Skocz do zawartości
Forum

avikusia

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Personal Information

  • Płeć
    Kobieta

Osiągnięcia avikusia

0

Reputacja

  1. A ja myślę, że tu pod uwagę trzeba jeszcze wziąć wiek... i ten dziecka i nasz XXI. Bo tak na dobrą sprawę... czy rodzice, kiedyś mniej martwili się o swoje dzieci? Mniej kochali, mniej się nimi zajmowali ect.? Wszystko było tak samo, tylko CZASY były inne. Teraz jest zdecydowanie więcej zagrożeń i więcej się o tym mówi, a przekaz medialny ma nieporównywalnie większą moc niż jeszcze 40-50 lat temu. Sądzę, że dziś jesteśmy bardziej "uczulani", co w nadmiarze prowadzi do "przeczulenia" i dzięki temu mamy... NADOPIEKUŃCZOŚĆ. Oczywiście, najnowsza technologia jest po to, żeby służyć człowiekowi, dlatego jeśli ma mu ułatwić życie i funkcjonowanie... to należy z niej korzystać, ale... pasowałoby znaleźć równowagę. Weźmy też na tapetę to, że teraz w podstawówce prawie każde dziecko ma telefon, czego jeszcze za moich czasów (i to wcale nie tak odległych) nie było. Ja swój pierwszy tel. i to na spółkę z bratem dostałam w 2 gimnazjum. Tylko co w tamtym okresie było istotne? Sms-y były drogie w porównaniu do dzisiejszych kosztów, a i nie było naliczania sekundowego, więc za powiedzmy.. 20 sekund rozmowy leciały 2 zł! Także pieniążki ekspresowo znikały, więc opcja "wydawania na rodziców" była skazana raczej na przegraną, dlaczego? Dzieci w tym wieku zajmują się swoimi rówieśnikami i swoimi sprawami, więc po co sobie zawracać głowę mamą i tatą? Po za tym, każdy w wieku nastu lat, chce być DOROSŁY, więc musi pokazać, że sam o siebie dba i że nie potrzeba mu niańczenia... pewnie stąd bierze się "olewanie" przychodzących połączeń podczas spędzania wspólnego czasu ze znajomymi. Jakkolwiek, należy dziecku tłumaczyć i przypominać, że odpowiada się za nie i w razie czego, jeśli będzie się wiedziało o aktualnym miejscu pobytu dziecka, można pomóc! Bo przecież... różnie bywa. I tu wrócę to wspomnianej przeze mnie równowagi. Chodzi mi to, że rodzice i dziecko muszą znaleźć złoty środek, na który wszyscy przystaną, który będzie dobrze funkcjonował i który będzie wygodny dla wszystkich. Jakaś 'kontrola' nad dzieckiem musi być, ale nie może ono czuć się jak osaczone, czy jak jeszcze bardziej udziecinniane, kiedy właśnie jest w takim wieku, że walczy o własną autonomię. Myślę, że jest to do wypracowania, tylko trzeba podejść do tego mądrze. A usługę "Gdzie jest dziecko?" to... tak dla siebie i świętego spokoju :)
  2. Okres "nastu" lat, to zdecydowanie największy emocjonalny rollercoaster dla rodziców. Bunty, walka o autonomię, domowe manifesty ze szczególnym naciskiem na własne "JA" - MOJE poglądy, MOJE zdanie, MOJE spojrzenie na dane sprawy i... MOJE życie prywatne, oraz towarzyskie. Wiem... znam to doskonale, tylko, że wtedy... Wtedy nie rozumiałam, o co tyle "szumu", złości, nawet płaczu mamy... bo przecież, mówiłam, że będę tu i tu, z takimi a takimi ludźmi, wrócę wtedy i wtedy, a tu 28740 nieodebranych połączeń, 234 sms-ów, a w domu batalia..., bo nie dawałam znaku życia. Tłumaczyłam, że np. była impreza, było głośno i nie słyszałam, bateria mi się rozładowała, albo zawieruszył mi się telefon - zdarza się, tak? Oczywiście, bywały sytuacje, kiedy wracałam po wyznaczonej godzinie, ale nigdy nie robiłam tego celowo. Młodość rządzi się swoimi prawami... - a paradoksem jest, że i moi rodzice byli młodzi i też szaleli, bawili się, przeżywali mniej lub bardziej emocjonujące, czy niebezpieczne przygody, a ICH rodzice? Nie mieli takiej "władzy" jak jest dzisiaj. Zdaję sobie sprawę z tego, że świat idzie do przodu, coraz więcej trzeba na siebie uważać, ale... potrzeba też ZAUFANIA. Moim zdaniem wzajemne zaufanie, rzeczowa rozmowa i przede wszystkim WSPÓŁPRACA to klucz do sukcesu. Teraz już kilkulatki posiadają własne telefony, dlatego od początku należy tłumaczyć dziecku, po co ma swój telefon i do czego ma konkretnie służyć. Nieco później, umowa na zasadzie: mamy ze sobą kontakt - doładowuję ci konto, oraz co najważniejsze.. tzw. limit połączeń. Akcje pt. "Ooo znów MAMCIA DO CIEBIE?" bywają dla nastolatka znajdującego się w towarzystwie krępujące (bo wciąż walczy o swoją autonomię, o czym wspomniałam na początku), dlatego rodzice również nie mogą "przeginać". 3-4 połączenia max, chyba, że potomek nagina granice czasowe... wtedy zapewne poszłyby w ruch telefony do kolegów, czy koleżanek dziecka, lub ich rodziców... tak przynajmniej było jeszcze 5-6 lat temu. Hah, gorzej, gdy okazało się, że dziecko jest... zupełnie gdzie indziej! Dziś ten problem wydaje się mieć rozwiązanie. "Gdziecko", które było testowane na mnie przez mojego tatę, nie bardzo się sprawdziło, ze względu na to, że musiałam wyrazić zgodę na zlokalizowanie siebie, natomiast widzę, że usługa "Gdzie jest dziecko?" Jest sprytniejsza! ;-) Póki co, śpię spokojnie, bo moja córcia ma dopiero 14 miesięcy, ale gdy za te kilka lat wyposażę ją w komórkę, tak dla pewności włączę tę usługę... :-) nie chciałabym jej zamęczać telefonami, czym udowadniałabym jak bardzo jej nie ufam i jak ma mało swobody, dlatego przewiduję optymalne rozwiązania dla tej sprawy, oraz taką alternatywę, którą akurat oferuje mój operator. Nerwy, nerwami, ale... ja też byłam i wciąż jestem młoda! I wiem jak to jest... :)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...