Przez żołądek do serca - ta zasada w przypadku dzieci sprawdza się średnio. Zwłaszcza, gdy trafiamy w kodzie DNA naszego malucha na typowego przedstawiciela rasy Niejadków z planety Nieprzykonywalnych. Wymyśliłam zatem prost zabawę, polegającą na zawiązywaniu oczu dziecka i podawania mu do spróbowania przeróżnych smakołyków. Nasz urwis musi odgadnąć co właśnie je. W ten sprytny sposób uczę go nowych smaków i urozmaicam dietę. Dziecko musi też wymyślić w jakiej sytuacji można podać daną rzecz i z czym ją się najczęściej jada Pod koniec zabawy zawsze podaję ulubione rzeczy, by jak w życiu, całość zwieńczył dobrze kojarzony happy end.