Cześć dziewczyny :)
znalazłam dłuższą chwilkę i daje znać co tam u mnie.
Odnośnie porodu to u mnie wyglądało to tak: W niedzielę w obiad pojechałam z mężem na IP ponieważ zaniepokoiło mnie krwawienie. Na szczęście to nic złego nie było tylko szyjka się skróciła i zaczęło robić się delikatne rozwarcie 2cm- tak więc zostawili mnie w szpitalu na ginekologii.
W nocy od 2 zaczęły się delikatne skurcze - przenieśli mnie na położnoctwo i od razu do sali porodu.Tam cała akcja zaczęła się od 5 rano. Skurcze zaczęły być już bardzo bolesne ale rozwarcie małe. Na 6 cm akcja porodowa za nic nie postępowała - trwało to i trwało - podali oksytocynę - ruszyło ale na 9 cm znowu się wszystko zatrzymało - przez dwie godziny skurcze - straszne długie i bolesne a szyjka po jednej stronie za nic nie chciała puścić. Myślałam że już nie dam rady a czekało mnie przecież jeszcze parcie :( Kiedy szyjka puściła i było 10 cm - wtedy szybko się wszystko potoczyło. Skurcze parte trwały 10 min, nacięto kroczę i malutka pojawiła się na świecie o 12.20 :)
Ogólnie to poród strasznie męczący i wyczerpujący ale dla takiego Skarbu warty tego wszystkiego.
GRATULUJE !!! nowym rozpakowanym mamusiom :)
teraz to tak szybko u Was idzie że nie dałam rady przeczytać wszystkiego po dłuższej nieobecności. Zaległości nadrobię przy następnej dłuższej okazji.
A na koniec dodaje zdjęcie malutkiej.