Moje bliźniaki dostarczają mi każdego poranka wielu pozytywnych wrażeń, są jak słońce które delikatnie budzi Cię ze snu, a którego tak brak zimą:( najśmieszniejszą, najbardziej zaskakującą sytuacją był pewien poranek. Franek i Olek spali w swoich łóżeczkach, przylegających do siebie bokami. Nagle słyszę jeszcze przez sen jakieś chichoty. Otwieram leniwie oko i widzę dwie wystające nad szczebelki czupryny chłopaków i ich chichoty i nawoływania. A do tego takie śmieszne falowanie każdej czupryny w stronę tej drugiej. Musieli o czymś bardzo mocno dyskutować:) Niby słyszałam o tym, że bliźniaki mają swój wspólny świat, ale pierwszy raz go doświadczyłam.