Skocz do zawartości
Forum

helixpomatia

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Personal Information

  • Płeć
    Kobieta
  • Miasto
    Kraków

Osiągnięcia helixpomatia

0

Reputacja

  1. Spytałam się 4 letniej Martynki: - Kochanie, a gdybyś miała stworzyć swojego superbohatera to jakie miałby moce. No wiesz umiałby latać, czarować, znikać czy coś innego. - Oj mamo, tata jest superbohaterem- odpowiada Martynka - No, a jakie ma moce? - pytam - No on zawsze mnie ratuje i pomaga. Czyli nasz superbohater ma na imię TATA i ma super moce: RATUJE Z OPRESJI I WE WSZYSTKIM POMAGA :)
  2. Bajka o Trollu Maciusiu Zielona łąka w głębi lasu schowana była, a na tej łące mała wioska trolli się kryła. Domki były w kształcie grzybów, z czerwonymi dachami i wielkimi kominami, z których cały dzień buchał biały dym. Trolle te były zawsze uśmiechnięte, w kolorowych kubraczkach chodziły i nigdy nikogo nie krzywdziły. Całymi dniami ciężko pracowały, zwierzęta dokarmiały i ptaszkom gniazda wić pomagały. Wieczorem chociaż były zmęczone, ognisko wielkie rozpalały, przy nim tańczyły, śpiewały i świetnie się bawiły. Jednak w wiosce był jeden troll malutki, który smutny był cały dzień. Maciuś, bo tak miał na imię troll, nosa z domu nie wychylał, twierdząc, że świeże powietrze zdrowiu szkodzi, a od słońca na nosie wielki, czerwony pryszcz wychodzi. Pewnego dnia gdy Maciuś się obudził, strasznie się zdziwił. W wiosce okropna cisza panowała, nie słychać było śmiechów trolli, ptaki nie śpiewały, krowy nie muczały, nic nie skrzypiało ani nie zgrzytało. Maciuś nie wiedział co zrobić. Z jednej strony ciekawiło go co się stało, z drugiej strony strasznie się bał. W końcu ciekawość zwyciężyła. Wolno otworzył drzwi i wychylił głowę. To co zobaczył było przerażające. Wioska była pusta, nie było żadnego trolla, wszystkie znikły. Maciuś zapomniał, że boi się słońca i powietrza, wyszedł wolno z domu i zaczął chodzić po wiosce. Ognisko jeszcze się paliło, zupa w garnku się gotowała, a na sznurze pranie powiewało. Jednak nigdzie nie znalazł trolli. Jakoś tak dziwnie mu się zrobiło na sercu. Usiadł na wielkim kamieniu, przy ognisku i zaczął rozmyślać. Nagle z tych myśli wyrwał go jakiś głos. Był strasznie cichutki, dlatego Maciuś na początku pomyślał, że coś mu się wydaje. Ale gdy znowu usłyszał nieznajomy głos, spojrzał w dół skąd dochodził. Okazało się, że obok niego na kamieniu, siedzi mały, zielony pasikonik. - Maciusiu ja wiem gdzie są wszystkie Trolle - cichutko powiedział pasikonik - Gdzie?? - Maciusiu, trolle zostały porwane przez złego Drzewca. On nie lubi jak ktoś się śmieje i jest szczęśliwy. Złościły go wasze śpiewy. Drzewiec zabrał wszystkie trolle i zamknął je w ciemnej jaskini. - A wiesz pasikoniku gdzie jest ta jaskinia?- zapytał Maciuś - Tak, jak chcesz to Cię tam zaprowadzę, ale musisz coś zjeść żeby mieć siłę. Przed nami daleka droga, a ty jakoś tak blado wyglądasz - powiedział pasikonik. Maciuś posłuchał rady pasikonika, zjadł zupę, która na ognisku się gotowała. Ugotował sobie jajka, które razem z jabłkiem, marchewką i kawałkiem chleba włożył do plecaka. Wiedział, że przed nim długa i męcząca droga, a bez jedzenia nie będzie miał siły by ją pokonać. Gdy Maciuś się porządnie najadł, pasikonik wskoczył mu na ramię i razem wyruszyli w drogę. Szli wąską ścieżką między zielonymi drzewami, które ładnie im szumiały. Ptaki swoim śpiewem umilały im podróż, a słońce ciepłymi promieniami ogrzewało ich każdego dnia. Maciuś z pasikonikiem długo tak wędrowali, ale się nie nudzili. Podczas wędrówki dużo rozmawiali, śpiewali i wiecie, co Maciuś poczuł się bardzo szczęśliwy. Zrozumiał, że nie potrzebnie bał się słońca i spacerów. W końcu stanęli przed ogromną jaskinią. Maciuś nagle opadł z sił i posmutniał . Okazało się, że jaskinia zasypana była wielkimi głazami. -Pasikoniku! Jak ja ich uratuję - krzyknął Maciuś - ja jestem taki mały, siłaczem nigdy nie byłem, a tu takie wielkie głazy leżą, nie dam rady ich przenieść - Maciusiu chodź to ci coś pokarzę Pasikonik zaprowadził Maciusia nad brzeg małego strumyka, w którym wartko płynęła krystaliczne czysta woda. - Spójrz Maciusiu, już nie jesteś słaby i malutki - rzekł pasikonik - Podczas naszej wędrówki ze słońcem się zaprzyjaźniłeś, owoce i warzywa ze smakiem zjadałeś i jajek tak jak dawniej nie unikałeś. Jajka, owoce i warzywa to taka bomba witaminowa, która o zdrowie dba i daję siłę lwa. Dzięki słońcu w twoim organizmie witamina D powstawała. Dzięki niej kości twoje mocne się stały, a ty krzepy wielkiej nabrałeś. Teraz na pewno poradzisz sobie z tymi głazami. Maciuś uśmiechnął się, zakasał rękawy i żwawo podszedł do jaskini. Zaczął przerzucać głazy. Przewalał je, jakby były małymi kamyczkami, a nie wielkimi i ciężkimi głazami. W końcu podniósł ostatni i odrzucił go daleko. Z jaskini wybiegły uradowane trolle. Zaczęły dziękować Maciusiowi za ratunek. Nagle z tłumu trolli wyszedł wielki, siwobrody troll. To był król wszystkich trolli. Uśmiechnął się przyjaźnie do Maciusia i rzekł: -Drogi chłopcze dziękuje, że nas uratowałeś i z ciemnej jaskini wypuściłeś. Strasznie za słońcem tęskniliśmy, bez niego smutno strasznie nam było i z sił zaczęliśmy opadać. W dowód wdzięczności, za twój bohaterski czyn, moją córkę za żonę Ci daję. Zastąpisz mnie też w rządzeniu naszym pięknym krajem, ja już stary jestem i odpocząć nastał czas. Gdy Król skończył swoją przemowę, zza jego pleców wychyliła się głowa złotowłosej trolki. Była to Królewna Zosia. Maciuś za rękę Zosię złapał i razem z pozostałymi trollami ruszyli w drogę powrotną do domu. Podczas wędrówki trolle z radośnie śpiewały. Maciuś i Zosia mądrze wioską rządzili i długo w szczęściu i zdrowiu żyli.
  3. Martynka 3 lata. Aktywnie poprzez dobrą zabawę:)
  4. Myjemy, kroimy i mieszamy, a potem pyszne i zdrowe danie szybko wcinamy;)
  5. Każdy mój poranek jest najradośniejszy:). Gdy jeszcze dobrze oczu nie otworzę, po moim łóżku skaczą już trzy rozkoszne żabki, które na prawo i lewo uściski i całusy rozdają. Po chwili przychodzi taki większy ropuch, ładnie buziakiem się wita i pyta, czego życzę sobie na śniadanie, a ja co dzień powtarzam, że zjem rogalika z czekoladą i sok świeżo wyciskany z pomarańczy. Jak co dzień rano słyszę perlisty śmiech i wielki ropuch odwracając się do żabek mówi "Wasza mama jeszcze się nie obudziła, trzeba jej pomóc, bo straszne głupstwa opowiada". Po czym Ropuszysko z żabkami rzucają się na mnie i otrzymuję ogromną porcję łaskotek. Ja oczywiście się twardo bronię i też każdą żabkę atakuję łaskotkami i buziakami. Niestety duży Ropuch jest strasznie gruboskórny i nawet z pomocą moich żabek nie jesteśmy wstanie go pokonać łaskoczącą bronią. Jednak my się nie poddajemy i co ranek znowu próbujemy go pokonać. Mówią, że śmiech to zdrowie, więc taka porcja lekarstwa na pewno się nam przyda. Chociaż cały dzień to natłok spraw, bieganina, obiad, sprzątanie, praca i dzieci przeplatają się to takie miłe poranki sprawiają, że nic nie jest w stanie mnie wyprowadzić z równowagi, to co nie możliwe staje się proste jak drut. A gdy dzień się kończy, wszyscy razem na łóżku siadamy i dużo bajek sobie opowiadamy. Kolejną porcję uścisków i całusków dostaję.
  6. Wiadomo, że dziecko które jest dobrze widoczne z daleka, jest bardziej bezpieczne na drodze. Dlatego też, kupując plecak szkolny dla najstarszej córki, zwracałam uwagę czy posiada on odblaski, dzięki czemu dziecko jest dobrze widoczne podczas drogi do szkoły. Teraz gdy nastała zima, ciemności szybko zapadają, a dzieci będą szaleć na śniegu ważne jest by dzieci były dobrze widoczne. W tym celu na kurtce córki przykleiłam specjalne znaczki, wykonane ze specjalnego materiału odblaskowego. Latem, gdy wieczorem chodzimy po mieście, córka zawsze nosi na ręce specjalną opaskę odblaskową, taką samą ma również mój najmłodszy dwuletni szkrab. Martynka także ma kurtkę z odblaskami, na szczęście nie musiałam ich przyklejać do kurtki, bo kurtka już takie naszywki miała. Oczywiście dzieci są uczone, że na drugą stronę ulicy można przechodzić tylko w oznaczonym miejscu, że chociaż są światła to i tak należy sprawdzić czy nic nie jedzie. Taka nauka u nas odbywa się przez zabawę, tworzymy własne pasy w domu, kolorowe światła i bawimy się w przechodniów.
  7. Moje córki uwielbiają Pszczółkę Maję, więc same napisały co Maja lubi robić. Michalina (8 lat) i Zuza (6 lat) wymyślały czym Maja się zajmuje, mama odrobinę pomagała w budowaniu zdań (naprawdę odrobinę). Michalina wszystko zapisała, a najmłodsza córka Martyna (18 miesięcy) też pomagała przeszkadzając, zwłaszcza w pisaniu:). To co wyszło ze wspólnej pracy znajduje się na zdjęciu.
  8. Bardzo dziękuję! Swój głos oddaję na - j_kamińska
  9. Redakcja helixpomatia Bogini 5 letniej Zuzi, życzę powodzenia w zgadywaniu:) Myślę, że Artemida - bogini łowów, zwierząt itd. Brawo!!!!:):)
  10. Redakcja helixpomatia Bogini Michaliny (7 lat) Hera! albo Afrodyta - zaprzęg z gołębi Zgadza się - Afrodyta:)
  11. Bogini 5 letniej Zuzi, życzę powodzenia w zgadywaniu:)
  12. Kochana Redakcjo czy oświadczenie o prawach autorskich ma być w formie załącznika z wszelkimi danymi itp. czy wystarczy w mailu zwrotnym napisać, że posiadam prawa autorskie do zdjęcia??:)
  13. Proponuję urządzić olimpiadę. Będzie kilka dyscyplin. Każdy uczestnik olimpiady za poszczególne dyscypliny będzie otrzymywać punkty, w zależności od uzyskanego miejsca. Pod koniec olimpiady punkty zostaną zsumowane i wybierzemy zwycięzcę. Zarówno zwycięzca jak i pozostali dostaną nagrodzeni. Konkurencje można dobierać za każdym razem inne i dostosowywać je do warunków jakie panują na dworze. Ja zaproponuję olimpiadę zimową. Wprawdzie jeszcze nie ma śniegu, ale miejmy nadzieję,że już niedługo się pojawi. Olimpiadę zaczynamy na dworze, wykorzystując w tym celu dobrodziejstwo zimy czyli śnieg. I konkurencja – zjazd na sankach – kto najdalej zjedzie. Bierzemy pod uwagę najlepszy zjazd po 5 próbach. II konkurencja – rzut śnieżkami do celu III konkurencja – toczenie kuli śnieżnej na czas. Wygrywa ten, który w ciągu 5 minut utoczy największą kulę Powrót do domu, mała przerwa na odpoczynek i przekąskę. Gdy siły powrócą rozpoczynamy kolejne konkurencje olimpijskie. IV konkurencja – stanie na jednej nodze na czas V konkurencja - skok z miejsca – każdy zawodnik będzie miał 5 prób VI konkurencja – spacer z jajkiem na łyżce. Wygrywa ten kto dalej doniesie jajko w całości. To tylko przykład konkurencji. Olimpiada może trwać na przykład dwa dni, wtedy wystarczy dołożyć więcej konkurencji, a co będzie tą konkurencją to już zależy od naszej wyobraźni, pogody, wieku dzieci. Na koniec tych sześciu konkurencji robimy podsumowanie punktów i wyłaniamy zwycięzcę. Każdy z uczestników dostaje medal i nagrodę. I miejsce – zwolnienie z ścielenia łóżka 5 dni II miejsce – zwolnienie z ścielenia łóżka 3 dni III miejsce – zwolnienie z ścielenia łóżka 1 dzień To oczywiście przykład nagrody za zwycięstwo. Tak olimpiada dobiega końca. Wszyscy się dobrze bawią. Popołudnie spędzone w sposób fantastyczny.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...