Ja chciałabym na to pytanie odpowiedzieć z własnej perspektywy.. Gdy byłam dzieckiem, w zasadzie odkąd pamiętam, w moim domu królowały książki, bajki, baśnie oraz baśniowe opowieści... Zazwyczaj czytała lub opowiadała je moja babcia - na marginesie dodam, iż uważam że babcie najlepiej na świecie spełniają tę rolę. Moje dzieciństwo przypadało na czasy, kiedy pomarańcze i czekoladę jadało się zazwyczaj na gwiazdkę... Moim ulubionym zajęciem było wtedy przenoszenie się do świata baśni. Każdego dnia byłam inną postacią, zazwyczaj ciemiężoną księżniczką :) Uciekanie do świata wyobraźni pozwalało mi choć na chwilę poczuć się jak księżniczka, poczuć smak innego świata... Świat baśni dawał mi nieograniczone możliwości - mogłam tam latać, rozmawiać ze zwierzętami czarować. Takie zatapianie się w świecie baśni sprawiło, że inaczej patrzyłam na świat realny. Do chwili obecnej bardzo kocham zwierzęta - z którymi w dzieciństwie próbowałam często dyskutować :) i jestem wrażliwa na czyjeś krzywdy. Uważam, że czytanie baśni i udostępnienie dzieciom świata fantazji daje zaraz po miłości najwięcej pozytywów.