Gdy byłam mała, uwielbiałam przygody misia o bardzo małym rozumku, za to z wielkim apetytem. Na miód. Brykałam z Tygryskiem, smuciłam się z Kłapouchym, nabierałam mądrości od mądrej Sowy. Dziś "Kubuś Puchatek" towarzyszy nam często przy wieczornym zasypianiu...
...ale to nie jedyna książka, po którą chętnie z córeczką sięgamy.
Okazuje się, że przygody Koziołka Matołka oraz wiersze Brzechwy i Tuwima to pozycje ponadczasowe. Ale już Andersen mniej się podoba. Co chwila słyszę: a dlaczego? a to bez sensu!
Dzieci mają swoją wizję świata i nie zawsze w świecie baśni się odnajdują.
Za to wędrujemy. Podróżujemy z Panem Kleksem, spędzamy wakacje z duchami, czarujemy niebieskim koralikiem i uczymy się, że kłamać nie zawsze popłaca... bo nos nam się może wydłużyć.
A na kolejne wakacje wyjeżdżamy na Zielone Wzgórza. Z wizytą do Ani :)