Skocz do zawartości
Forum

IwonkaB

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez IwonkaB

  1. Nowe spodnie Szymka Gdzieś niedaleko razem z rodzicami mieszkał chłopiec o imieniu Szymon. Pewnego jesiennego dnia, chciał pobawić się na dworze. Mama zgodziła się i rzekła ”Możesz, iść do sadu tylko pamiętaj, że masz na sobie nowe spodnie, nie wybrudź ich, a najlepiej jak się przebierzesz”. Szymon myślami już biegał pomiędzy drzewami, na odczepnego przytaknął i nie tracąc ani chwili wybiegł z domu. Minął strumyk i był już w sadzie. Jesień była piękna, liście mieniły się żółtymi i czerwonymi kolorami, i chodź nie było upalnie to promienie słoneczne rozgrzewały twarz dziecka dając mu zastrzyk witaminy D. Chłopiec zaczął usypywać górę z zaschniętych liści. Gdy była już spora, mały siłacz zaczął się w niej turlać. Po chwili nieco zmęczony przycupnął przy starej jabłoni, gdy spojrzał w górę, jego wzrok przykuło jedyne ocalałe jabłko. Postanowił je zerwać. Przeskakując z jednej gałęzi drzewa na drugą dotarł do jabłka. Wejście nie sprawiło problemu, ale zejście to już będzie wyzwanie. Schował owoc do kieszeni i trzymając się gałęzi powoli schodził. Kiedy był już prawie u celu, jedna z gałązki z trzaskiem złamała się pod jego ciężarem. Na szczęście trzymał się innego konara. Wisiał w powietrzu i bujał się jak małpka. Tracąc siły, chcąc, nie chcąc musiał zaryzykować i puścił się gałęzi. Na szczęście nie było aż tak wysoko, a usypana wcześniej góra z liści zamortyzowała upadek. Chłopiec cieszył się, że nic mu się nie stało. Mając dość wrażeń, zapragnął wrócić do domu. Teraz otrzepując się z liści spojrzał na spodnie były brudne, a co gorsze, rozdarte obok kieszeni. Nie chcąc by mu się oberwało, Szymon wpadł na pewien pomysł. Niedawno babcia opowiadając mu bajkę o królu i królewnie przy okazji zszywała bluzkę dziadka. Niestety babci nie zastał w domu, był tylko dziadek tak zajęty, że nie zwracał większej uwagi na wnuka. Chłopiec musiał poradzić sobie sam, z małej skrzyni wyjął igłę i nitkę. Nawleczenie jej sprawiło mu nie lada problemu. Usiadł na krześle, rozdarte spodnie ułożył na kolanach i zabrał się do pracy. Szycie nie wyglądało idealnie, do tego spodnie nadal były brudne. Był tak zajęty, że nie spostrzegł kiedy słońce schowało się za horyzont. Wracając do domu wymyślił, że niezauważenie wślizgnie się do pokoju i przebierze, a spodnie podrzuci do prania. Nim zdążył przekroczyć próg mama zawołała. - Szymon, chodź tu natychmiast jest tu babcia i ma coś dla ciebie. Nie miał wyjścia ze spuszczoną głową wszedł do kuchni, bał się spojrzeć mamie w oczy. - Jak ty wyglądasz!–krzyknęła mama. Babcia gdy tylko dojrzała nieporadnie zaszytą dziurę zaśmiała się. - Spójrz córko, jakiego mam zdolnego wnuka lepiej bym tego nie zrobiła. Jej śmiech udzielił się mamie nieboraka i cała złość uleciała. - Przez te twoje wybryki to ja kiedyś strącę zdrowie, idź już się przebrać i szybko wracaj bo kolacja stygnie-powiedziała, wskazując na ugotowane jajko. Szymonowi zrobiło się lżej na sercu, wybiegł z kuchni zupełnie zapominając o niespodziance od babci. Od tej pory zawsze słuchał mamy.
  2. Wyprawa do zoo - Oddaj mi zebrę- krzyknął czteroletni Szymon - A ty oddaj mi żyrafę - odgryzła się Wiktoria jego o rok młodsza siostra - Żyrafa jest moja. Nagle drzwi pokoju otworzyły się ze zgrzytem - Dzieci! co tu się dzieje! słychać was w całym domu To była mama jej groźne spojrzenie mówiło samo za siebie. - Bo on nie chce oddać mi żyrafy - zaczęła tłumaczyć się Wiktoria - A nie możecie chodź raz grzecznie pobawić się zabawkami? Przecież są wasze wspólne. Możecie wymieniać się zwierzątkami - zaproponowała mama. Dzieci zgodziły się i obiecały że nie będą się kłócić ze sobą i rzeczywiście bawiły się świetnie wymieniając się figurkami, odleciały w świat fantazji wcielając się egzotyczne zwierzątka. Na koniec zgodnie stwierdziły że fajnie było by zobaczyć te wszystkie lwy, małpki, nosorożce, słonie na żywo. Dotychczas miały okazję widzieć tylko krowy, świnki, kozy i małe zwierzątka domowe. Drzwi znów się otworzyły, tym razem na ustach mamy pojawił się uśmiech. - Chodźcie na kolacje - zawołała - tylko pospieszcie się bo mamy dla was niespodziankę. I zniknęła. Już po chwili Szymon i Wiktoria siedzieli za stołem. - Jaka to niespodzianka - przekrzykiwały jedno przez drugie. - Za to, że tak grzecznie się bawiliście to jutro, jeśli macie ochotę pojedziemy do zoo - odpowiedziała mama - co wy na to? -Hurrraaaa... jedziemy do zoo.... Dzieci były tak podekscytowane, że z trudem mogły zasnąć. Od samego rana trwały przygotowania do wyprawy, mama szykowała kanapki na drogę, a tata sprawdzał samochód. Wiktoria z bratem pakowali swoje małe plecaki nie zapominając o ulubionych przytulankach. Szymon uwielbiał swojego misia Budynia i zawsze gdy się gdzieś wybierali to zabierał go ze sobą. - Wszyscy gotowi? - zawołał tata - To wsiadać do auta. - rozkazał. Czterolatek wygodnie zasiadając w aucie i jeszcze raz zajrzał do plecaka by upewnić się że nie zapomniał o Budyniu. Po godzinie jazdy byli już na parkingu przy zoo. Przekroczyli bramę główną i skręcili w lewo, tata poszedł do kasy po bilety, a dzieci z mamą czekały przy wejściu przy okazji zapoznając się z regulaminem zwiedzania. Rodzice wybrali jedną z proponowanych tras, na której pierwszym punktem był wybieg dla lwów. - Nie bój się Budyniu - Szymon głaskał misia - lew nic ci nie zrobi. - chodź sam nie miał pewności. Po chwili kiwali na pożegnanie wielkim budzącym starach kotom i skierowali się do pawilonu Afrykarium gdzie spędzili ponad godzinę. - Teraz usiądziemy na ławce i trochę odpoczniemy - zarządziła mama. Byli tak zmęczeni, że nikt nie protestował. Dzieci posilały się kanapkami i z przejęciem opowiadały o wielkich rybach jakie widziały, kolorowych rybkach na rafie koralowej, hipopotamach, krokodylach, antylopach i wielu innych egzotycznych zwierzętach. - No dobrze, a teraz idziemy na Saharę - zawołał tata. - Na pustynię? - zapytał zdziwiony Szymon Tata nie odpowiedział, tylko zaśmiał się głośno. Pawilon Sahary zamieszkiwały między innymi wielbłądy jednogarbne zwane dromaderami. - A mnie się podobały franki - zawołała Wiki - chciała bym takiego mieć i przytulać. - Chyba fenki - poprawiła ją mama. Wszyscy zarechotali. Kontynuując zwiedzanie przechodzili obok żubrów, żbików, rysi, muflonów aż wreszcie dotarli do niedźwiedzi brunatnych. - Wychodź Budyniu, pokażę Tobie twoich wielkich kuzynów - zawołał podekscytowany Szymon. Zdjął plecak, otworzył go i zamarł. Misia nie było. - Co się stało? - zapytała mama widząc jak radosna mina chłopca przeobraziła się, już się nie śmiał a oczy zrobiły się szkliste i mokre. - Budyń zniknął - z ledwością powstrzymywał się przed płaczem. - Nie martw się - pocieszała go mama głaszcząc po główce - na pewno się znajdzie. - Ja wiem - podskakiwała siostra - ja wiem, połknęła go ta wielka ryba. Zamiast pocieszyć brata, tylko dolała oliwy do ognia. Szymon nie wytrzymał i się rozpłakał. Mama spojrzała groźnie na córkę i przytuliła chłopca. - Już dobrze zaraz się na pewno znajdzie, tylko musimy się wrócić. Powoli posuwali się w kierunku przeciwnym mijając poznane wcześniej zwierzęta, smutny Szymon nie był jednak zainteresowany nimi tak jak wcześniej, zależało mu tylko na odnalezieniu ulubionej przytulanki. - Przepraszam - tata zwrócił się do pracownika zoo - czy nie widział pan może pluszowego misia, gdzieś nam się zapodział. Wymownie rzucił spojrzenie na zasmuconego Szymonka. - Niestety nie... - pokręcił przecząco głową - ale proszę zapytać w biurze, może ktoś znalazł misia. - Dziękuję. Na szczęście nie musieli iść do biura, bo już po chwili chłopiec z wypiekami na policzkach biegł w kierunku ławki na której niedawno odpoczywali. Jak gdyby nic miś Budyń siedział spokojnie i czekał na swojego pana. Szymon zbeształ swojego przyjaciela za to, że się zgubił i przytulił najmocniej jak potrafił, radość i ochota na zwiedzanie znów wróciła chłopcu. To był dzień pełen wrażeń. Po powrocie do domu Szymon z Wiktorią posłusznie ułożyli się w swoich łóżkach. Niemal natychmiast zasnęli. Chłopiec wtulony w swojego ukochanego misia śnił o nosorożcach, żyrafach z długimi szyjami, groźnych tygrysach, olbrzymich słoniach i zabawnych małpkach... nie sposób wszystkich wymienić.
  3. Szymek 22 miesiące i jego budowla :)
  4. Ja używałam laktaotr ręczny firmy Avent - mi bardzo odpowiadał :) polecam
  5. Świetna akcja :) ankieta wypełniona :)
  6. Moje dziecko nauczyło mnie cierpliwości i dyscypliny.
  7. Moim niezawodnym sposobem na szybkie rozgrzanie się jest PRZYTULANIE :) Wspólnie z mężem i synkiem mocno się obejmujemy i tulimy :) Od razu staje się cieplej nie tylko na ciele ale również w sercu :)
  8. Ja proponuję taką zabawę :) Cała rodzinka siada w kółku na dywanie :) Każdy ma przed sobą po 8 klocków w różnych kolorach. Po kolei każdy jest prowadzącym tzn. np mama mówi pokazujemy Klocek czerwony i należy od razu go pokazać, potem tata mówi jaki klocek trzeba wskazać, córka, syn itd. Kto się pomyli musi zrobić 5 pajacyków lub przysiadów. Natomiast kto pierwszy pokaże prawidłowy klocek otrzymuje nagrodę - dodatkowy klocek o wybranym przez siebie kolorze.
  9. Mój synek jest jeszcze za malutki na zwykłe książki ale bardzo lubi swoją interaktywną książeczkę dwustronną "Kolorowy Ocean" :) Czasem taki jest "zaczytany", że aż robi sobie krótką przerwę na drzemkę.
  10. Mój synek ma dopiero 3,5 miesiąca. Zabawki powoli zaczynają go interesować. Jego ulubioną zabawą jest bawienie się kocykiem :) przykrywa się nim, wkłada do buzi (choć mama nie pozwala), wykręca, nakłada go sobie na głowę, czasem robi "a kuku" jak tatuś pomoże :) Lubi także gdy tata udaje różne zwierzątka, wtedy na jego twarzy maluje się uśmiech od ucha do ucha :)
  11. Bardzo dbam o to by mój synek miał dobrą odporność dlatego staram się ją wzmacniać każdego dnia. Robię to w następujący sposób: 1. Staram się aby jadł dużo owoców i warzyw (zwłaszcza czosnek); 2. Często chodzimy na spacery, jeździmy na rolkach i rowerach; 3. Organizujemy zabawy na świeżym powietrzu; 4. Korzystamy z ostatnich promieni słońca; 5. Codziennie ćwiczymy bawiąc się przy tym wyśmienicie; 6. Zażywamy witaminy; 7. Często jeździmy na wycieczki do lasu; 8. Szczepię synka przeciwko grypie; 9. Ubieram go na tzw. „cebulkę” odpowiednio do pogody, nie przegrzewam go; 10. Daję mu do picia sok z cebuli i miodu; 11. Staram się aby synek miał odpowiednio nawodniony organizm (pije minimum 1,5 l płynów); 12. Daję mu do picia herbatę z sokiem malinowym lub z cytryną; 13. Uczę syna aby dbał o higienę ; 14. Nie przegrzewam pomieszczeń (temp. 20 - 22° C); 15. Gdy wychodzimy na spacer wietrzę pomieszczenia; 16. Staram się aby dziecko dobrze się wysypiało (podczas snu organizm się regeneruje); 17. Zakładam dziecku nieprzemakalne obuwie; 18. Unikam dużych skupisk ludzi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...