Aby żadna nadgorliwa pani woźna nie wyrzuciła mojego dziecka ze szkoły, za to, że chodzi w ubłoconym obuwiu, muszę mu zakupić kapcie na zmianę. Ach, te nieśmiertelne trampki z białą podeszwą, nigdy nie wyjdą ze szkolnej mody.
Jeśli nie kupiłabym długopisów, moje dziecko siedziałoby na lekcji i wpatrywało się w tablicę jak wół w malowane wrota. Długopisy rzecz podstawowa, święta i niezmienna od wieków. Bez tego przyrządu szkoła by wręcz nie istniała! Jak ważny jest on w naszym życiu! Gdyby nie on, nadal istniałby przekaz nauki "z ust do ust", a najgorzej byłoby gdyby ktoś pomylił jeden wyraz w jakimś twierdzeniu i cała ludzkość żyła by w przeświadczeniu, że ziemia jest płaska! Tak, muszę kupić dziecku długopis, żeby od czasu do czasu mogło spojrzeć na notatki i przeczytać ważne wiadomości. Dzięki temu w przyszłości nie zginie.
Plecak. Co roku walczę z dzieckiem o niego. Ja mówię, że jest dobry, dziecko mówi, że jest zły, niemodny i nie pójdzie drugi rok z rzędu z tym samym plecakiem do szkoły. Plecak, tak jak u długopis ma zbawienny wpływ na wiedzę człowieka, bo gdzieś te wszystkie informacje o świecie trzeba trzymać, gdzieś muszą być zapisane i Ty biedny uczniu męcz się z nimi niosąc je jak wielbłąd swe garby na plecach. Oczywiście, to jasne, że moje dziecko będzie mądre, jeśli kupię mu plecak, w którym będzie nosiło kompendium wiedzy zawartej w podręcznikach. Biedny kręgosłup mojego dziecka. Jutro idę na poszukiwania sprawcy krzywizn kręgosłupa.
