hej przyszłe mamusie. Urodziłam swoją córkę w lipcu w szpitalu na Kapuściskach. Poród trudny - 12 h. Przyjechałam, bo miałam już ,,jakieś" bóle (pierwszy poród) i lekko odeszły mi wody. Na początek papierkowa robota na patologii, ale zaraz bardzo miła położna kazała mi się przebrać w koszulę i pojechaliśmy na porodówkę. Sala jednoosobowa, gdzie byłam wraz z mężem. Przyjęła nas położna, która cały czas była gdzieś blisko, proponowała różne formy uśmierzania bólu (piłka,worek sake, kąpiel pod prysznicem - prysznic w sali, gaz rozweselający) tylko że mnie tak bolało, że każda zmiana pozycji bardzo mnie drażniła, czekałam na rozwarcie 10 godzin (cm na godzine) a na przeciwko łóżka wisiał ogromny zegar, który wydłużał to czekanie hehe na prośbę męża gdzieś w połowie porodu dostałam znieczulenie zewnątrzoponowe, ponieważ widział moją męczarnię i niewytrzymywanie psychiczne; znieczulenie przyniosło ulgę na dwie godziny, a potem pełne rozwarcie; położna była cały czas, wychodziła tylko na cesarskie cięcie; potem kończyła się zmiana i przyszła inna położna, ale również miła; kiedy zaczął się poród właściwy strasznie mi dopingowała - bardzo to pomagało i co najsympatyczniejsze? kiedy główka była w połowie ,,wyjścia" spytała czy nie chcę dotkąć i dotkęłam moją kruszynkę pierwszy raz jak jeszcze prawie cała była w środku - strasznie miłe przeżycie; po porodzie jak mnie zszywała ucięłyśmy sobie pogawędkę na temat mojego popękania mimo rozcięcia ( w czasie porodu pytała czy się na to zgadzam); po wszystkim przez godzinę ,,kangurowałyśmy" się z dzidziusiem i mężem będąc sami w sali, nikt nam nie przeszkadzał; następnie zabrali małą do kąpieli i spytali czy mam ciuszki - mąż dał; w następnej kolejności przewieźli mnie na salę poporodową (ja na wózku a mąż z przodu z naszą dzidzią w tym plastikowym pojemniku), sale dwu lub trzyosobowe, bardzo świetna pani neonatolog, położne średnio miłe, raczej mało pomocne; strasznie hałasują na korytarzu, głośno gadają między sobą w nocy a dzieci płaczą, niestety nad płaczem dziecka panować może tylko matka - nie ma pomocy, chyba ze dziecko już tak ekstremalnie płacze, że przeszkadza to położnej, to przyjdzie ale z miną typu: ,,dlaczego nie radzisz sobie z dzieckiem!", jest opieprz jak więcej niż dwie osoby odwiedzą, położne robią przeciągi - karzą otwierać okna i drzwi; bardzo dużo jest opinii że opieka porodowa w dwójce jest bardzo dobra, natomiast poporodowa to tragedia i trochę się z tym zgadzam;