Odkąd jest moja druga córeczka na świecie praktycznie kazdy poranek jest najcudowniejszy:)Chyba jeden jednak zapadł mi najbardziej w pamięć,gdy 5-cio miesięczne maleństwo obudziło się przy mnie z uśmiechem na buźce,a z drugiego pokoju słyszę tup tup tup,moje 2,5 letnie maleństwo idzie do nas,kładzie się obok mnie i mnie przytula(zaznaczę że Sandrunia rzadko sama się tuli,więc było to tym bardziej piękne uczucie)...Z jednej strone pięcio miesięczna Natalka,z drugiej Sandrunia,obie uśmiechy na ustach...to jest moje największe szczęście-widzieć uśmiech na buźkach moich córeczek.(Na zdjęciu poranek w którąś styczniową niedzielę,gdy po raz pierwszy udało mi się uchwycić moment kiedy siostrzyczki patrzą sobie w oczka i "rozmawiają")