienie, gdy okazało się, że to nie lukier tylko sól!!!
  6. Najpiękniejszy poranek był w dniu, w którym mogłam wziąć mojego synka na ręce, po tygodniu rozłąki. Po ciężkiej operacji jego serduszka i walce na OIOMie o przeżycie. Zmęczenie nie miało znaczenia, była tylko ogromna radość, która trwa do teraz:)
  7. Pierwsze święta Kondzika i 99 jego prababci Heli
  8. Czapeczka dla synka: Od dołu (szerszy pasek) niebieski i pozostałe: zielony - żółty - niebieski - brązowy - niebieski - żółty - zielony i do tego biało-niebieski pomponik:) Czapeczka dla mamy: Od dołu (szerszy pasek) jasny szary i pozostałe: różowy - żółty - czerwony - pomarańczowy - czerwony - żółty - różowy i do tego biało-szary pomponik:) Czapeczka dla taty: Od dołu (szerszy pasek) czarny i pozostałe: niebieski - zielony - jasny brąz - ciemny brąz - jasny brąz - zielony - niebieski i do tego biało-czarny pomponik:)
  9. Pierwsze samodzielne jedzenie - chlebek. Oj, jaka mamusia była wtedy dumna!
  10. Zawsze gdy jest jakaś okazja staramy się z mężem dawać sobie choć drobne prezenciki. Tak więc biżuterię „dostałam” na urodzinki naszego synka. A było to tak: w ciąży wszystko zaplanowałam i przygotowałam. Upominek dla męża, czyli dyplom magistra dziecioroba;) podpisany przez lekarza prowadzącego ciążę. Mąż zaś wciąż powtarzał, że to ja jestem od kupowania i sama mam sobie coś wybrać. Zero inwencji. Tak więc gdy poszedł z kolegami a ja siedziałam z moim wielkim brzuchem przed laptopem pojawiła się okazja na piękne błyskotki. Oczy pojaśniały a palec nacisnął ENTER i kup teraz;) oczywiście kasa poszła z konta męża, gdyż to miał być prezent od niego. Zanim przesyłka dotarła mąż wciąż powtarzał kup coś sobie, a ja odpowiedziałam: dobrze… Aż przyszła koperta i mój mąż spytał co to?! Powiedziałam, że prezent dla mnie, spytał od kogo i zdziwił się, że od niego? I muszę przyznać, iż zrobiło mu się trochę głupio, ale spytał ponadto ile ma mi oddać, a ja na to, że prezent jest od niego więc chyba oczywiste, że już za niego zapłacił, ale jak chce jeszcze coś dorzucić to proszę bardzo;)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...