Skocz do zawartości
Forum

ania_krakow

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Personal Information

  • Płeć
    Kobieta

Osiągnięcia ania_krakow

0

Reputacja

  1. Witam Was drogie czytelniczy i czytelniczki!! Mam tutaj opisywać, jakie były moje wrażenia przy porodzie, tak, ale o tym później. Na samy wstępie chciałabym, wspomnieć o czymś zupełnie innym. Przed porodem szukałam wymarzonego szpitala, zupełnie jak wy, żeby ta chwila przeżycia była czymś niesamowitym. Szukałam i szukała, czytałam na różnych portalach o położnych, szkołach rodzenia, lekarzach, szpitalach. Natchnęłam się na różne czasami skrajne wypowiedzi (tak jak na plus i jak na minus). Zaczęło mnie to denerwować – zadałam sobie pytanie po przeczytaniu tych wypowiedzi: jeśli niektóre z kobiet tak bardzo cierpiały przy porodzie, bo położna np.: „nie chciała masować szyjki macicy”, „rodziłam tylko w jednej pozycji”, „ położna mnie nacięła lub nie”, „nie powiedziała, że mogę mi iść na „piłkę””, itd. To tak sobie myślę, co by na to wszystko powiedziała moja mama, która nas rodziła, moja babcia która rodziła naszą mamę, itd. Czy one miały taki luksus jak: znieczulenie, ciepłą porodówkę, wokoło specjalistów (pediatrów, ginekologów), czystko, możliwość RODZENIA Z MĘŻEM BĄDŹ Z WŁASNĄ MATKĄ, mąż mógł zobaczyć dziecko praktycznie zaraz przy porodzie i być te pierwsze godziny razem, dni… Poród w ostatnich czasach dla nas kobiet stał się kojarzony, czymś prostym, który powinien przebiegać bez bólu, najlepiej iść do szpitala, żeby nic nie bolało, a następnie wyjść z dzieckiem po godzinie. Każdy przypadek porodu jest inny, nie zawsze można wyeliminować ból do zera. Poród to wydarzenie tak silne fizycznie i psychiczne, że styka się na granicy życia i śmierci… Czy dalej mamy go kojarzyć z prostą rzeczą??? Czy wydaje nam się że lekarze i położne nie chą dla nas dobrze. Zawsze, tylko my nie zawsze umiemy to docenić – Oni odpowiadają całym swym życiem, prawem zawodu i psychiką. Wiele położnych po stracie dziecka przy porodzie ( z powodu psychiki), wycofało się z zawodu, a śmierć dziecka nie była wina położnej. W XXI wieku ludzie, szczególnie Polacy uwielbiają narzekać, wszystko jest źle, ktoś się do nas źle odniósł, źle się popatrzył. Nie bądźmy takie wrażliwe. Nie narzekajmy na proste rzeczy inne kobiety w tym samym czasie z innej strony świata mają gorzej… Oczywiście mamy swoje prawa. Jesteśmy dorosłe, nie bądźmy infantylne. POŁOŻNA, LEKARZ – SŁUŻBA MEDYCZNA – TO TAKŻE, LUDZIE, MAJĄ LEPSZE LUB GORSZE DNI, TAK JAK MY… NIE DZWIMY SIĘ CZASAMI, GDY SĄ SMUTNE LUB ZMĘCZONE TAKIE SYTUACJE TRZEBA ROZUMIEĆ, A NIE ŻALIĆ, SIĘ W TEN LUB INNY SPOSÓB – POSTAW SIĘ NA JEJ MIEJSCU… ONI NIE CHCĄ CIĘ SKRZYWDZIĆ, TO IM BĘDZIESZ ZAWDZIĘCZAĆ, ŻE DZISIAJ TRZYMASZ DZIECKO, PRZYTULASZ I ROZMAWIASZ Z NIM… Teraz o szpitalu. Nie jest jakaś zamożna. Razem z mężem pracujemy. Zaszłam w ciąże. Szukałam na forum lekarza, położne a za czym idzie szpital. Jak wspomniałam czytałam wiele, traciłam pomału nadzieje. Spotkałam się z koleżanką, która urodziła swoją Anie. Jest bardzo szczęśliwa do dnia dzisiejszego. Ona rodziła w szpitalu na Siemiradzkiego. Pytałam, ją bo słyszałam, że trzeba tam płacić za położną. Ona powiedziała, że tak, ale jeżeli pójdę tam tak normalnie, tak jak ona to też nie będzie. Po powrocie do domu weszłam na internet. Poszukałam, czytałam teraz tylko o tym szpitalu, trochę się bałam, bo szpital ma dobrą renomę, ale były kobiety którym tam się nie podobało. Podczas czytania strony internetowej, zobaczyłam, że mają tam dni otwarte. Poszłam w niedziele wraz z mężem. Kiedy weszłam na recepcje poczułam się trochę jak w 5. gwiazdkowym hotelu. Czysto, ładnie, schludnie, zdjęcia plan wizyt lekarzy oraz dyplom akredytacji – strach jakby przestał mnie ogarniać. O godz. 17.00 przyszła położna, nie pamiętam dokładnie jak miała na imię ale chyba na nazwisko miała Mazur. Miła sympatyczna osoba, oprowadziła mnie i męża po szpitalu pokazując gdzie się rodzi. Następnie pokazał oddział położnictwa – przepiękny, ciepło, czystko wygodne łóżka. Teraz wiedziałam dlaczego, koleżanka tak się nim zachwycała. Wtedy na sto procent podjęłam decyzja – TO JEST TO! Minęło 9 miesięcy, regularnie chodziłam do poradni przyszpitalnej do Pani dr Dłużniewskiej. Miła i bardzo wykształcona lekarka. Minęło jeszcze kilka dni. Odeszły mi wody. Trafiłam na nocy dyżur – wtedy to pomyślałam, zaczęło się, co teraz będzie, poród kojarzył mi się z bólem… Pan portier otworzył drzwi, z uśmiechem na twarzy i ze słowami: zapraszamy!. Na oddział przyjęła mnie położna. Po kilku chwilach trafiłam na tzw. Boksy. Co robić? Pomyślałam. Nic trzeba szybko urodzić. Chciałam mieć to za sobą. Przyszła p. Ola chyba Pałyga, nie pamiętam dokładnie, byłam w dużym szoku, to moje pierwsze dziecko, cały czas zastanawiałam się czy będzie bolało, i jak? Pani położna powiedziała – nic się nie bój, postaramy się, żeby nie bolało – powiedziała to tak miło i spokojnie, że od razu poczułam, że dobrze trafiłam, biło od niej takie ciepło i dobroć, że od razu się uspokoiłam. Zaproponowała mi znieczulenie, zgodziłam się. Po założeniu znieczulenia, poczułam tylko lekki ból, przy bólach porodowych, poród trwał prawie 5 godziny. Ale w spokoju, w ciszy, w dobrych rękach, czuła się jak w domu. Dziecko urodziło się zdrowe. Od razu mogłam go przytulić, poczuć jego zapach. Na drugi dzień przyszła do mnie z wizytą moja mama i babcia. Opowiedziałam jej o porodzie. Babcia nie mogła mi uwierzyć, że tak szybko i prawie bez bólu. Wtedy to ona opowiedziała w jakich warunkach ona rodziła moją mamę – dopiero się przeraziłam – było strasznie, porodówka zimna, ciemna, i w dodatku nie w szpitalu, a jakby dziecko coś się stało. Tak, wiem może i to było dawno. ALE DZISIAJ DZIECI RODZI SIĘ W TEN SAM SPOSÓB. Czy warto narzekać na tzw. „pierdoły”. Skoro inne z nas miały albo mają gorzej. Poród to nie zabawa to wielkie odczucie, dla dziecka i dla matki. Wtedy tak naprawdę rodzi się więź między matką a dzieckiem… Nie bądźmy samolubne. To poród to musi trochę boleć, wtedy dokładnie wiesz dla kogo ten ból, dla osoby którą prawdopodobnie będziesz kochać do końca swoich dni… Dwa tygodnie temu urodziła dziecko w Londynie, pomimo dobrej znajomości j. angielskiego. To już nie to samo, tutaj reguły są suche. Ludzie uśmiechają się trochę tak sztucznie, brak takiego ciepła i życzliwości jakie zaznałam od Pani Oli. Do końca życia będę Panią pamiętać… P.S. Na następny poród przyjadę – o ile taki będzie - do Polski na Siemiradziego – tam jest najlepiej. Pozdrawiam Jeszcze raz dziękuje i pozdrawiam Pani Olu – jest Pani SUPER!!!!! Anna z Krakowa (aktualnie London)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...