Tak to prawda ja nie jestem bez winy. Zdaję sobie z tego sprawę, że jak się psuje w małżeństwie to winne są obydwie strony. Tak jak pisałam nie chce mi się nawet czasem z nim gadać, kiedyś próbowałam teraz już mi się nie chce. Zawsze mi się marzyło że będę miała męża z którym zawsze o wszystkim będę mogła poromawiać, moja mama wiele rzeczy ukrywała przed tatą, ja tak nie chciałam, a jest dokładnie tak samo, albo gorzej. Ile razy było tak że chciałam porozmawiać o zupełnie błahych sprawach, tak tylko dla rozmowy, żeby się podzielić, może nic ważnego, ale jednak, zawsze dostawałam kubeł zimnej wody, że pierdołami nie bedzie się zajmował i czy nie mam nic lepszego na głowie. Teraz święta były, musiałam ukrywać prezenty jakie pokupowałam dla dzieciaków bo dostałam wykład na temat kupowania, bo u niego w rodzinie nie ma takich zywczajów, a że u mnie jest dużo dzieciaków to tym bardziej. Kiedyś byłam bardzo spokojnym człowiekiem i ciężko było mnie wyprowadzić z równowagi, teraz ciągle podnoszę na niego głos! Przerażona jestem tym że moje dziecko nie wyniesie prawidłowych wzorców z rodziny, u nas nie ma czułości, a okazywanie jej jeszcze przy innych to już w ogóle. Nie pamiętam kiedy ostatnio całowałam się z mężem! Może bym próbowała jeszcze jakoś poprawić relacje, ale wiem że on nigdy się nie zmieni, tak jak ja nie zmienię swoich poglądów! Zawsze będzie nadawał na moją rodzinę i zawsze będzie się mnie czepiał. Czasem mam wrażenie że jest zazdrosny o to że inni też sobie radzą, też potrafią otworzyć jakiś biznes i też zarabiać pieniądze, zachowuje się tak jakby tylko jemu było wolno. Może wyolbrzymiam, czasem próbuje być "miły" najpierw się pokłoci ze mną a za 5 min już gada normalnie jakby nic się nie stało ( może to i dobrze) ale mnie to doprowadza do szału, bo ja jeszcze nie zapomniałam co mi przed 5 minutami nagadał! Teraz ma wolne w pracy przez całą zimę i ostatnio jak już nakrzyczałam że ja nie mogę sama wszystkiego robić to troszkę zajmuje się mała ale tylko jak ja jestem w domu, bo zawsze jak mu sie znudzi to może iść do mnie. Widzę że robi się coraz bardziej zafascynowany małą, już jest taka mądra i taka kochana, że każdego dnia zaskakuje coraz bardziej. Obawiam się że rozmowa nic nie da, zawsze skończy się na tym że to i tak moja wina i że ja miałam się odchudzać więc żebym nie wymagała od niego tego czy tamtego i tyle będzie z tego!