Skocz do zawartości
Forum

marysia139

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez marysia139

  1. Wakacje ale nie tylko - to taki czas, Na które czeka każdy z nas. Wtedy każda z nas pragnie wyglądać oszałamiająco, Niekiedy to nawet podniecająco. Na plaży, w górach czy na jeziorze, Kosmetyk Floslek zawsze pomoże. Ach to bezpieczne opalanie, takie, jakie niektóre gwiazdy mają niesłychanie. Sama bym tak jak one wyglądać chciała, Dlatego chętnie bym te kosmetyki Floslek ze sobą zabierała. Bym nie miała wtedy problemów z poparzeniami, Ani z żadnymi skórnymi alergiami. Bo obecnie to cokolwiek w powietrzu krąży, A który inny kosmetyk za tym nadąży ?? Jakże przyjemne byłoby kosmetyków Floslek spróbowanie Może dzięki Wam tak się stanie ??
  2. Jeżyka wykonała córeczka lat 8. Ledwo uratowałam dzieło pociechy ( sok się wylał) a ja ratowałam chusteczkami.
  3. Zima to trudny czas dla skóry malucha, Bo na zewnątrz śnieg, mróz czy zawierucha. Dlatego nasza troska wówczas wzrasta, By odparzeniom czy odmrożeniom było basta. Krem to podstawa, Gruba warstwa na buzi sprawia , że na spacerze jest zabawa. Krem nakładam przed wyjściem minut kilkanaście, To specjalny krem odpowiedni na niskie temperatury właśnie. A gdy słoneczko na dworze i mróz do tego, To na buzi nie brakuje kremu z filtrem nałożonego. Ubiór na spacer odpowiedni być musi, Ale nie za ciepły – gdyż wówczas maluch z gorąca się „dusi”. Mój maluszek gdy jeszcze nie chodził, Dodatkowa jedna warstwa ubrań niż miał na sobie Mu nie szkodził. Do specjalnego śpiworka go wsadzałam, Ale wtedy to rzadko na spacery się wybierałam. Teraz gdy już sprawniej stawia krok, Z kombinezonem składającym się z dwóch części nie rozstajemy się ani na krok. Kurteczka i spodenki z szelkami, O zgrzaniu się ani ani . Czapeczka polarem podszyta, Wiązana pod szyją - jest znakomita. Otoczenie mają uszy, Nie ważne czy maluch przekręci głową – mocniej się ruszy. Rękawiczki ciepłe nie za ciasne bez wątpienia, Paluszki mogą się poruszać – o rozmiar większe – do polecenia. Z materiału nieprzemakalnego I najlepiej jeszcze wiatrochronnego. Warto w ciepłe buty zainwestować, By stopy mogły się w nie w rajstopkach i skarpetkach schować. Paluszki nie dotykają buta czubka, Są o rozmiar większe- by poruszała się stópka. Ponadto idealne warunki w domu muszą być, Temperatura powietrza 19-21 st C winna być. Powietrze nawilżam za pomocą ręcznika mokrego Malucha ubieram nie za grubo – odparzenia żadnego. O wieczornej pielęgnacji nie zapominam, Sprawdzonych kosmetyków tylko używam. Po kąpieli dokładnie osuszam malucha, I ciało nawilżam – skóra jesienią i zimą szybciej staje się sucha. Krem albo zwykłą oliwkę stosuję, Efekt satysfakcjonujący otrzymuję. Tak oto troszczę się o skórę malucha, Taka pielęgnacja zimą sprawia, że odpuści nas przeziębień zawierucha
  4. Jeden, dwa, trzy, cztery bezpieczeństwo na drodze jest z wyższej sfery. Ale tylko wtedy gdy zachowanie rodziców zalet ma bez liku, I to wszystko w wygodnym buciku. Każdy rodzic pragnie życia dla malucha cudownego, Bezpieczeństwo to coś najważniejszego. By przyjemne z maluchem było spacerowanie, istotne jest od małego wychowywanie. Drodzy Panowie i miłe Panie odblaskowe buty Bartek to pomysł świetny niesłychanie. To w jednym bezpieczeństwo i wygoda, i mam nadzieję, że wejdzie w świadomość rodziców jak na sezon moda. Nasz szkrab jest widoczny z daleka, samochód go dokładnie widzi i omija - z dala "ucieka". Te 150 - 250 metrów kierowcę uspokajają, wypadki na drodze się wówczas nie zdarzają. Ma czas na reakcję bez wątpienia, psychika rodzica , kierowcy i malucha na lepsze się zmienia. Takie odblaski uczą dziecka odpowiedzialności, o których będzie pamiętał w przyszłości. Droga do szkoły, spacer już nie taka straszna, z butami Bartek niebezpieczeństwu na drodze mówi się basta. Nasz maluch jest dumny, że w takich butach chodzi, chętniej je zakłada i na dwór wychodzi. Tzw. uczestnikowi ruchu drogowego, z butami odblaskowymi Bartek nie stanie się nic złego. Z butami odblaskowymi jesteśmy za pan brat, ale także innych zachowań nie jest brak. Maluch nigdy nie idzie od ulicy strony, przechodząc przez pasy odwracamy się w obydwie i jeszcze w prawo strony. Na drodze się nie bawimy, tzn. nigdy ze sobą np. piłek w rękach nie nosimy. Aby czasem z rąk nam się nie wymcknęła, by czasem nasza stópka na środek jezdni z piłką nie cmyknęła. Oczywiście tylko na tzw. zebrze przechodzimy, po takiej stornie drogi idziemy, że samochód z przodu widzimy. Maluch uczy się poprzez zabawę czy śpiewanie, to właśnie jest najlepsze utrwalanie. Wtedy na drodze bezpieczeństwo wzrasta, Niepotrzebnemu stresowi „mówi się” basta. Droga nie taka straszna jak ją malują, dzieciaki wpajania powyższych rad potrzebują, i co najważniejsze by rodzice- kierowcy na drogach tak bezmyślnie nie szarżują.
  5. marysia139

    Konkurs "Cuski"

    Jeden, dwa, trzy, cztery, przytulanki jako sposób na zasypianie są jak z wyższej sfery. Przytulanka ma w sobie taką moc, iż niemal "ogrzewa" jak prawdziwy wełniany koc. Przytulanka ramię w ramię w nocy, to idealny towarzysz do pomocy. Przytulanka uczy empatii bez wątpienia, z nią u boku sen na przyjemny się zmienia. W trudnych chwilach wspiera malucha, z przytulanką widzimy uśmiechniętego zucha. Cenny w przytulance jest zapach bez wahania, w początkowych miesiącach maluch chce pachnieć jak Mama. Maluch pragnie bliskości i przytulania, tego czego dawała Mu w brzuszku Mama. Przytulanka to rodzaj poduszki powietrznej w samochodzie, i nie chodzi o to iż przytulanka jest w modzie. Z przytulanką komfort i bezpieczeństwo wzrasta, szybkiemu zasypianiu nigdy nie mówi się basta. Przytulanka tak na bobasa działa, iż przy Nim by czuwać chciała, chciała i chciała. Nasza córeczka jest jeszcze mała, jak na razie przytulanka się Jej nie spodobała. Szkrab 2 tygodnie ma, jak na razie cyca Mama da :) Ale wraz kolejnymi dniami trzeba będzie się rozglądać za przytulankami :)
  6. Jest taki portal co pali serce, jest taki portal oby trwał wiecznie. To o portal parenting.pl chodzi który właśnie siódmą rocznicę obchodzi. Więc czas na życzenia, szczęścia, radości i powodzenia. By pięknych mam więcej się zalogowało By co najmniej 100 lat w internecie funkcjonowało. By porady nie straciły na wartości. By żadna Mama nie czuła się na portalu sama, By wspierało wszystkie mamy początkujące Czy na dziecko oczekujące. By wszystko się dobrze układało By kryzys przetrwało. By świetne konkursy dech zapierały, i w efekcie nagrody twarze maluchów uśmiechały. Słowa są pełne mojej życzliwości Niech portal parenting.pl w każdym komputerze kobiety zagości. A głównej szefowej życzliwości i humoru poczucia Z portalem parenting.pl wyłącznie mam dobre odczucia. Tego życzy Mama świeżo upieczonego szkraba, i starsza córeczka 8 lat - która do zdjęć zawsze powoli się skrada :)
  7. Jesienią mojej twarzy skora, Czuje się źle, jej jakość jest ponura. Dla ust delikatnych i wrażliwych to nie łatwy czas, Dlatego o szczególną ochronę proszą nas. Łatwo pękają, przesuszeniu ulegają, Spierzchnięte się stają. A przecież usta to wizytówka każdej kobiety i dziewczyny, Z ich wyglądem jesienią sobie poradzimy. Gdy wiatr i zawierucha bucha, Smarowanie ust potrzeba- już wyglądają na zucha. Pomadką ochronną czy sztyftem z wazeliną, Dobre też produkty z A witaminą i gliceryną. I oczywiście twarzy kremem półtłustym smarowanie, Nie ma mowy na pękanie. Oblizywanie ust jesienią w grę nie wchodzi, Szczególnie na początkowych atakach mrozu to szkodzi. Od czasu do czasu delikatny peeling ust wykonuję, Następnie grubą warstwą tłustego kremu je „molestuję”. Na usta prawdziwy miód, Działa jak cud. Nim wargi wysmarowuję, Na 10-15 minut tą maseczką utrzymuję. A później czeka mnie słodkości oblizywanie, Gdy powyższe sposoby stosuję – moja twarz jest na jesień przygotowane.
  8. To łódka wykonana przez 5-letnią Zosię. Łódeczka odbita z rączki córeczki. Chętnie malowałyśmy rączkę farbką brązową, z papieru kolorowego żagle.
  9. Drobne urazy, otarcia i skaleczenia, pojawiają się niespodziewanie podczas zabaw i szaleństw dziecka bez wątpienia. Choć rany niegroźne z pozoru, sprawiają u malucha dużo niepokoju. Niestety płacz i ból wywołują, ale moje sposoby choć trochę ratują. Nie tylko przytulam i współczuję, ale raną małego pacjenta się zajmuję. Gdy ciało obce w ranie się znajduje, obiekt pod bieżącą wodą wypłukuję. za pomocą pincety usuwam, kinder niespodzianka obok stoi - chrapkę malucha na nią już wyczuwam. Wtedy dzieciak o bólu poniekąd zapomina, zastanawia się co w jajku się "rozpoczyna". Dokładnie ręce myję wodą, bezpośredni nacisk czystką szmatką jest metodą. Gdy krwawieniu nie jest basta, wówczas problem wzrasta. Natomiast gdy nie krwawi rana, już tak mocno nie czuję się zakłopotana. Dmuchaniu mówię stanowczo basta, całus w okolicy rany wzrasta. Przemywam ciepłą wodą z mydłem bez wahania, delikatnie osuszam ręcznikiem sama. Kiedyś maluch nie pozwalał spłukać ranę, więc szybko nastąpiło kąpieli przygotowywanie. Które na zanurzenie rany w wodzie pozwoliło, a więc zrobiło się - to co się założyło. Ranę bandażem owijam tylko w szczególności, rana lepiej się goi gdy ma dostęp do powietrza świeżości. A gdy już opatrunek jest zrobiony, to oczywiście codziennie zmieniony. By nie doszło do zakażenia, by rana goiła się bez wątpienia. Czasem plaster w grę wchodzi, kostce lodu też uchodzi. Liść babki lancetowatej ma właściwości łagodzące, to dla rany i skóry malucha kojące. Miód ma bakteriobójcze właściwości, u mnie w domu często na ranach gości. Babcia zawsze mi mówiła, bym sok z cebuli na ranę dusiła. jakoś jak na razie tego nie wypróbowałam, bo może takiej bardzo niepokojącej rany u malucha nie miałam. Takie oto sposoby na leczenie ran stosuję, na końcu zawsze malucha w czółko mocno całuję.
  10. Dzień Mamy to szczególny dzień w roku bez wahania, w tym dniu chcę się czuć jak prawdziwa dama. Pragnę w tym dniu zadbać o siebie, czuć się po prostu jak w siódmym niebie. Dzieciaki do kochanych Dziadków wędrują, a moje ciało wraz z duszą świętują. Oczywiście rankiem przed wyjazdem do Dziadków dzieciaki, dadzą mi długie, od serducha buziaki. Oczywiście złożę mojej Mamie przez telefon życzenia, takie prosto od serca i duszy - bez wątpienia. A po telefonie, moje ciało relaksem zionie. Chcę się wtedy czuć kobietą z krwi i kości, oddałabym się błogiej przyjemności, a przy tym niwelować krągłości. Które po zimie najczęściej się pojawiają, a przecież wiosną kobiece ciała się odkrywają. Dobre samopoczucie i miła atmosfera motywacji dodaje, kondycja i zarazem dobra forma " w mik" powstaje. Energię czerpałabym z tańca, ze zwykłego swawola, łamańca. Przed lustrem wyginałabym śmiało ciało, oczywiście energetyzującej muzyki by nie brakowało. Zapewne salsa, a więc bioderka biorą "górę", albo niby flamenco, dzięki któremu namiętność idzie w górę. A po owych tańcach kąpiel relaksująca, nieźle rozgrzewająca. Jeszcze klika lat temu działała na mnie medytacja, po której była pełna satysfakcja. Dlatego w ten dzień w moje miejsce zaciszne, się tylko tam "wcisne", Usiądę ułożę na kolanach na prawej i lewej nodze. Zamknę oczy i nadchodzi rozluźnienie, Nabiorę głęboko powietrze i powoli wypuszczam - orzeźwienie. Z rowerem stacjonarnym jestem z pan brat, ale niestety codziennie to mi czasu brak Masaż wykonany po Jego przez mężusia, a wieczorem nie tylko bliskości podusia. To dopiero wpływa na moją kondycję, formę i aparycję. Wieczorem powrócą moje dzieciaki, kochane łobuziaki. Ale już jeden taki dzień, sprawi, że nie będę chodzić jak cień. Dlatego bez dwóch zdań, na taki Dzień Mamy ogromną chrapkę mam.
  11. u nas płyta już też jest !! jeszcze raz bardzo dziękujemy
  12. Pracę wykonała : Zosia 5 lat Orzełek wyklejony papierem białym za pomocą wydzieranki , a tło pokolorowane czerwoną kredką
  13. OWOCOWE SZASZŁYKI Kuchnia to dla dziecka kraina niesamowita, Bogactwo kolorów, smaków i aromatów – po prostu elita. Wspólne pichcenie to dla malucha niezwykła przygoda, Która radości maluchowi oraz rodzicowi doda. To miejsce wspaniałe do eksperymentowania, Spędzamy wspólnie czas i powstają pyszne dania. I nie przejmuję się , że kuchnia wygląda jak miejsce dotknięte tsunami, To dla mnie przyjemny i zabawny czas spędzony z maluchami. Fartuszek już przygotowany dla malucha, Czas by przekąska niedługo wskoczyła do naszego brzucha. OWOCOWE SZASZŁYKI to szybkie i proste danie, Które jest zdrowe i smakuje niesłychanie. Truskawki i malinki zostały już zerwane, Banany przez dzieciaków są obierane. Truskawki oczywiście tracą szypułki, Zakupiono borówkę z górnej półki. Winogrona z kiści są odrywane, Kiwi ze skórki jest obierane. Mandarynki są obierane, I na ćwiartki przedzielane. Wszystkie te owoce do miseczki lądują, I tam na nabijanie oczekują. A więc w miseczce różne owoce się znajdują, i dzieciaki same właśnie decydują, jaki owoc na patyczku nabity będzie czy to truskawka, malinka, winogrono czy kiwi będzie. Rączki malucha chętnie działają, Patyczki szybko się wypełniają. Więc usprawnia się precyzja i skupienie, I co najważniejsze kulinarne myślenie. OWOCOWE SZASZŁYKI w mik powstają. I właśnie najbardziej oczekiwana chwila nadchodzi, Przygotowany rarytas do brzuszka wskakuje- „wchodzi”. Na koniec nie pozostaje nic innego, Jak po prostu życzyć Smacznego!!
  14. Lubimy testować nowości, to zaspokajanie ciekawości. Zawsze gdy na rynku nowy preparat pojawi się dla dzieci, Chętnie rodzic d sklepu „leci”, I informacji o danym produkcie otrzymuje, I wspólnie zastanawiamy się czy dany produkt się kupuje. Chętnie Biovilon DHA by się wypróbowało, A gdyby jeszcze rozwój psychopoznawczy dziecka wspierało, Może na szybsze zapamiętywanie by wpływało, W utrzymaniu koncentracji pomagało. Na pewno wpłynęło by na odporność maluszka, Wtedy to w ochotą „wskakuje” do małego brzuszka. Jeśli chodzi o jego postać, To córusia syropkowi lub żelkom mogłaby sprostać. Ponadto samo opakowanie musi być interesujące, Na przykład bohaterów z bajek przedstawiające. Opakowanie Biovilonu DHA winno przyciągać wzrok malucha, Wtedy chętnie go spożywa i wyrasta na zucha. Po stosowaniu syropku Biovilon wierzymy w takie preparaty, Bardzo pozytywne jest zdanie córci Zosi , mamy i taty.
  15. Testowania syropu Biovilon nadchodzi kres, wczoraj to Zosia samoistnie powiedziała mu "cześć". Widać, że Zosia się z nim zżyła, bo przecież buteleczka Biovilonu przez 3 miesiące z nami była. Jeszcze raz za możliwość testowania dziękujemy, w przyszłości inne testowania jak najbardziej reflektujemy ( hehe).
  16. Moja Zosia to kilku - latka, Zmotywowanie Ją do twórczej zabawy, która to nie lada gratka. Uważam, że rodzic powinien wspomagać rozwój malucha By w przyszłości było Mu łatwiej, by wyrósł na zucha. Gdy na zewnątrz aura nie sprzyja, Nad zabawą myśli moje ciało, głowa i szyja. I nie oto chodzi, by dziecko przed telewizorem posadzić, Ale o to, by edukacyjnie Go rozwijać i razem z Nim się bawić. Każda mama ma swoje sposoby by zmotywować malucha na twórczą zabawę, Więc ja wymienię je kilka i podam jak „ kawa na ławę”. Portret ducha razem robić uwielbiamy, Ohhh jaki wtedy ubaw mamy. Duży karton papieru przyczepiam do ściany, A potem ten karton dobrze oświetlamy. Zosia śmieszne pozy przybiera i zastyga tak na chwilę, A ja w tym czasie cień na arkuszu obrysowuję. Gotową postać dziecko koloruje, Czy jakieś dodatkowe elementy dorysuje. Sam decyduje o wyglądzie tego ducha, Wtedy to od córy uśmiech bucha Od ucha do ucha. Inna zabawa, która często u Nas jest wykonywana, To Mumia, którą czasem jest Zosia, ale częściej mama. Wystarczy tylko kilka rolek papieru toaletowego, I już coś się dzieje ciekawego. Owijamy osobę z którą się bawimy, I powoli mumię zamiast np. mamy widzimy. A na koniec zdjęcie pamiątkowe, Podczas oglądania tego zdjęcia to można się złapać za głowe. Kubeczkowo to taka zabawa, Podczas której głowa pracuje sama. Kilka kubeczków, folię, taśmę i różne ziarenka potrzebujemy, Wypełniamy tymi ziarenkami i po tyle samo wsypujemy. Każdy kubeczek folią zaklejamy I odwracamy, miejsca kubeczków zmieniamy. Gra już rozpoczęta i par kubeczków z taką samą zawartością szukamy W tej zabawie słuch rozwijamy i zarazem sprawdzamy. Oczywiście o zabawach można pisać stron kilkanaście, Ale te najbardziej lubiane są w Naszym domu właśnie. Dlatego po króćce je przedstawiłam, Z moim jak na razie krótkim (bo ponad 3 letnim) doświadczeniem się podzieliłam. Najważniejsze by podczas zabawy dziecko się nie nudziło, Ale przyznam się szczerze , że chodzi też oto by nam rodzicom było miło.
  17. Maskotka winna zachęcać, a nie zniechęcać. Nasza Zosia na pewnej postaci ma bzika, mam tu na myśli Tabalugę - słonika. To mały słonik zielony, nasz dzieciak jest w niego wpatrzony. Latać potrafi i ogniem zionie, już go sobie wyobrażam przy Biovilonie. Sympatia dzieci zagwarantowana, siła i energia z Tabalugą byłaby utożsamiana. A przecież syrop Bioviolon odporności dodaje, takim właśnie dzieckiem odpornym nasza Zosia się staje. Dlatego bez dwóch zdań, na maskotkę słonia do syropu Biovilon chrapkę mam.
  18. Jeżeli chodzi o Biovilonu postac, to jak najlepiej temu wyzwaniu trzeba sprostać. Szklana butelka moim zdaniem w grę nie wchodzi, rodzic z opakowaniem plastikowym szybciej się obchodzi. Nie istnieje obawa stłuczenia, bezpieczeństwo jest ważne - bez wątpienia. Postać syropu w butelce jest przez Zosię akceptowana, ale w formie żelek jest także mile widziana. Saszetkom basta mówimy, mieliśmy jedną nieprzyjemną sytuację i już ich nie lubimy. Ale co do barwy butelki, to jest z nią jeden problem wielki, nie widać syropu ilości, wzrok nie bada pozostałej pojemności. Ponadto inna barwa bardziej opakowanie by rozweselała, ciekawiej na półce by się prezentowała. Dzieciaki kolorowe przedmioty uwielbiają, one jak najbardziej maluszków przyciągają. Więc takie jest moje skromne zdanie, postać syropu Biovilon niech taka zostanie.
  19. Wczoraj była u nas na obiedzie rodzinka, która ma podobnego wiekiem z naszą Zosią synka. Dzieciaki choć długo się nie widziały, to szybko kontakt ze sobą nabrały. W pewnej chwili Zosia do stołu przybiega, i o syropek Biovilon zabiega. Ja Zosi odpowiadam: " przecież już dzisiaj miałaś", ty doskonale o jakiej porze go stosować wiedziałaś". A ona krzyczy: " to dla Tusia" - czyli Piotrusia. Wtedy właśnie rodzicom Piotrusia ten syrop Biovilon pokazałam, i pozytywną rekomendację dałam. Widać, że syrop Biovilon dla córy ważną rolę odgrywa, to solidarnością dziecięcą się hehe nazywa.
  20. Bardzo się cieszę , iż syrop Biovilon poznałyśmy, iż możliwość jego testowania miałyśmy. Jeśli chodzi o smak, to dla mojej córy niczego mu nie brak. Ja osobiście gdy go spróbowałam, pewności, iż posmakuje córce nie miałam. Nie jest może bardzo zachwycający, ale moją córeczkę zadowalający. A to jest najważniejsze bez wahania, iż dziecko jest chętne do jego testowania. Buteleczka syropu w jednym miejscu w kuchni się znajduje, córeczka o łyżeczce syropku informuje. To taka właśnie dla rodzica informacja, iż łyżeczka Biovilonu to dla córy satysfakcja. Nie trzeba Jej namawiać do spróbowania, a tego właśnie pragnie każdy tata i mama. Jak do tej pory córa nie zachorowała, choć niewielkie objawy przeziębienia miała. Zawsze o tej porze odporność się Jej zmniejszała, i szybko choróbsko łapała czyżby buteleczka Biovilonu pomagała? Nie da się tego stwierdzić na procent 100, ale myślę że to jest to !!! Jeżeli tylko nasza sytuacja finansowa się nie zmieni, to kupimy Biovilon - jego w naszym domu się ceni.
  21. Niestety miałam rodzinne problemy, Ale syropek od momentu pojawienie się go w domu testujemy. Głowy na opisanie opakowania, wrażeń itd. nie miałam do tej pory, Na szczęście problem się rozwiązał – choć był całkiem spory. Córeczka chętnie Biovilon spożywa, Papusiem go nazywa. Opakowanie nie wywarło na mnie bardzo pozytywnego wrażenia Ale plastikowa buteleczka już na plus to zmienia. Gdyż to opakowanie bezpieczne bez wahania, Bezpieczniej czuje się każdy tata i każda mama. Początkowo z nakrętką problemy miałam, Niby według rysunku na nakrętce się zachowywałam, Wtedy to męża do tego zaangażowałam, Ale z biegiem czasu sama odkręcam i odkręcałam. W pudełku miarki szukałam, I nawet pomyślałam: „pewnie dodać zapomniano, W pakowanie się dość nie zaangażowano”. Jeśli chodzi o informacje na opakowaniu to bez wahania nie mam żadnych zarzutów , informacja jest sprecyzowana. Sposób użycia jest podany, Dla dzieci powyżej 3 lat polecany. Porcja preparatu na dzień się znajduje, Ostrzeżenie bardzo precyzyjnie informuje. Podane są składniki i warunki przechowywania, Czcionka jest co do opakowania duża- dobra do czytania. Kolor czcionki Biovilon nie przyciąga wzrok, Czerwony czy zielony – ohh to byłby lepszy krok. Syrop dla dziecka winien zachęcać, Nie zniechęcać. Butelka gdyby kształtem jakiegoś zwierzaka przypominała, Większą wartość dla dziecka by miała. Taka jest moja opinia według opakowania, Są zalety i wady – według mojego zdania.
  22. Bolek i Lolek to sympatycznych braci dwóch, Jeden ponad drugiego chce być jak zuch. Bolek wyższy i szczuplejszy, Lolek niższy i trochę tęższy. Żółta bluzka, czerwone spodenki to Bolka strój, A Lolek w białej koszulce i fioletowych spodniach czuje się jak król. Bolek ma większe poczucie humoru, Lolek zaś nie potrafi usiedzieć w spokoju. Chłopaki wiele przygód mają, W różne role się wcielają. Byli już m.in. rycerzami, kowbojami, Ostatnio jak oglądaliśmy byli kosmonautami. Bogatą wyobraźnię mają, Bo ciekawe książki czytają, I tylko pożyteczne filmy oglądają. Potrafią podróżować w czasie i przestrzeni, Wybierając punkt na globusie ich miejsce nagle się zmieni. Bolek i Lolek do egzotycznych miejsc się wybierają Nowe kultury i nowych ludzi poznają. Nie jest im obca Australia czy Kanada, Bolek i Lolek z każdym się dogada. Tola wraz z nimi podróżuje, Ale pysznych obiadków im nie gotuje. Gdy coś Bolkowi i Lolkowi zawadzi, Tola zawsze im poradzi. Mama i Tata sobie dawne czasy wspominają, W sentymentalną podróż do lat dzieciństwa się udają. Z Bolkiem i Lolkiem jesteśmy za pan brat, Z nimi zwiedzamy cały świat. Bolek i Lolek to nasi przyjaciele Z nimi zawsze jest weselej.
  23. By dziecko gładko i szybko czytania się nauczyło, Musi być podczas nauki po prostu miło. To znaczy by to była dla dziecka zabawa fascynująca, A nie przygnębiająca i wyczerpująca. Także rozluźnienie rodzica ma znaczenie, Dziecko odczuje to jak oka mgnienie. Zawsze gdy zbliża się czas czytania, Moja kochana córusia Ania chętnie siada na foteliku, i bierze ze sobą książek bez liku. Jest wtedy roześmiana, I zarazem szczęśliwa ja – czyli mama. Liczy się entuzjazm i pozytywne nastawienie, To w nauce czytanie ma ogromne znaczenie. Nauka czytania tylko wtedy rezultaty przynosi, Gdy o czytanie dziecka się nie prosi. Tylko samo garnie z ochotą do czytania I chętna jest wtedy też mama. Różne miny stroimy, Tam gdzie trzeba głos podnosimy. Czyli modulowanie, Angażuje dziecko niesłychanie. A gdy Ania rozpozna wyraz to bez chwili zastanowienia, „płyną” oklaski długie bez wątpienia. By uniknąć dziecka znudzenia to bez wahania, Pokazuję szybko wyrazy – by nie znudzona była Ania. Gdyż wtedy to, już Jej główka dobrze nie pracuje, W wolniejszym tempie zapamiętuje. Podczas nauki czytania córkę cały czas obserwuję, I gdy tylko zobaczę objaw znudzenia to od razu interweniuję, I sama, Zakańczam naukę czytania. Ale do nauki czytania nie tylko książki pomagają, Także tablice pozytywny efekt dają. Ostatnio właśnie moja teściowa taką tablicę Ani kupiła, I przyznam się szczerz, że naukę czytania bardzo ułatwiła. Tablica ta jest dwustronna , czyli słowo z obrazkiem ma połączenie, To jest olbrzymie ułatwienie. Takie oto są nasze sposoby na naukę czytania, I jak na razie zadowolona jest z nich Ania, I jak najbardziej szczęśliwa mama.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...