- Guciu! Jak tam pierogi? - - zawołała Maja wygładzając nieskazitelnie biały obrus i poprawiając nakrycia.
-…
- Guciu! Pytałam jak pierogi? Pilnujesz ich? - krzyknęła ponownie nie otrzymując żadnej odpowiedzi.
Poprawiła ostatni raz sztućce, spojrzała z dumą na swoje dzieło i weszła do kuchni. Gucio siedział na stołku obejmując dłońmi swój brzuch i wydawało się, że chyba właśnie ucina sobie kolejną drzemkę.
- Guciu! - krzyknęła głośno Maja aż nasz mały śpioch prawie spadł z krzesła.
- Nic nie zjadłem… to nie ja… - powiedział prawie przez sen i podniósł oczy na Maję.
- Czego nie zjadłeś?
- Eee… nie wiem o czym mówisz Maju, siedziałem tu sobie grzecznie właśnie i czekałem na ciebie.
- A miałeś chyba pilnować pierogów, mogły się… - tu Maja zajrzała do garnka na kuchni -… Guciu… gdzie są pierogi?
- Na pewno nie w moim brzuchu, bo czuję się głodny…
- Zjadłeś wszystko… co my teraz zrobimy? Na szczęcie w lodówce są… - Maja zamarła uchylając drzwi lodówki. - Gdzie są uszka? Gdzie jest karp? Gdzie jest barszczyk? Guciu… gdzie jest to wszystko?!
- Ja… hik!.. przepraszam.. ja nic nie wiem…
Maja załamała ręce, skrzydełka jej oklapły i posmutniała wpatrując się w umorusaną twarz Gucia na której łatwo było poznać wszystkie dania, które miały pojawić się na wigilijnym stole. Gucio podniósł się niezdarnie i przez przypadek zerknął w lustro, które wisiało na jednej ze ścian. Nie musiał być wielkim detektywem aby dojść do tego co stało się z potrawami przeznaczonymi na wielką kolację na której mieli zjawić się ich wszyscy przyjaciele. Poczuł skruchę, spojrzał na Maję, podniósł czułki i rzucił tylko szybko:
- Nigdzie nie odchodź, niedługo wrócę.
I wyfrunął na tyle szybko na ile pozwalał mu jego pełny brzuch. Maja umyła naczynia opróżnione przez Gucia a na stole postawiła jedynie talerzyk z opłatkiem, którym mieli się wspólnie podzielić. Całą nadzieję pokładała w swoim przyjacielu. A ten wrócił po niecałej godzinie. Z umytą twarzą i z pięknym krawatem pod szyją lecz z niczym więcej. I gdy już miała zapytać co robił przez tę godzinę rozległo się pukanie do drzwi.
- Może otworzysz? To jednak ty jesteś gospodynią Maju. - powiedział Gucio dziwnie się uśmiechając.
Za drzwiami stała Tekla trzymając ogromny półmisek.
- Postawmy to na stole bo na zewnątrz ostygną. - powiedziała stawiając wspaniałe, pachnące pierożki.
Maja nie zdążyła zamknąć drzwi gdy stanął przed nimi kolejny z gości. Filip na wszystkich swoich ramionach trzymał doskonale przyrządzone ryby.
- Pomóżcie mi troszkę bo jakoś mi niewygodnie. - rzekł a pozostali przyjaciele zabrali od niego jedzenie.
Na kolejnych gości Maja nie musiała długo czekać. Zjawiali się co chwila przynosząc coraz to smaczniejsze przysmaki a biały obrus znikał przykrywany tradycyjnymi, wigilijnymi potrawami. Gdy wszyscy byli już w komplecie, na niebie jaśniała pierwsza gwiazdka a podniosła atmosfera udzieliła się każdemu z gości, Maja rozpoczęła przełamywanie się opłatkiem podchodząc do Gucia, który wyraźnie był z siebie dumny.
- A już myślałam, że zasłużyłeś na rózgę w tym roku…
Dźwięk sztućców na talerzach, głośne rozmowy a następnie wspólne kolędowanie niosło się jeszcze długo po całej łące…