Cześć :) Dziewczyny, nie kłóćcie się z facetami. Mi łatwo mówić, bo uciekłam z domu do rodziców ;), ale do niedawna każdego dnia się zastanawiałam, czy nie udusić mojego ...
Np. ja cały dzień w nastroju fatalnym, wszystko boli, lekarz każe leżeć w łóżku, a ten przychodzi i od razu pretensje o coś, np, że zepsułam kuchenkę czy tam gniazdko i dlaczego sama nie naprawiam. Lub czemu obiad Paniczowi nie podany jeszcze. :| Postanowiłam, że denerwować się nie zamierzam i zazwyczaj jednym słowem kończyłam wszelkie próby kontaktu ze mną. Dzidzia nie będzie się stresować, o nie. A tak w ogóle to oni chyba się bardziej stresują niż my, może to przez to nie umieją się ogarnąć. Ich sprawa, pocieszać nie zamierzam. Chcą, to niech się w pracy wyżywają. Powiedziałam ze dwa razy, że sama sobie poradzę i nie będę go informować o przebiegu ciąży nic a nic. ;) Ja mam dziś badania. Rany, dwa dni umierałam, myślałam, że to już i znów się czuję dobrze. Odkreślam sobie dni w kalendarzu, chciałabym być już po, ale też ten 17 mnie męczy. Chociaż raczej nie wytrwam.