Odkad Milenka sie urodzila,
jej mama Pana Katara wrecz nie znosila.
Czyscila nosek po kazdej kapieli,nawilzala
a na koniec w czubek noska-calowala.
Podawala tran i zdrowe lakocie,
którymi sa tylko przepyszne owoce.
I zdrowe mleczko i w wodzie chlupanie,
z warzyw witaminka C spelniala swe zadanie.
Lecz nosek jak nosek,jest za malenki
aby samemu przezwyciezyc Katara udreki.
Trzeba go wspomóc,Pana przechytrzyc
dbac o wilgotnosc w domku i czesto wietrzyc.
Bardzo pomocne sa czeste spacery,
a gdy dziecko starsze-to i rowery.
Hartowanie to podstawa-
dla Pana Katara-trudniejsza sprawa.
Lecz czasem Pan Katar sprytniejszy bywa,
i hop do noska - z noskiem wygrywa .
I beda pluski,bedzie chlupanie...
Oj,biedny nosek !!! Ciezkie zadanie.
Wnet mama pedzi do Milci z pomoca,
oczyszcza nosek i dniem i noca.
Potem zakrapla,mascia smaruje,znowu caluje...
I tak dni kilka,i przeczekuje.
A Pan Katarek dzien w dzien maleje,
a nasza Milcia tylko sie smieje.
Bo myslal sobie,ze jest the best,
lecz Milci mama duzo lepsza jest.
A tak naprawde ,ciezka to sprawa,
gdy czysty nosek z brudnym sie zada.