Skocz do zawartości
Forum

Dragomira30

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Dragomira30

  1. Listonosz przyniósł dziś kosmetyki do stóp. Bardzo sympatycznie, że każdy kosmetyk jest podwójny (sprezentowałam zestaw mamie, była zachwycona). Testowanie dla firmy, która potrafi tak pięknie wynagrodzić rzetelność opinii, to sama przyjemność :)
  2. Moja Alicja ostatecznie zasmakowała w malinowych Jogolino. Zabraliśmy je w podróż podczas weekendowego wyjazdu i sprawdziły się idealnie. Nie musiałam się martwić, że nie przechowuję ich w lodówce, bo nie ma takiej potrzeby. Wspaniale urozmaiciły jej sobotnio-niedzielną dietę. Morelowe nie przypadły jej do gustu, ale malinowe zajadała ze smakiem
  3. Dostałyśmy jogurciki do testów. Na razie spróbowałam tylko ja, bo córcia wyraziła stanowczy sprzeciw wobec moich prób podania jej Jogolino. Pachnie, wygląda i smakuje świetnie więc pewnie się przełamie i spróbuje. Dziś ponownie przystąpimy do testów
  4. Bardzo dziękuję :) wszystkie wygrałyśmy zdrowsze ząbki naszych maluchów
  5. Witam serdecznie. Mamy już za sobą z córcią 6 spotkań z pastą Nenedent baby więc możemy już jej wystawić ocenę. Zwłaszcza, ze jesteśmy obie zadowolone. Nasze pierwsze mycie ząbków nową pastą przy użyciu silikonowej nakładki na palec nie obyło się bez kłopotów, bo córcia zaprotestowała i odmówiła współpracy. Szybko okazało się, że zwyczajnie potrzebuje odrobiny czasu i swobody, by samej zmierzyć się z nową sytuacją. Gdy samodzielnie zdjęła paluszkiem odrobinę pasty z nakładki i spróbowała kupiła ten smak. Następnego dnia rano i przy każdej kolejnej próbie mycia ząbków sama podchodziła na sam widok mojego palca przybranego w silikonową nakładkę. Jeżeli chodzi o smak pasty, dla mnie entuzjazm córci, to najlepsza rekomendacja. Sama też spróbowałam i muszę przyznać, że mi też ten smak odpowiada. Jest słodki, ale nie za słodki, o odrobinę ziołowym zapachu i smaku. Bardzo przyjemny i moim zdaniem dobrze, że nie owocowy, bo stanowi dobry „smakowy pomost” do „dorosłej” pasty. Silikonowa nakładka sprawdza się w stu procentach. Dla mnie to spora wygoda, a dla córci przyjemny masaż dla dziąsełek. Do szczoteczki nie mogła się wcześniej przyzwyczaić więc w kwestii mycia ząbków nastąpił u nas obecnie prawdziwy przełom. Z uwagi na fakt, że córcia nie potrafi jeszcze wypluć pasty podoba mi się, że pasta nie pieni się nadmiernie. Również kolejna, w mojej ocenie, zaleta Nenedent baby wiąże się z brakiem umiejętności wypluwania pasty przez moją córcię, a zaletą tą jest skład pasty, bo jest bez fluoru. Bardzo mnie to cieszy, bo nie jestem zwolenniczką fluoryzacji. O ksylitolu tez słyszałam bardzo dużo dobrego w kontekście jego działania przeciwpróchnicowego więc jako składnik pasty dla dzieci sprawdza się idealnie. Na koniec napiszę, że rewelacyjnym pomysłem jest dołączenie do pasty silikonowej nakładki. Sama będąc w aptece nie raz o taką pytałam, ale wracałam zawsze ze szczoteczką więc zestaw pasta + nakładka jest dużym ułatwieniem dla rodziców. Czy poleciłabym? Z czystym sumieniem polecę znajomym, którzy mają małe dzieci Nenedent baby, bo sama zamierzam przez kilka najbliższych miesięcy przy niej pozostać
  6. Dziś rano, po śniadaniu znowu przystąpiłyśmy z Alą do testów i po wczorajszych doświadczeniach córcia jest już pozytywnie nastawiona do szczoteczki silikonowej. Bez protestów otworzyła buzię i pozwoliła mi umyć ząbki :) Pozwoliłam sobie spróbować Nenedent i muszę przyznać, ze smak ma ciekawy, bo na tyle słodki, żeby dziecko go zaakceptowało, ale jednocześnie zbliżony smakowo do "dorosłej" pasty. to dobrze, bo nie wiem jak przekonać dziecko do wyplucia pasty o smaku np. truskawkowym
  7. Nasz test już się zaczął i pierwsze mycie ząbków Nenedent baby mamy za sobą. Niby proste, a jednak zaczęłam od przeczytania informacji na opakowaniu, bo nurtowało mnie czy córcia powinna wypluć pastę, czy też ewentualne jej połknięcie jej nie zaszkodzi. Na szczęście jest to pasta dla dzieci, które jeszcze nie opanowały prawidłowego wypluwania. Poprzednią pastę musiałam wyrzucić, bo pomimo, że była dla dzieci od 1 roku życia, to zawierała fluor i wskazane było jej wypluwanie po myciu, do czego nie mogłam córci przekonać. Nasze dzisiejsze mycie zębów zaczęłam od umycia silikonowej szczoteczki i nałożenia jej na palec i tu zaczął się mały dramat, bo córcia zaczęła płakać na sam jej widok i głośnym "nie, nie, nie" odmawiała współpracy. Nałożyłam na szczoteczkę trochę pasty i namówiłam ją, żeby zgarnęła trochę na paluszek i sama spróbowała. Smak jej się spodobał na tyle, że zgodziła się na to, żebym umyła jej ząbki. Przyznaję, że szczoteczka silikonowa nakładana na palec jest dla mnie dużo wygodniejsza, niż mała szczoteczka dla dzieci, której do tej pory używałyśmy. Odnoszę wrażenie, że dziś umyłam ząbki córci dokładniej, niż kiedykolwiek, bo pod palcem czułam do których ząbków docieram
  8. Do mnie też dotarła przesyłka i czekamy na wieczór. zaraz po kolacji zaczynamy testowanie. Już mogę napisać, że podoba mi się skład pasty, a mianowicie, że jest bez fluoru.
  9. Moje dziecko nauczyło mnie, że można mieć gorączkę i całkiem dobrze radzić sobie z karmieniem nocnym, myciem butelek, praniem, prasowaniem, kąpaniem, czytaniem bajek, noszeniem i kołysaniem. Nauczyło mnie, że można czuć się naprawdę paskudnie i uśmiechać do córci. Moje dziecko nauczyło mnie, po prostu, że mogę znacznie więcej, niż mi się wydaje, że jestem dużo silniejsza, niż sądziłam więcej we mnie optymizmu, niż kiedykolwiek mi się wydawało.
  10. Prostym rozwiązaniem (i skutecznym - skrzatom założyliśmy już wioskę pod stołem i obserwujemy ich życie codzienne. W celach naukowych, oczywiście) jest miód. Trzeba rozlać wszędzie i w jeszcze paru miejscach. Stópki im się kleją do miodu i wystarczy wziąć kosz z przykrywka i zbierać
  11. Niedobór wit D, to prosta droga do krzywicy. Niemowlęta, zwłaszcza urodzone w sezonie jesienno-zimowym i karmione piersią powinny mieć podawaną wit D od 2-3 tygodnia życia. Dawkę powinien ustalić lekarz
  12. Pierwsze kąpiele mojej córci dla mnie, początkującej mamy, były stresujące. Nieustannie martwiłam się, że źle trzymam malutką, że do uszek naleje jej się wody, że zamoczę pępuszek itd. Z upływem czasu było coraz przyjemniej i dla niej, i dla mnie. Zaczęłam kapać malutką codziennie o tej samej godzinie, zaopatrzyłam się w silikonowa poduszeczkę do wanienki i lek o uszka znikł. nie skracam już czasu, który córcia spędza w wodzie. Mamy swoje małe rytuały, Najpierw przygotowuje wszystko, żeby było pod ręką, później toaleta buzi, rozebranie Alicji i pokazanie jej wody przed włożeniem do wanienki. Później już tylko delikatne mycie podczas gdy Alusi buzia śmieje się od ucha do ucha. nie sądziłam, że niemowlęciu kąpiel może sprawiać tyle radości. Uśmiech pojawiał się wraz z moim znikającym stresem. Nie wiem czy Ala cieszyła się, bo i mi sprawiało to wszystko więcej przyjemności, czy tez ja się uspokajałam, bo Alusia czerpała z pluskania się w wodzie radość.
  13. Uwielbiam Maję i Gucia za to, że byli stałym elementem mojego dzieciństwa. Do dziś pamiętam miodowe tabliczki z Mają i Guciem, piękną piosenkę śpiewaną przez Zbigniewa Wodeckiego i codzienne oczekiwania na dobranockę, która wyznaczała mi koniec dnia, później już tylko kąpiel i sen z bajka pod powiekami. Obecnie uwielbiam Maje i Gucia za to, ze jest to bajka, którą mogę włączyć dzieciom nie martwiąc się, ze dotrą do nich treści, których mogłabym się obawiać czy nie akceptować. Po prostu dwie pszczółki poznające świat, uczące się jak współpracować z innymi, cieszyć się, bawić, po prostu żyć. Dzieci uczą się, że nie każdy jest przyjazny, że różnimy się charakterami i temperamentami, ale powinniśmy się akceptować i szanować. Bajka pełna walorów edukacyjnych podanych nienachalnie, w sposób, w który sama chętnie objaśniam dzieciom świat.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...