Skocz do zawartości
Forum

tusiek

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez tusiek

  1. tusiek

    Konkurs z PAT&RUB

    1)Nowoscia w linii PAT&RUB SWEET jest emulsja ochronna z filtrem na słońce do twarzy i ciała SWEET SPF50. 2)Lato ulubiona pora roku każdego z nas.Słonko wówczas rozgrzewa nasze ciała i wszystko dookoła wydaje się piękniejsze za sprawą złocistych promieni.To doskonała pora na dłuższe spacery z dzieckiem pamiętając o tym,że pod wpływem słońca dochodzi do powstawania witaminy D w skórze. Słońce choć tak ważne dla każdego z nas ma jednak swoje minusy jak poparzenie słoneczne czy udar,do których u małych dzieci dochodzi znacznie szybciej. Aby temu zapobiec a jednocześnie zapewnić sobie odrobinę słońca na spacery wybieram się z synkiem rankiem lub popołudniową porą,kiedy powietrze nie jest jeszcze tak bardzo rozgrzane a słonko znacznie słabiej jeszcze świeci.Rankiem w ciepłym ale jakże rześkim powietrzu synkowi znacznie lepiej się oddycha i takie poranne spacery sprawiają mu naprawdę olbrzymią frajdę.Czasem zamiast spaceru zwyczajnie rozkładamy kocyk na trawce i pod cieniem parasola bawimy się wspólnie czerpiąc garściami z dobrodziejstw słońca.Bez względu jednak czy wczesnym rankiem czy popołudniową porą zawsze z należytą troską dbam o skórę synka,która jest znacznie delikatniejsza i wrażliwsza niż osoby dorosłej.Zawsze ciało dokładnie pokrywam kremem z filtrem preznaczonym specjalnie dla dzieci i będącym naturalnym kosmetykiem pozbawionym wszelkich parabenów i silikonów.Zawsze uparcie wierzyłam,że to co dała nam natura jest wystarczające w pielegnacji każdego z nas i dokładanie do tych cudownie naturalnych produktów jakichś sztucznych dodatków jest barbarzyństwem nie tylko w stosunku do matki natury ale i skóry każdego z nas. Takie kremy z filtrem aplikuję ponownie po każdym kontakcie skóry dziecka z wodą,która zmywa produkt i sprawia,że skóra nie jest należycie chroniona.Zawsze unikam też bezpośredniej ekspozycji na słońce.Często z synkiem chowamy się pod parasolem,baldachimem aby intensywne promienie słoneczne nie dotykały bezpośrednio jego skóry. Latem,kiedy upał doskwiera najlepiej czujemy się w delikatnych bawełnianych ubraniach dlatego też w te upalne,gorące dni całkowicie rezygnuję z pampersa i chcąc aby skóra jak najlepiej oddychała nie będąc niczym drażniona zakładam synkowi tylko luźne bawełniane body,w których czuje się doskonale i żadne potówki nam nie grożą.Pampersy stosujemy tylko nocą lub w czasie podróży jednak zawsze odpowiednio często je zmieniamy aby nie doszło do odparzeń i z należytą uwagą dokładnie pokrywam te miejsca najbardziej narażona na odparzenia specjalnym kremem.Bez względu jednak na wszystko każdego wieczora dokładnie kąpiąc synka zmywam z jego maleńkiego ciałka nie tylko pot ale i resztki kremów z filtrem a po dokładnym osuszeniu skóry nawilżam ją balsamem,który niczym kompres nawilża,odżywia i koji wrażliwą skórę synka podczas upalnego lata.Stosowanie kremów to jednak nie wszystko bowiem nie od dziś wiadomo,że skóra nie tylko czerpie wilgoć z kremów i balsamów ale również i z napoji dlatego też latem szczególnie dbam aby synek pił dużo wody,która jak mawiała babcia"Czysta woda zdrowia doda"jest najlepszym lekarstwem a w upalne dni prawdziwym antidotum na wysuszenie skóry.
  2. "Jest Pani w ciąży" usłyszałam z ust lekarza.Cały świat nagle legł w gruzach bo przecież jak ja,kobieta pochłonięta całkowicie sobą mam nagle stanąć twarzą w twarz z małym istnieniem,które tylko krzykiem potrafi wyrazić swoje potrzeby. 9 miesięcy upłynęło pod znakiem trwogi i pomimo wsparcia męża i przeczytaniu wszelkich możliwych publikacji na temat wychowania dziecka czułam się totalnie nie przygotowana do podjęcia największego wyzwania w życiu. Wreszcie kolejne skurcze dały znak,że to już czas jechać do szpitala i powitać nowego członka rodziny,na którego wciąż jeszcze nie byłam gotowa pomimo swoich prawie 30 lat.Strach i ból zdawały się na przemian męczyć moje ciało i umysł.Usta wydawały z siebie nieznośne decybele aż wreszcie o godzinie 19.12 powitałam go na świecie. I nagle czas stanął.Strach i moja nieporadność życiowa przestały być ważne bo oto tuliłam do piersi największy cud.Cud,który sprawił,że moje życie nagle się przewartościowało.łzy same płynęły po policzkach a ja z największą czułością pocałowałam jego maleńką główkę.To niezwykłe,że taka maleńka drobinka strachu nagle stała się największym szczęściem i sprawiła,że zrozumiałam pojęcie bezwarunkowej miłości.Nie kochałam go przecież za coś,nie kochałam dzięki czemuś ale najzwyklej w świecie po prostu kochałam całą sobą.Moje ciało i każda komórka mojego jestestwa nagle wypełniona była uczuciem głębokiej,prawdziwej i szczerej miłości,której dotąd nie znałam.Lęk odszedł w niepamięć a na jego miejscu pojawiła się odpowiedzialność,za drugiego człowieka,który niepozornie,po cichutku wtulony do mojej piersi najzwyczajniej w świecie jest mój. Kolejne miesiące upłynęły błyskawicznie a z każdym kolejnym dniem odkrywałam,że bycie mamą to nie tylko trud wychowawczy ale przede wszystkim radość.Uśmiech pojawiający się na moich ustach rankiem niemal nie gasnął przez cały dzień a ja odkryłam,że to co dotąd dawało mi radość dziś nie ma najmniejszego znaczenie kiedy na świecie pojawił się mój synek.Pierwszy uśmiech pojawiając się na jego buzi był dla mnie prawdziwym ukoronowaniem mojego trudu a małe rączki siegające w moim kierunku przypominały mi"Jesteś najważniejszą osobą w jego życiu."Bycie mamą to nieprzerwana radość,która się pojawia z każdym najmniejszym sukcesem jak choćby trafienie samemu łyżeczką do buzi.Bycie mamą i ten zachwyt nad drobnostkami sprawia,że życie zdaje się przyjemniejsze i szczęśliwsze.Problemy przestają mieć znaczenie,kiedy wiemy,że nasz skarb największy jest okazem zdrowai i szczęścia.Bycie mamą,choć może i jest pracą na kilka etatów to jest to najprzyjemniejsza praca jaką znam.Praca polegająca na uśmiechu,szybszym biciu serca i otaczaniu opieką skarbu,który z każdym kolejnym dniem staje się cenniejszy o nowe umiejętności. Wieczorami zaś,kiedy czasem ciało utrudzone codziennymi obowiązkami słabnie na twarzy mama czuje delikatne ciałko wtulone w jej ramiona,wsłuchuje się w ciche bicie ukochanego serduszka i wpatrzona w uśmiechniętą twarz dziecka wie,że najlepszą rzeczą jaką ją spotkała jest bycie mamą,mamą która kocha i jest kochana.
  3. Kiedy już chłód i wiatr dopadł synka mojego,mogę się spodziewac stanu podgorączkowego.Na poczatek niski ponad 37 kresek wędruje,więc jeszcze nim zbytnio się nie przejmuję.I synek markotny i płaczliwy chodzi,tak,że nikt mu chyba nie dogodzi.Do tego chrypka meczy i kaszelek synka drogiego a z noska katarek płynie według rytmu swego.I jeśc nie chce nawet słodyczy przezeń ulubionych wszak organizm jego przez wirusu zmożony. Więc obserwuję smyk dzień cały bacznym okiem aby pomóc gdy gorączka zionie smokiem.Wiec gdy wskaźnik termometru w górę wędruje i powyżej 38 się zatrzymuję rozpoczynam akcję gorączki obniżania od środków domowych po lekarstwa podanie.Letnie woda w kąpieli i okłady na kark chłodne zakładane to stare sposoby z dziana na dziadz podawane.Lecz jeśli to nie spełni swego działania wtedy środki lub czopki wędrują do zaserwowania.Aby zapobiec odwodnieniu picie synkowi w małych ilościach proponuję i ewentualne problemy w mig zażegnuję.Gdy synek chory bliskości potrzebuje więc mu siebie szybko ofiaruję.Wspólne czytania i zabawy ulubionymi samochodzikami aż wreszcie skrzat zasypia kołderką przyowdziewany.A gdy po czasie budzi się z wesołą miną wiem,że dzieki miłości i lekom wygraliśmy z bakteryją gadziną.Lecz gdyby jednak to nie zadziałało do doktora się wybieramy i chorąbe zażegnamy,
×
×
  • Dodaj nową pozycję...