Hej Mamuśki! Jestem tu na forum nowa i się przyłączę. Mój mąż pracuje w policji i w służbie jest na każde zawołaniebo pracyje w takim a nie innym wydziale. Nie dawno mieliśmy urodziny Babci 75te i dwa dni przed zdarzenie przez które męża nie było 3 dni w domu. Nic nie można zaplanować, nie można liczyć że dzieci zawiezie do przedszkola czy odwiezie bo jak coś się stanie to klapa. Chciałam wrócić do pracy bo od 3 lat w domu, na wsi, bez sąsiadów, bez drugiego samochodu, a do miasta 5 km i autobusy nie jeżdżą. Chłopaki 3 latka i 1,5 roku. O żłobku można zapomnieć jedynie prywatny, ale wtedy to wydatek około 1400 zł. Do pracy w Wawie nie wrócę bo nie byłoby mnie w domu po 12-13 godzin dziennie. Więc dzieci byłby sierotami, a w okolicy jak dostanę 1500 zł do ręki to sukces.... więc siedzę na bezludziu i czasem już płaczę z samotności bo ja do tego nieprzyzwyczajona.
Ale współczuję tym Kobietkom, których mężowie wyjeżdżają na dłużej i same ze wszystkim zostają!!! Podziwiam!!!
A najbardziej jeszcze mnie wkurza umniejszanie kobietom siedzącym w domu... że nic nie potrafią, że nic nie robią... i najgorsze, że teraz w tv jak mówią o tym to dają do zrozumienia, że najlepsza matka to matka pracująca!!! Aż człowieka szlag trafia!
JA stawierdziłam, że kobieta która idzie do pracy po macieżyńskim nie może powiedzieć, że wychowała dziecko...bo nie wie wielu rzeczy i wielu nie przeżyje ze swoim dzieckiem! I mogą się na mnie obrażać, ale zdania nie zmienię!Wiem, że wiele kobiet nie ma wyjścia, ale prawda jest taka, że pracując nie ma się w pełni udziału w wychowywaniu własnego dziecka.