Cześć!
Jestem nowa, ale zainteresowała mnie ta sprawa, bo to samo dzieje się z moim trzyletnim synkiem. Dlatego postanowiłam zacząć od tego tematu. Mój Maluch opowiadał mi ostatnio, jak to ze swoją ciocią (Kasią) był nad Wisłą pod Wawelem i karmili razem łabędzie... Tylko, że w domu byl wtedy z tatą, a nie z ciocią Kasią... Potraktowałam to jako formę pokazania umiejętności bajarskich i zdolności językowych. Bo powiedział to wszystko ślicznymi zdaniami złożonymi... Jednak to naprawdę nie miało miejsca! ;] Dlatego postanowiłam z nim porozmawiać. Opowiedziałam mu o sytuacji, dobrze znanej z bajek i morałków dla dzieci, że jeden chłopczyk często koloryzował, a potem, gdy zdażył się wypadek nikt nie chciał mu uwierzyć... Wiem, że to dość drastyczne i dosadne, jednak chyba poskutkowało. W ramach rekompensaty za pragnienie marzeń zaczęliśmy słuchać słuchowisk, które pobudzają wyobraźnię. W połowie wyłączam, i dopowiadamy historię sami, tak samo robimy zamiast bajeczki na dobranoc... Opowiadamy własną historię, gdzie prym wiedzie syn, wymiennie ze starszą od siebie siostrą Julką, a zakończenia bajek opowiadają sobie sami szeptem, każdy inną. Zasypiają w kilka minut, a od tego czasu skończyły się opowiastki o rzeczach, które się nie wydarzyły. Może Wam, Kochane, także przyda się ten sposób?
Najpierw szczera rozmowa, a potem "użycie" wyobraźni w konkretnym celu :)