kwoloch
-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Odpowiedzi opublikowane przez kwoloch
-
-
Po pierwsze nawilżanie. U nas sprawdza się Unimer Pediatric z sympatycznym słonikiem na opakowaniu, tylko trzeba mieć dwa bo ja zapsikuję nosek Krzysia, a On z kolei nos lalki/misia czy też innej zabawki. Dzięki temu operacja odbywa się bez protestów i płaczu jak to bywało wcześniej.
Po drugie nauka dmuchania. Wiedziona doświadczeniem przy starszej córce, która dmuchać nauczyła się w nieco już zaawansowanym wieku lat pięciu i wreszcie przestała nam wtedy regularnie chorować, przy Synku postanowiłam podwoić wysiłki w tej dziedzinie. Niestety, Krzyś się uczyć nie chciał, ani prośbą ani groźbą. Ale od czego rodzicielski spryt! Sięgnęłam po może nie do końca pedagogiczną metodę nauki zdmuchiwania świeczek tortowych...nosem. I wiecie? To działa! Teraz sam chce ćwiczyć dmuchanie i idzie Mu to coraz lepiej.
Po trzecie inhalacje. Bądźmy szczerzy, które dziecko je lubi? Każą mu się pochylać nad jakimś garem i wdychać opary. Dlatego trzeba zamienić ten rytuał w zabawę - bierzemy dwa krzesła, rozciągamy nad nimi koc tworząc namiot, wstawiamy tam naczynie i zaczynamy zabawę w czarownika. Oczywiście wymaga to zaangażowania ze strony rodzica, który też musi te opary wdychać, ale i wymyślić jakąś historyjkę dzięki której maluch w tym namiocie będzie siedział.
Po czwarte plasterki z olejkami aromatycznymi. Bardzo fajne proste rozwiązanie, przyklejamy taki plaster na piżamce kiedy dziecko już śpi i w ten sposób nosek mu się inhaluje i może swobodnie oddychać. Próbowaliśmy też przyklejać Krzysiowi przed snem, ale z niego jest niezły piskorz i zazwyczaj zanim zasnął na plasterku już nie było kleju. Dlatego dla dobra ogółu lepiej zrobić to "na śpiocha".
Po piąte nie użalajmy się. To domena wszelkiej maści babć i cioć: o taki jesteś biedny, masz katarek...A dzieciak filuje i myśli: acha, teraz mogę powybrzydzać i pomarudzić. Nic z tych rzeczy, katar to nie koniec świata i jeśli nie ma gorączki to można spokojnie wyjść na dwór. Czas szybciej płynie, Krzyś lepiej się czuje, a dla nosa świeże powietrze jest jak najbardziej wskazane. -
Dziadek Krzysia (2,5 roku) prawie zawsze chodzi w czapce. Ostatnio wychodząc ze żłobka Krzyś zauważył z daleka jakiegoś menela w czapce grzebiącego w śmietniku i jak nie zacznie go wołać! Wytłumaczyłam Mu że to nie dziadek, choć trzeba dziecięciu przyznać że facet był podobny, zwłaszcza z daleka. Zapomniałam już o tym zdarzeniu kiedy przy pierwszej okazji (urodziny na kilkanaście osób) Krzyś wypalił: a Dziadek w śmietnikach grzebie, widziałem. Wszyscy się roześmiali, ale Krzyś się łatwo nie dał zbyć: grzebał, grzebał i miał swój wózek. Tu zapanowała konsternacja, bo mój Tata faktycznie ma taki wózek, którym przewozi na przykład trawę...:)
-
Już wakacje są za progiem
Czas na plany urlopowe
Czeka na nas wuj Antoni
Który ma stadninę koni
Cieszą się wielce dzieciaki
Wyjazd to nie byle jaki
Każde chce konno cwałować
Czy to zniesie moja głowa?
W zeszłym roku byli mali
A już jeździć próbowali
Ach! Pokaże wuj Antoni
Jak osiodłać trzeba konia
I jak uprząż się zakłada
Jak nogi w strzemiona wkładać…
A gdy pójdzie koń na lonży
To czy Krzyś za nim nadąży?
I czy sięgnie tak wysoko
Żeby wyszczotkować ogon?
Bo wiadomo że koniki
Muszą mieć proste kosmyki
I codziennie czesać trzeba
Ogon, grzywę… wielkie nieba!
Mamo, tato, wiadomości -
Koń ma trzy różne prędkości!
Stępa chodzi na spacery
Kłusem gdy tempa nabiera
A gdy mu się całkiem spieszy
Galopuje i się cieszy!
Skąd te dzieci tyle wiedzą
O tym co koniki jedzą
Jakie maści zwykle mają
I że czasem dęba stają?
Skąd to wiecie moim mali?
Film w przedszkolu oglądali!
Zdziwi się nasz wuj Antoni
Jakich mamy znawcy koni! -
Był sobie dzielny misio
Parentuś miał na imię
Co przygód moc przeżywał
Co dzień w leśnej gęstwinie
Pomagał innym zwierzątkom
Kiedy miały kłopoty
A że przyjaciół miał sporo
Pełne miał ręce roboty
Zajączek prosił go żeby
Pomógł marchewki mu zbierać
Więc Parentuś szybciutko
Do pracy się zabiera
Już zadowolony zajączek
Ma w swojej norce marchewki
A tu przybiega wiewiórka
By pomógł zbierać orzeszki
I Parentuś pomaga
Swej przyjaciółce z ochotą
Zgromadzić na zimę zapasy
Taki przyjaciel to złoto!
Idzie Parentuś dalej
Radośnie sobie skacze
Nagle cóż to? To w krzakach
Ktoś cichuteńko płacze
To mały lisek! A skąd tu
Wzięło się takie niebożę?
Chodź tu maluchu, a czemu
Nie jesteś w swojej norze?
Nie bój się, nie zostawię
Ciebie tutaj samego
Gdzie Twoja mama? Nie wiesz?
Jakoś dojdziemy do tego
Pamiętasz gdzie jest norka
Albo swoich sąsiadów?
Lecz lisek tylko płakał
I trząsł się biedny ze strachu
„Co robić?” myśli Parentuś
Nic nie przychodzi do głowy
Nagle coś go olśniło:
Pójdziemy do Pani Sowy!
Ona jest bardzo mądra
I wiem, że na dodatek
Ma coś co się przyda
Całego lasu mapę!
Chodź lisku, nie zwlekajmy
Podaj mi swoją łapkę
Już pędzą obaj przez młodnik
Polanę oraz kładkę…
Wnet dotarli do dziupli
Stuk-puk, a kto tam puka?
Miś Parentuś me imię
I Pani Sowy szukam
Wejdź do środka młodzieńcze
Co Cię sprowadza do mnie?
Pani Sowo, dzień dobry
Proszę o pomoc ogromnie
Znalazłem tego liska
Zgubił się w lesie biedaczek
Nie mam pojęcia gdzie mieszka
Chce do mamy i płacze
Może na mapie się uda
Znaleźć mieszkanie lisów?
A Pani Sowa na to:
To świetny pomysł Misiu!
Rozłóżmy mapę na stole
Szukajcie razem ze mną
To musi być gdzieś tutaj…
Tak, to tu, na pewno!
W bukowym zagajniku
Czasami tam bywałam
Gdy moją przyjaciółkę
Sarenkę odwiedzałam
Ale to kawał drogi…
Parentuś był zasmucony
Wieczór się zbliża a lisek
Bardzo jest już zmęczony
Uszy do góry Misiu!
Wszak skrzydła mają sowy
Lisku za moment zobaczysz
Się z mamą w lasku bukowym
Jak Pani Sowa rzekła
Tak też zaraz zrobiła
I w mig drogą powietrzną
Liska rodzicom zwróciła
Radość była ogromna
Parentusiowi i Sowie
Z całej duszy i serca
Dziękowali Lisowie
Wszystko się dobrze skończyło
Ale mój mały lisku
Po następne przygody
Wyprawiaj się gdzieś blisko
Pożegnał się Parentuś
Bo późno się zrobiło
A nie chciał żeby mama
Się o niego martwiła
Uczynna Pani Sowa
Zaniosła go do domu
Szybciutko zjadł kolację
Mamie pozmywać pomógł
I opowiedział o tym
Co go spotkało dzisiaj
A mama była dumna
Ze swego dzielnego misia
A kiedy przyszła synkowi
Dać buzi na dobranoc
On sennie powiedział
Bardzo Cię kocham mamo
Fajny był dzień dzisiejszy
Lecz zmykam już do spania
Żeby mieć więcej siły
Na coraz nowe zadania
Muszę pomóc jeżowi
Nową norkę urządzić
Zapoznać z lasem dziczki
By wreszcie przestały błądzić…
Mój mały dzielny syneczku
Oczka Ci kleją się sennie
Zaśnij i trochę odpocznij
Niech Ci się śnią sny przyjemne -
Mój synek nie ma cierpliwości do bajek, więc układam dla Niego kołysanki. Oto jedna z nich:
Śpij kochany, śpij maleńki
Ja zaśpiewam Ci piosenkę
W swojej budzie śpi już burek
Drzemią już na grzędach kury
Kotek zwinął się w kłębuszek
Zaraz zaśnie mały Mruczek
Ptaszki śpią w zaciszu budki
Pod grzybkami krasnoludki
Na półeczce misie Twoje
I korniki w drewna słojach
Śpią aniołki na obłoku
Drzewa, kwiatki, wszystko wokół
Właśnie zasnęło słoneczko
Więc i Ty śpij mój Syneczku
Konkurs "Kamera lub laptop z twojej bajki"
w Konkursy
Opublikowano
Był sobie dzielny misio
Ibuvitek miał na imię
Co przygód moc przeżywał
Co dzień w leśnej gęstwinie
Pomagał innym zwierzątkom
Kiedy miały kłopoty
A że przyjaciół miał sporo
Pełne miał ręce roboty
Zajączek prosił go żeby
Pomógł marchewki mu zbierać
Więc Ibuvitek szybciutko
Do pracy się zabiera
Już zadowolony zajączek
Ma w swojej norce marchewki
A tu przybiega wiewiórka
By pomógł zbierać orzeszki
I już nasz siłacz pomaga
Swej przyjaciółce z ochotą
Zgromadzić na zimę zapasy
Taki przyjaciel to złoto!
Dzień był piękny, pogoda
Blaskiem słonka jaśniała
Witamina D w promykach
Na las cały spływała
Wędruje ścieżką Ibuvitek
Radośnie przez strumyk skacze
Nagle cóż to? To w krzakach
Ktoś cichuteńko płacze
To mały lisek! A skąd tu
Wzięło się takie niebożę?
Chodź tu maluchu, a czemu
Nie jesteś w swojej norze?
Nie bój się, nie zostawię
Ciebie tutaj samego
Gdzie Twoja mama? Nie wiesz?
Jakoś dojdziemy do tego
Pamiętasz gdzie jest norka
Albo swoich sąsiadów?
Lecz lisek tylko płakał
I trząsł się biedny ze strachu
„Co robić?” myśli Ibuvitek
Nic nie przychodzi do głowy
Nagle coś go olśniło:
Pójdziemy do Pani Sowy!
Ona jest bardzo mądra
I wiem, że na dodatek
Ma coś co się przyda
Całego lasu mapę!
Chodź lisku, nie zwlekajmy
Podaj mi swoją łapkę
Już pędzą obaj przez młodnik
Polanę oraz kładkę…
Wnet dotarli do dziupli
Stuk-puk, a kto tam puka?
Miś Ibuvitek me imię
I Pani Sowy szukam
Wejdź do środka młodzieńcze
Co Cię sprowadza do mnie?
Pani Sowo, dzień dobry
Proszę o pomoc ogromnie
Znalazłem tego liska
Zgubił się w lesie biedaczek
Nie mam pojęcia gdzie mieszka
Chce do mamy i płacze
Może na mapie się uda
Znaleźć mieszkanie lisów?
A Pani Sowa na to:
To świetny pomysł Misiu!
Rozłóżmy mapę na stole
Szukajcie razem ze mną
To musi być gdzieś tutaj…
Tak, to tu, na pewno!
W bukowym zagajniku
Czasami tam bywałam
Gdy moją przyjaciółkę
Sarenkę odwiedzałam
Ale to kawał drogi…
Ibuvitek był zasmucony
Wieczór się zbliża a lisek
Bardzo jest już zmęczony
Uszy do góry Misiu!
Wszak skrzydła mają sowy
Lisku za moment zobaczysz
Się z mamą w lasku bukowym
Jak Pani Sowa rzekła
Tak też zaraz zrobiła
I w mig drogą powietrzną
Liska rodzicom zwróciła
Radość była ogromna
Ibuvitkowi i Sowie
Z całej duszy i serca
Dziękowali Lisowie
Wszystko się dobrze skończyło
Ale mój mały lisku
Po następne przygody
Wyprawiaj się gdzieś blisko
Pożegnał się Ibuvitek
Bo słońce już zachodziło
A nie chciał żeby mama
Się o niego martwiła
Uczynna Pani Sowa
Zaniosła go do domu
Szybciutko zjadł kolację
Mamie pozmywać pomógł
I opowiedział o tym
Co go spotkało dzisiaj
Ach, mama była dumna
Ze swego dzielnego misia!
Jeszcze mu chciała bajkę
Na dobranoc opowiedzieć
O tym, że był raz król i królewna...
Lecz miś tylko zdążył powiedzieć:
Fajny był dzień dzisiejszy
Lecz zmykam już do spania
Żeby mieć więcej siły
Na coraz nowe zadania
Muszę pomóc jeżowi
Nową norkę urządzić
Zapoznać z lasem dziczki
By wreszcie przestały błądzić
Sprawdzić czy pani sójka
Nadal ma jajko w gnieździe
Czy też mała sójeczka
Wykluła się nareszcie...
Mój mały dzielny syneczku
Oczka Ci kleją się sennie
Zaśnij , bo sen to zdrowie
Niech Ci się śnią sny przyjemne