ja też nie przechodziłam toksoplazmozy,robiłam badania,powiem szczerze,że całą ciążę unikałam kontaktu z kuwetą, ale mi lekarz powiedział, że prędzej można złapać tokso właśnie z surowego mięsa lub nieumytego warzywa. Ja zachowałam i środki ostrożności,i zdrowy rozsądek .I bardzo się cieszę, bo teraz moje dziecko już zauważa koty,zaczyna do nich zagadywać i uważam, że dla dziecka jest dobrze jak wychowuje się z zwierzakami, polecam wszystkim Witam wszystkie forumowiczki!
miałam podobną sytuację, mamy cudowną kotkę, Carmen - po prostu zwariowaliśmy na jej punkcie i - co tu dużo mówić - traktujemy ją, jak dziecko. Kiedy zaszłam w ciążę okazało się, że nie przechodziłam toksoplazmozy, a to podobno niezbyt dobrze. Ale kuwetką zajmował się mąż, a ja uważałam tylko, żeby przypadkiem nie skaleczyć się nożem przy obieraniu surowych warzyw czy owoców, no i mięso koniecznie w rękawiczkach. Nic złego się nie stało:)
Kiedy urodziłam synka, Carmen obwąchała go uważnie, ale ogólnie olewa go totalnie:) podstawowa zasada, jaką my wyznajemy to nie dać zwierzakowi odczuć, że np stał się mniej ważny, albo nie odpychać go, nie przeganiać. Oczywiście większość dnia spędzamy z synkiem, bo jest bardzo absorbujący i wiadomo, że nie można go zostawić bez opieki, ale zawsze trzeba znaleźć czas na zabawę z Carmen, żeby nie czuła się odepchnięta - wtedy dopiero może się zrobić złośliwa. Póki co - wzorowy kot!!:):):)