Witam Was serdecznie,
jestem mamą sześciolatka, które poszło do pierwszej klasy. Klasa jest 20-osobowa. Dziecko umie pisać, potrafi czytać, nie ma problemu z nauką. Niestety pojawił się od września problem z jego zaaklimatyzowaniem się w klasie. Nie słucha nauczycieli, wychodzi z klasy na korytarz szkoły i biega, chowa się pod dywan w klasie, zaczął bić i gryźć dzieci, zjada kredę, gryzie gąbkę, spaceruje po klasie, wydaje nieartykuowane dźwięki. To opisy z zeszytu, do którego nauczyciele wpisują jego niewłaściwe zachowania na lekcjach. Do tej pory nie było takich problemów, bo i nie byliśmy w takiej sytuacji, w przedszkolu nie było takich uwag od nauczycielek.
Niestety sytuacja zaczyna się wymykać szkolnym nauczycielom spod kontroli i już praktycznie na każdej lekcji występują przypadki jak wyżej wymienione. Syn przychodzi do domu i jakby zły czar mija: grzecznie odrabia lekcje, jest miły jak aniołek. Obiecuje, że następnego dnia w szkole będzie już lepiej, ale jest co najmniej tak samo jak dzień wcześniej lub gorzej.
Dzieci z klasy źle reagują na niego, gdy rano go przyprowadzam, zaczepiają go.
Jak wpłynąć na syna, co powinnam takiego zrobić, aby również w szkole czuł się akceptowany i zachowywał się jak inne dzieci?
Bardzo proszę o pomoc, gdyż zaczynam się zastanawiać czy to nie jest mój błąd, że posłałam go do I-szej klasy. Być może powinnam go cofnąć do zerówki? tylko, że będzie się tam nudził, a jak ponownie pójdzie do pierwszej klasy, będzie znowu znudzony i przeszkadzał na lekcjach. Domyślam się, że jego rozwój emocjonalny nie idzie w parze z intelektualnym, ale jak długo to może trwać i jak pomóc dziecku w tym trudnym dla niego okresie?
Już sama nie wiem co powinnam w takiej sytuacji zrobić.
Proszę o Państwa pomoc w tym temacie.
Mama.