Skocz do zawartości
Forum

atram86

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Personal Information

  • Płeć
    Mężczyzna
  • Miasto
    Wrocław

Osiągnięcia atram86

0

Reputacja

  1. atram86

    Konkurs "Agi Bagi"

    Nie będę odkrywcza, pisząc, że najłatwiej tłumaczyć dziecku pojęcie ekologii, dając dziecku dobry przykład i mówiąc głośno, co dana czynność ma na celu. Nie zrzędzimy, ale tłumaczymy krótkimi zdaniami, wielokrotnie, z czasem rozbudowując wypowiedź. Dziecko obserwuje nas i koduje pewne schematy zachowań. Rozczulające jest to, że przenosi te zachowania do świata swoich zabaw. :) Mały Człowiek wie, że w domu są dwa pojemniki na śmieci: jeden na odpady plastikowe, drugi na odpady różne. Osobno odkładamy papier, baterie i nakrętki. Śmieci często wyrzucamy do kolorowych kubłów wspólnie, przy okazji wychodzenia na spacer, na zakupy, czy na plac zabaw. Mały Człowiek zgaduje, który worek wrzucimy do którego kubła. Nakrętki zanosimy po sąsiedzku rodzinie, która zbiera środki na nowy wózek inwalidzki dla syna. O tym też Mały Człowiek wie i chętnie oddaje (notabene plastikową ;) ) reklamówkę uśmiechniętej i wdzięcznej pani. Zużyte baterie zabieramy ze sobą do pobliskiego sklepu. Tam jest też pojemnik na zużyte żarówki, o które Mały Człowiek często wypytuje. Powtarzam w kółko, że żarówki (LEDowe) jak dotąd działają u nas bez zarzutu. Wracając do baterii, używamy głównie akumulatorów. Kiedy Mały Człowiek był niemowlęciem co druga prezentowa zabawka była na baterie, więc uznaliśmy z mężem, że takie rozwiązanie będzie korzystniejsze zarówno dla środowiska jak i dla portfela. Akumulatorów dziś używamy już rzadziej, bo zamiast multimedialnych zabawek, Mały Człowiek "ulubił" sobie inne atrakcje, np. rysowanie, do którego zużywa jednostronnie zadrukowane kartki, albo przedawnione terminarze służbowe. ;) W mówieniu o ekologii prostymi słowami pomagają nam także książki, m.in. picture book Czerwony Kapturek wydawnictwa Brambla, w którym to na jednej rozkładówce mama Kapturka pokazuje drogę wiodącą przez las do domku babci. Zamiast opisów użyto znaków zakazu, w tym "zakaz wyrzucania śmieci". Choć Mały Człowiek ma dwa lata, doskonale rozumie te słowa. Za każdym razem włącza się aktywnie w ten fragment opowiadania i wymachuje palcem wskazującym, mówiąc: "Nie wolno rozrzucać śmieci! Musisz spakować do koszyka i poszukać śmietnika!". :) I sam też pakuje (zwykle do kosza u dołu wózka albo do maminej dłoni) wszelkie śmieci i śmieciaszki, które wytwarzamy, będąc poza domem. Kiedy znajdujemy kosz, wyrzucamy wszystko i z lekkim koszem ( i sercem) wracamy do domu.
  2. Lenka, dwadzieścia jeden miesięcy, w niedzielę na widok jajka się wdzięczy. :)
  3. Fontanna radości Jubilatki na widok torta z fontanną :)
  4. Ale niespodzianka!!! Dziękuję w imieniu własnym i mojego Śpiocha :) Pozdrawiamy pozostałe Śpiące Bąble :)
  5. Tańce Panny Szczoteczki Każdego ranka w uściskach Kubeczka zniecierpliwiona Panna Szczoteczka wpatrzona w klamkę drzwi od łazienki, czeka na przyjście małej Aurelki. Z sypialni budzika dobiega dzwonek to znak, że tata, domowy skowronek, już za chwil parę wbiegnie z impetem, by - wymieniwszy spojrzenie z bidetem - do toalety porannej przystąpić i bez śniadania umyje swe ząbki. Panna Szczoteczka już wie dokładnie, że nie jeść śniadania jest bardzo nieładnie! Szczęśliwie, reszta rodzinki wesołej w piżamach rozsiada się już za stołem. Są tam kanapki, jajka i tosty... Co zjeść? To wybór wcale nie prosty. Aurelka chrupie tosty, chrup, chrup... W szklance ma mleko, dodaje miód. To Pannę Szczoteczkę nad wyraz cieszy, i już na spotkanie dzisiejsze się spieszy. Tosty i mleko są pyszne - przyznaje, a ile drobinek dla niej zostaje! Aurelka wyprzedza siostrę i brata i w miejscu, gdzie jeszcze przed chwilą stał tata, teraz już ona rozpromieniona Pannę Szczoteczkę do tańca woła. Szczoteczka żwawo pod kran wskakuje, wodą się chlapie i wypatruje, jak zbliża się do niej Panienka Pasta - centymetr pasty wystarczy, basta! Po chwili Szczoteczka po zębach wiruje, i w prawo i w lewo piruet trenuje, z pomiędzy zębów resztki pieczywa i kleik miodowy wnet wydobywa. Im szybciej tańcuje, tym większa jest piana, ten taniec to frajda wprost niesłychana! Zwłaszcza że tych rytmicznych pląsów nie byłoby bez dwóch rzędów ząbków. Siekacze namawia na walca z pianką, trzonowce chętniej tańcują tango, a kły w rytm poleczki lub mazureczka z Panną Szczoteczką kręcą kółeczka. Na sam koniec piankowej choreografii Aurelka Szczoteczką w swój język trafi, bo - może nie każdy z Was wie - język przy jedzeniu też brudzi się! Po trzech minutach przygody tanecznej Aurelka zaprasza Pannę Szczoteczkę, na ciepły, choć krótki, prysznic po kranem, a sama z buzi wypłukuje pianę. Aurelka za taniec dziękuje serdecznie. Szczoteczka wnet odpowiada dygnięciem i rozpoczyna w swej główce różowej odliczać czas do przerwy obiadowej. Jeszcze spokojnie zerka z ukrycia na Małej Aurelki w lustrze odbicie - buzię ma czystą, zęby błyszczące a uśmiech piękny jak na niebie słońce. Następnym razem - myśli Szczoteczka - poszalejemy w rytm obereczka, a może samby, jive'a, quickstepa? Ech... szkoda że muszę tak długo czekać...
  6. Dziękuję :-) Również gratuluję pozostałym Autorom ciekawych pomysłów na nowe przygody Kapturka. Pozdrawiam Marta
  7. Lenka (8 miesięcy) w podróży pociągiem relacji Kołobrzeg-Wrocław :)
  8. Czerwony Kapturek, w tej bajce Ania, co spod kaptura włosów nie odsłania, dzień w dzień do babci mknie na rowerze, lub wstępuje doń bo długim spacerze. Razu pewnego zboczyła z drogi gdzieś, gdzie dotąd nie poniosły jej nogi. Nagle w oddali słyszy szum i krzyk. Któż to tak woła? To Rumpelsztyk! Z pieńka na pień raz, dwa przeskakuje i wiersz o sobie w kółko deklamuje. Ania, wiedząc, z kim ma do czynienia, wyciąga z koszyka coś do jedzenia. Losowo chwyta świeżutki pączuszek. A karzeł na to: „Dziewczynko, mój brzuszek nie zaznał sytości już od kilku dni jedzenie na jawie wciąż mi się śni! Wspomóż mnie zawartością koszyczka!” A Ania na to: „Głód Rumpelsztyczka dopadł, doprawdy? A to ci heca! Dam Ci się najeść, lecz najpierw obiecaj: że nikogo nigdy już nękał nie będziesz!” „Obiecam… co zechcesz! Daj pączka czym prędzej!” I słowo się rzekło, nie było odwrotu. Odtąd Rumpelsztyk nie sprawiał kłopotów ani dziewczynom, ani młynarzom, ni gospodyniom, czy gospodarzom… Wędrował po lasach z koszykiem słodkości i z rzadka do Ani przychodził w gości. KONIEC
×
×
  • Dodaj nową pozycję...