Słuchajcie,
sama w to nie wierzę. Po trzech miesiącach kaszlu moje dziecko jest zdrowe :) Wystarczył dobrze dobrany antybiotyk, syrop z cebuli, odpowiednie krople do nosa i oklepywanie plecków. Huuuuurrrraaa!
Hurrra! Po czwartej zmianie lekarza chyba trafiłam na kogoś kompetentnego. Po wejściu do gabinetu i pierwszym zakasłaniu przez moje dziecko pani doktor "Na moje ucho zapalenie oskrzeli" no i po osłuchaniu potwierdziła diagnozę. Przepisała antybiotyk i zobaczymy. Mam nadzieję, że wreszcie uda się małą wyleczyć.
Maaaaasa pracy :) w domu nie mam czasu usiąść do komputera a w pracy tyle roboty, że też nie ma chwili żeby kliknąć :). Byłyśmy wczoraj u lekarza ale niestety pan doktor nie wie od czego Mała ma ten kaszel :( Na pytanie: Czy może jakieś badania zrobimy? Odpowiedź: Jeszcze nie, niech pani przyjdzie za tydzień na kontrolę. Buuuuu Nie wiem już co robić .:(
No tak, chodzimy ciągle do lekarza, średnio raz na półtora tygodnia :) Niestety jedyna diagnoza jaką słyszę to infekcja wirusowa górnych dróg oddechowych :( i " musi pani przetrwać te żłobkowe infekcje" Szkoda słów....
Mianowicie: Moja córcia chodzi od września do żłobka, i niestety ciągle choruje. Nie są to poważne choroby. Zawsze jest to katar i kaszel (mokry). Niestety wygląda to tak jakby nie była z tej choroby wogóle wyleczona. cały czas ten kaszel gdzieś tam w gardle siedzi. Zastanawiam się co to może być ( alergia, pasożyty?) bo stwierdzenie lekarzy że to "żłobkowe infekcje" jakoś mnie nie przekonuje. Czy któraś mama miała podobnie?