-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez kasia_be
-
Skończyłam pisać referat. Z chęcią poszłabym spać ale o 1 daję Małemu antybiotyk więc mi się nie opłaca. U Bartka to już 5 antybiotyk w jego krótkim życiu. :( Dwa zaraz po urodzeniu, 2 w październiku na zapalenie płuc i zakażenie układu moczowego i teraz na oskrzela. Ja myję ząbki dwoma pastami-Ziaja z xylitolem oraz Elmex. U nas też tyłeczek młodego mega zaogniony od ostrej biegunki (ząbkowanie plus leki) i w aptece polecili mi Tormentiol i powiem Wam,że super. Na prawdę zero śladu po tej tragedii, która zaczynała mieć tam miejsce (krwawe rany). W niedzielę mam paskudny egzamin, od jutra zakuwam na ostro. :/
-
Ja mam doidy. Niekapek dostałam w paczce z pracy ale Bartek kompletnie nie kuma o co w tym chodzi ;) Mam też jeszcze po Adasiu coś takiego jak na zdjęciu. Jak się przechyli to leci woda, bez konieczności mocnego zasysania , jednak i to mu nie podeszło. Rzuca nim ;) Bartek ogólnie niewiele pije. Widocznie wystarcza mu woda z mm.
-
I my zasililiśmy grono chorujących. W piątek pojechałam z Bartkiem do pediatry i okazało się,że ma zapalenie oskrzeli i ucha. Dostał antybiotyk :/ Także pozdrawiam ekipę chorowitków i życzę zdrówka. Pocieszające jest to,że za 2 miesiące wiosna
-
Kasia1 Wczoraj po Twoim poście , napisałam do przyjaciółki , która jest nianią i aktualnie wychowuje 6 albo 7 dziecko i myślę,że rehabilitację w ogóle możesz odłożyć na bok. Jej podopieczni rozwijali się różnie ale dwójka zaczęła chodzić około 14 miesiąca. Na prawdę się nie martw. Bartek w nocy nie je. Je 240 ml mleka przed snem i później butla jak wstanie czyli 210 ml. Dziewczyny, zobaczcie jaki tekst znalazła moja koleżanka. O samotności matek mówi się rzadko i niewiele. Bo przecież, jak masz dzieci, rodzinę, męża, to nie możesz być samotna. – Wszystko się zaczyna i kończy wraz z porodem – przeczytałam na jakimś forum. – Bezdzietne koleżanki na początku jeszcze trochę się tobą interesują, a potem jedna po drugiej przestają rozumieć, że ty nie możesz wyjść wtedy, gdy chcesz, i nie pójdziesz z nimi potańczyć w środę i nie będziesz siedziała pół dnia przy fajkach i piwku, gadając o facetach. I wtedy powoli orientujesz się, że niewiele interesuje cię, kogo ona poderwała, a jednocześnie nie wiesz, komu powiedzieć, że te tańsze pieluchy to nieopłacalne, a dzieciak Twój nie lubi marchewki. I nagle twoja matka mówi ci, że ona nie rozumie, dlaczego ty się tak trzęsiesz nad dzieckiem, bo ona jakoś kilkoro dzieci wychowała i wszystko było dobrze i wcale nie skakała, tak jak ty teraz. Gluten? Ona o glutenie nie słyszała! A potem siostra, ci powie, że w zasadzie, jej nie interesuje, jak bardzo jesteś zmęczona, zniechęcona i wypluta, bo przecież sama chciałaś dziecko, to teraz musisz to znosić. A potem przyjdzie chłop Twój i powie, że on był w pracy i to on jest zmęczony, a ty to pewnie pół dnia przy laptopie spędziłaś. O samotności matek mówi się niewiele. Może dlatego, że jeszcze niedawno normalne było to, że cała wioska przejmowała pieczę nad dzieciakiem i matka w gronie innych matek tarła gacie nad rzeką, a dziecko z kluczem na szyi latało z innymi dzieciakami od wujka do babci, od babci do dziadka i ktoś zawsze przytulił, ktoś naprowadził, ktoś przypilnował. Napięcie jakoś się rozkładało. A i matka gębę do kogo miała otworzyć. Dzisiaj za to o samotności matek mówi się niewiele. Ale dzisiaj już nie można wypuścić dzieciaka z kluczem na szyi. Dziś już nie można dać pasem w dupę, żeby się słuchało. Dziś już nie można olać diety, olać szczepień, olać szkoły, olać wychowania, olać wszystkiego i pozwolić, żeby wychowywała je „ulica”, czyli plemię. Dziś może mamy mniej pracy fizycznej, nie pierzemy w rzece, zmywamy w zmywarkach, jeździmy samochodami, ale ciężar psychiczny, jaki spoczywa na każdej jednej matce, jest wielokrotnie wyższy, niż jeszcze kilkadziesiąt lat temu. I do tego w naszym otoczeniu jest coraz mniej osób, z którymi można o tym porozmawiać. Kiedyś dorwałam na ulicy jakąś dawną znajomą i ucieszona tym, że nie jest ona ani moim dzieckiem, ani moim chłopem, ani moimi rodzicami, na pytanie, co tam u mnie, wyparowałam z grubej rury: – Mam dość bachora, dość moich starych, dość wszystkiego! Pierdolę tabelę żywienia! Powinnam dostać dyplom z żywienia niemowląt! I tak każdy ma to w dupie i po kryjomu mu chleb daje! Czasem wstaję rano i mam ochotę na odległość rzygać! I każdy dzień: on i ja, on i ja, on i ja. I ten pieprzony plan dnia, którego nawet zmienić nie mogę, bo niby na co? Mam dość! Wpadniesz na kawę? I okrasiłam to przemiłym uśmiechem. Znajoma bardzo szybko sobie poszła. I w zasadzie nie ma komu powiedzieć, że dziecko cię czasem wkurza, piersią karmić nie lubisz, cierpliwość przy śniadaniu kończy się czasami za czwartym wypluciem kanapki, a kilka razy miałaś ochotę wymknąć się nad ranem z łóżka i wrócić dopiero wieczorem. Mówisz to do lustra. – Cały dzień siedzę sama z dzieckiem – czytam znów na forum – w sumie moje dziecko jest jedyną osobą, do której się odzywam do późnego popołudnia. Koleżanki przestały dzwonić. Nie mam z nimi o czym rozmawiać. A jak mąż wróci z pracy, to zostaje mi tylko szybko zrobić te rzeczy, których przy małym zrobić nie mogłam i pora iść spać. I tak dzień w dzień. Miesiąc w miesiąc. W sumie nie mam z kim nawet o pogodzie pogadać, a co dopiero przedyskutować jakieś ważniejsze decyzje… O samotności matek mówi się tak, jakby w ogóle jej nie było…"
-
Olenka U dentysty wszystko w porządku. Jak zwykle wyszłam na przewrażliwioną matkę :p Usiadłam razem z nim na fotelu a pani stomatolog opuszkami palców podniosła mu wargi i obejrzała ząbki. Na koniec pomalowała mu je lakierem i powiedziała żeby przyjść za pół roku albo szybciej jeśli wyjdzie mu kolejnych 5 zębów. Bardzo mnie uspokoiła. :) We środę idę do niej z Adasiem.
-
Zapewne chodziło jej o chwyt pęsetowy. On się wykształca u maluchów około 10 miesiąca ale wiadomo,że każde dziecko jest inne.
-
Kasiu1 W ogóle się ne przejmuj tymi bzdurami! Co za jakaś tępa dzida z tej pediatry!!! Ale mi podniosła ciśnienie. Niech sobie mózg zrehabilituje.... Lilith U mnie dzieciaki chodzą spać około 20. Czasem 20.30. Bartek wstawał od zawsze około 5/6. Niezależnie od tego czy chodził spać o 20 czy 22 więc wprowadziliśmy mu jak starszakowi godzinę "zero" i w ten sposób mamy wieczory dla siebie a z doświadczenia wiem,że te godziny poranne z czasem się wydłużą do 7. Dziś o 14 mam dentystę z Bartkiem. Mam nadzieję,że da sobie zajrzeć do buzi. Idziemy, bo ma przebarwienia na górnych ząbkach, które albo świadczą próchnicy albo są wywołane przez antybiotyki, które dostawał. Zobaczymy co nam powie.
-
Tak, to ja :p Ty też tam piszesz? :)
-
Dziękuję za przyjęcie :) Coś więcej o mnie? Mam 33 lata, pracuję w Rossmannie, aktualnie jestem na ostatnim roku studiów i powinnam się zabrać za pisanie magisterki ale na chęciach się kończy. 12 kwietnia 2011 r urodziłam pierwszego synka Adasia, który aktualnie ma fazę na pyskowanie , rozkazywanie, obrażanie się i stawianie na swoim. Poza tym jest na prawdę mądrym i rezolutnym bąblem a jego opiekuńczość względem braciszka , kładzie mnie na łopatki. Zmagamy się z chorobą uszu, Adaś cierpi na niedosłuch wywołany nawracającymi , wysiękowymi zapaleniami uszu. Przed nami zabiegi inhalacji Amsa. Właśnie ruszamy w poniedziałek. 14 kwietnia 2016 na Świat przyszedł Bartoszek. Moja mała Bestia Charakterek to on ma. Długo leżał i nie zanosiło się na to,że szybko się zabierze do raczkowania aż tu nagle w październiku , gdy trafiliśmy do szpitala z zapaleniem płuc, zaczął pełzać. Chwilę później siadać. Tak siadać z pełzania ;) Następnie zaczął raczkować i teraz już chodzi przy meblach, od kilku tygodni zaczyna się puszczać mebli i stoi sam. Ponieważ dopiero Was poznaję, będę zadawać te same pytania ,które Wy już pewnie przerobiłyście, także proszę o cierpliwość :P Czy któraś z Was rozszerza dietę metodą BLW? Ja właśnie w ten sposób zasuwam z Bartkiem. Jeśli chcecie wiedzieć o mnie coś więcej to pytajcie.
-
Hej. Już kiedyś do Was zaglądałam ale nie pisałam za wiele. Czy mogę do Was dołączyć? Mam dwóch synów z kwietnia, jeden z 2011, drugi z 2016. Adaś i Bartoszek.
-
Malaga Aż się uśmiechnęłam. Nie dość, że urodziłyśmy tego samego dnia to jeszcze imię dla synka mamy takie samo :-D Ja też walczę o kp. Ale nie o pokarm,bo ten mam ale o siłę psychiczną aby karmić. U nas są straszne wieczory,Mały szarpie się przy piersi,płacze tak rozpaczliwie, że siadam nerwowo. I nie płacze z głodu, bo w akcie desperacji mąż kupił saszetkę Bebilon i mały pluł tym mlekiem. Smoczka nie chce, nie umie się wyciszyć. Trochę mnie to przerasta.
-
Hej Dziewczyny. Mogę się do Was dołączyć? Jestem mamą dwóch synków- Adasia (5 lat) i Bartusia (6 tygodni).