
himeko
Użytkownik-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez himeko
-
Ja nie poszłam rodzić :) Mam nadzieję, że moja córeczka też będzie taka grzeczna! Dziś idziemy na usg i będziemy ważyć i mierzyć małą i w końcu ją zobaczę, bo ostatnio to przed świętami w grudniu. Jak dobrze pójdzie to zobaczę ją i przytulę jeszcze w tym tygodniu albo na początku przyszłego, więc też szybko. Dziś pojechałam też na badania, ale to sama i autobusem. Jechało się nawet spoko, dużo wolnych miejsc, ale jak szłam od przystanku to wolniej niż 100-letnia babcia. Za to dziś w nocy absolutnie nie mogłam zasnąć, bo maleństwo tak się ruszało, że strasznie bolał mnie brzuch. Chyba jej już ciasno :-) A czy ktoś oprócz mnie jest jeszcze nierozpakowany?? Bo czuję, jakbym została sama... Całuski! ___________________________________________ 39 tygodni i 3 dni. Termin na 24. lutego (już jutro!!)
-
Dziewczyny trzymajcie się!!! Na pewno wszystko będzie dobrze! Trzymam kciuki! Monsound - mnie tez wieczorem i w nocy bardzo boli i nie mogę przez to spać, ale przechodzi w końcu. Wszyscy mówią, że jak nadejdą TE skurcze to będę wiedzieć, ale ta informacja jest tak enigmatyczna, że wcale nie pomaga, a wręcz irytuje. Całuski ___________________________________________ 39 tygodni i 2 dni. Termin na 24. lutego (czwartek)
-
Monik - wielkie gratulacje!!! Trochę się też przestraszyłam, jak czytałam Twój post, ale przecież u każdego to wygląda inaczej, a poza tym jak się myśli o dziecku to można przeżyć nawet takie trudne sytuacje. Pina - czy te skurcze to tak przez cały dzień masz? Wytrzymaj jeszcze trochę, faktycznie do środy to już krótko. Mieliśmy dzis urodzinową imprezkę mojego męża, więc cały dzień sprzątałam, myłam i odkurzałam podłogę i robiłam sałatki. Jestem dziś w nadzwyczaj dobrej formie, aż się wszyscy dziwili. Teraz się boję, co będzie w nocy, czy nie będzie coś znów boleć. W ogóle jestem w stresie, bo w tym tygodniu mam pierwszy termin, no a że jakieś rodzaje skurczy i dyskomfortu w dole brzucha czuję, to zastanawiam się, czy aby to nie przygotowania do porodu. _____________________________________ 39 tydzień i 2 dni. Termin na 24 lutego (czwartek).
-
Solange - Co to za poganianie?? :-) Poza tym nie wiesz, że w tym roku luty ma 30 dni? Jeszcze sporo czasu nam zostało. Pina - Ja czasami mam skurcze też rąk, ale nieco wyżej. Głównie jednak cierpię na skurcze nóg, w nocy i nad ranem i mąż musi mi pomagać, żeby skurcz puścił. A potem jest niewiele lepiej, bo boję się zacisnąć mięśnie, żeby nie zaczęły się kolejne skurcze. Mi lekarka zaleciła magnez, potas i aspargin. ______________________________ 39 tydzień i 1 dzień. Termin na 24 lutego (czwartek).
-
A moja dziewczynka w brzuszku mówi mi, że strasznie jej ciasno.. Zastanawiam się, czy to może są już te skurcze przepowiadające, ale zupełnie nie wiem. Czasem czuję je na samym dole brzucha, a czasem idą z brzucha do pachwiny i to boli nawet bardziej, ale na szczęście oba szybko mijają. Chociaż wczoraj zasnęłam dopiero po 3, bo bolało. Na pewno wiele z Was miało podobne skurcze i objawy, czy podzielicie się tym, jak to wyglądąło u Was? ________________________________________________ Skończony 39 tydzień. Termin na 24 lutego (czwartek).
-
GRATULACJE!!!! Strasznie fajnie czytać o Waszych maluszkach i wszystkie zdjęcia pokazuję mężusiowi, żeby się wkręcił w klimat. I faktycznie takie czytanie o Waszych dzieciaczkach pomaga w stresie. Moja Natalka rusza się i niecierpliwi, ale jeszcze nie wychodzi. Jak na razie przeszkadza mamusi spać, chodzić i siedzieć. Za to urządzanie mieszkania nieco przyspieszyło. Właśnie mąż wiesza suszarkę nad wanną, cudownie. Jak takie proste i niepozorne rzeczy mogą cieszyć. Pozdrowionka i trzymajcie się ____________________________________ 38 tydzień i 6 dzień. Termin na 24 lutego (czwartek).
-
Mafinka - Antoś to śliczne imię. Mój tata jest Antoni i wszyscy mówią o nim Tolek, ale zwykle zdrabnia się Antoś. Pretka - masz ślicznego synka, gratulacje!! Karim - może poproś męża, to Ci na te plecy masaż zrobi? Mi to bardzo pomagało, tak samo jak cieła kąpiel przed snem. A jak już było fatalnie to spałam na podłodze na kocu, żeby było twardo. Zostałam w domu sama po tygodniowym pobycie mężusia w domu, chory był. I teraz jakoś tak smutno samej.. Nie mam na nic siły. Głupio mi się przyznać, ale ja mieszkam na 1. piętrze i jeżdżę windą, bo mi bardzo ciężko chodzić. Może jak będę chciała urodzić to zacznę chodzić po schodach i na dłuższe spacery. We wtorek pierwszy raz musiałam prosić, żeby mnie rodzice zawieźli do lekarza, bo nie mogłam już jechać autobusem. A szpitalo-przychodnię mam jakieś 4 przystanki dalej.
-
Ehh, właśnie wróciłam z wizyty u gina i jeszcze nic się nie dzieje... szyjka długa jak była i mam następną wizytę za.. 2 tygodnie. No mam nadzieję, że już będę po wszystkim za tyle czasu, już trochę nie mogę, wszystko mnie boli. Za tydzień będziemy ważyć małą Natalkę, ale kolos to raczej nie jest. Trzymajcie się!
-
GRATULACJE DZIEWCZYNY!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Tak strasznie zazdroszczę wszystkim, które już mają swoje dzieciaczki albo już są w tym głupim szpitalu. Też się tym stresuję, szczególnie że już coś zaczynam czuć, jakieś skurcze i bóle, a jeszcze 9 dni do TP. Jeszcze mężuś jest chory, więc chodzimy jak te dwa nieszczęścia, on chory ja w ciąży... Całuski!
-
hej dziewczynki, mam takie pytanie. Termin mam na 24 lutego (ewentualnie troche później) i od kilku dni strasznie mi dokucza ból w pachwinach. To znaczy idę sobie, coś robię i nagle taki nerwoból - skurcz czy cholera wie co, który przechodzi po sekundzie, dwóch. Ale normalnie nie wiem, co o tym myśleć. Koszmarnie to boli. Czy któraś z Was miała coś takiego? Bo różne bóle brzcha, uciskanie itd to normalka, ale tamtego to się normalnie boję, bo aż mnie skręca. A, ja też chcę być na magicznej liście - termin 24.02, Natalia Róża :-)
-
Dawno się nie odzywałam, a to dlatego że jakoś zupełnie nie mam do tego głowy i siły. Dużo się dzieje, przygotowania trwają. Mam termin za 2 tygodnie, dziewczynka już główką w dół i szykuje się do wyjścia. Ale chyba nie będzie olbrzymem, bo brzuch mam taki jak większość dziewczyn w 5 miesiącu.. Dopiero 2 razy ktoś mi ustąpił miejsca w autobusie, bo naprawdę nie widać. Troszkę się już stresuję porodem i tym wszystkim, że będą mnie kłuć i szprycować jakimiś świństwami. Torba stoi spakowana (no, może prawie), rzeczy dla małej gotowe, ale jakoś zupełnie nie czuję tego, że już niedługo w mieszkaniu będzie trzecia osoba, szczególnie że sama z mężem mieszkam tu niecałe pół roku. Próbowałam czytać posty, ale jest ich za dużo. Za długą przerwę miałam. Teraz trochę nadrabiam, żeby posłuchać Waszych opowieści "jak było", bo trochę przeraża mnie poród i pobyt w szpitalu. Całuski i mam nadzieję do szybkiego napisania. A, nasza córeczka będzie miała na imię Natalia Róża :-)
-
Śliczne są te pieluszki wielorazowe i mają takie piękne kolory, no ale niestety do czasu... Jak sobie pomyślę, że tylko na początku są takie śliczne i w ogóle to jakoś tak szkoda mi się ich robi. Poza tym czytanie o pieluchach i ich "zawartości" przy jedzeniu to chyba nie jest najlepszy pomysł :-) Pretko, możesz dopisać moją małą dziewczynkę i termin przyjścia na świat na 24 lutego. Na razie jeszcze nie mamy imienia. Myślimy nad Róża, Natalia albo Halinka. Które Wam się podoba najbardziej? Ja dziś idę na usg i będę je sobie nagrywać, ale fajnie. Już nie mogę się doczekać jak zobaczę moj małą dziewuszkę. Od sierpnia za to próbuję zrobić te płatne badania na różyczkę, hiv, cmv i tsh, ale po wielu miesiącach dopraszania się o wyniki i szukania ich po szpitalu okazało się, że muszę badania powtórzyć, bo zepsuli moje próbki. Jakby nie mogli mi tego powiedzieć w sierpniu.. A teraz okazuje się, że muszę czekać, aż szpitalowi przyślą współczynniki do badania różyczki, no bosko. Widziałam, że jakieś spotkanie organizujecie? A może dałoby radę też w Warszawie się spotkać, czy jest tu ktoś ze stolicy?
-
A mi też lekarka zaleciła brać nospę dwa razy dziennie po dwie (tak naprawdę to zaleciła trzy razy dziennie, ale to już przesada), bo strasznie mnie brzuch ciągnie. Ale to przecież normalne. Wczoraj pojechałam na jeden cmentarz, bardzo blisko, ale jak wracałam to mi jakaś starsza pani chciała miejsca ustępować w autobusie, bo tak sięźle czułam. Albo powinnam częściej chodzić na małedystanse, żeby mieć kondycję albo wręcz przeciwnie, ciężko stwierdzić. Już 24 tc, a mój brzyszek ledwie co widać. Jak się ubiorę w obcisłe rzeczy to już widać, ale tak normalnie to nie. Ale na usg połówkowym lekarz powiedział, że dziecko jest wprawdzi trochę mniejsze, ale wszystko w porządku, ładnie się rozwija. Więc chyba nie ma powodów do niepokoju. Ja sama przytyłam już 1 kg... strasznie się staram jeść często, jeść więcej, ale waga nie chce drgnąć. Nie żebym chciała sie na siłę utuczyć, ale chyba powinnam być nieco większa niż 59 kg. Wprowadziłam się do nowego mieszkania po rocznym remoncie i teraz ciągle kogoś trzeba zapraszać. Była już parapetówka (25 osób na 35 metrach) i obiad dla rodziny, ale ciągle tylu ludzi trzeba i wypada zaprosić, a ja nie mam już siły.
-
Jomira - u mnie badania są super i sprzed ciąży i w trakcie, według nich niczego mi nie brakuje. Byłam też na usg połówkowym niedawno i też jest wszystko super. Lekarz powiedział, że dziecko nie jest bardzo duże, ale że rozwija się tak, jak trzeba. No ja jestem raczej z tych wszczupłych, żeby nie powiedzieć bardzo szczupłych. Ważyłam 58 przed ciążą i właściwie się to nie zmienia. Teraz zaczęłam się napychać jedzeniem i witaminami na polecenie lekarza i chyba z kilogram przybyło. Ale po mnie niczego nie widać. Agnieszko! Witaj w klubie :-) U mnie też będzie dziewczynka. I już czuję, jak się rusza, a Ty?
-
hej dziewczyny, strasznie długo mnie nie było, ale to dlatego że nie miałam zupełnie czasu ani czytać wszystkiego ani odpowiadać. Ja się w ten czwartek dowiedziałam, że będziemy mieli dziewuszkę :-) Strasznie fajnie, chociaż raczej obstawialiśmy synka na podstawie tego, że w rodzinie męża o dawnaaaaa nie było dziewczynek. Na mnie lekarka nakrzyczała ostatnio, że to już 20 tc, a ja wcale nie przytyłam. Ważę ciągle tak samo. Kazała mi pić Nutridrinki, ale są tak obrzydliwe, że nie wiem, czy się jeszcze zmuszę. Może znajdę lepsze smaki w aptece. Co jeszcze, oprócz częstszego jedzenia, można zrobić, żeby przytyć? Kolejna świetna wiadomość to taka, że skończyłam prawie roczny remont i właśnie siedzę sobie w nowym salonie. Jeszcze oczywiście mnóstwo szczegółów remontowych do zrobienia, ale już mieszkam sama z mężem i jest super. Bardzo się cieszę. No to by było na tyle. Idę pod kocyk, bo jakoś zimno ostatnio jest. I postaram się pisać częściej. Pozdrawiam Was mocno
-
Ja też byłam wczoraj na USG. Jestem dopiero w 13 tygodniu i 4 dni, więc wcześniej niż wy. Ale na razie pani powiedziała, że może być dziewczynka, chociaż jeszcze nic nie wiadomo. To trochę wcześnie jednak. Ale poza tym dzieciaczek ma już 7 cm i machał do mnie i do męża rączką :-) Ale to było słodkie!!!!!!!!!! Jest zdrowy i nie mam się czym martwić. Od jakiegoś czasu mąż kładzie mi się na brzuchu i rozmawia z maleństwem :-) To takie urocze... Zaczęłam chodzić na basen! Conajmniej 3 razy w tygodniu. I jest świetnie, trochę pływam i masuję sobie plecy. Tylko lekarka poleciłami lactowaginal, żeby nic na basenie nie złapać. Karim - jakbyś jednak musiała przyjechać do Warszawy to serdecznie zapraszam. Jesteś tu mile widziana i znajdzie się przytulne miejsce do spania u mnie wo domu.
-
Mi wyszła dziewczynka :-) Ale nie sądzę, żeby tak się stało. Ponoć to zależy od rodziny męża, a u mojego męża od daaawna nie urodziła się dziewczynka :-) A ja kończę prawie rok trwający remont. Mam już dość. Wypruwaliśmy kable, burzyliśmy ściany i w ogóle wszystko co się da. Mieszkanie było wcześniej w strasznym stanie, teraz jest o niebo lepiej. Ale już mam dość gipsowania... Moje maleństwo będzie spało w małym pokoju bardzo blisko nas (to bardzo mały pokój), a potem się zobaczy. Mafinka: Wietnam naprawdę super, byłam tam prawie rok na stypendium. Ale bywały momenty, gdy chciałam wracać. Szczególnie, że mój chłopak, teraz już mąż, czekał na mnie w Polsce i to w innej strefie czasowej.
-
Jomira: 9 godzin to jeszcze nie tragedia, szybko mija. Ja do Wietnamu leciałam 12 plus czekanie na przesiadkę w Moskwie, to była masakra. A 38 stopni w klimacie bardziej wilgotnym niż nasz to tragedia, bo odczuwa się o wiele więcej. Jak ja wróciłam ze swojego pobytu w Hanoi, gdzie wówczas było odczuwalnej 40 stopni, a u nas tylko 20, to kazałam włączać ogrzewanie w samochodzie. Do tej pory się ze mnie śmieją. Hehe, niektóre z Was też będą rodzić na samym końcu lutego? Ja myślę, że moja Pani doktor przebiła wszystkich - napisała, że termin porodu albo 24 albo 30 lutego. :-)
-
Dawno tu nie pisałam. Ale jakoś zupełnie nie mam ochoty chodzić po necie. Dlatego musiałam nadrobić z 10 stron :-) Ja w tym tygodniu zaczęłam 4 miesiąc, ale jeszcze nic nie widać, buuu. Przynajmniej nie po brzuchu, bo po biuście to tak. Wdiziałam, że któraś z Was też na Żelaznej prowadzi ciążę? mnie strasznie zirytowali w tym szpitalu i w przychodni. W szpitalu każą sobie płacić za wszystko, nawet za obecność męża przy porodzie, a w przychodni nie dość, że czekam na wizyty miesiąc, to w dodatku byli średnio mili. Tak więc zmieniłam szpital na inny i miałam wizytę tego samego dnia, co się zapisałam. Następną za tydzień, tak samo USG. Ogromna różnica. A poza tym wszyscy tam są mili, a w szpitalu wszystko, łącznie ze znieczuleniem, jest za darmo. Trochę tylko mi szkoda rezygnacji z tamtego szpitala, bo ma dobrą renomę (o ile już się ktoś tam dostanie, bo to też trudne), a poza tym za jakieś 2 tygodnie będę mieszkać blok obok szpitala. No ale po co mam się denerwować, prawda? Jeszcze nie udało mi się nigdzie wyjechać, ale za to byłam na basenie. Ale miałach radochę, normalnie jak małe dziecko. Bo żeby iść na basen to trzeba tyle rzeczy zabrać, przebierać się i w ogóle. No ale się udało i teraz mnie ręce bolą od pływania żabką. Pozdrowionka, postaram się pisać częściej.
-
Ehh, kilka dni mnie nie było na forum i musiałam strasznie dużo nadrobić :-) Ale w końcu się udało. Ja na swoją wizytę z NFZ czekam jeszcze 2 tygodnie (a razem to będzie z miesiąc) i to będzie pierwsza państwowa wizyta, wcześniej miałam prywatnie i badania tak samo. Ale zrobiłam badanie krwi, moczu i na toksoplazmozę, wszystko ok. Więc bardzo się cieszę i nadal przytulam do moich 3 kotków :-) Nie wiem już, która z Was pisała o flaczkach.. ale nie wolno tak robić smaka innym. Teraz żałuję, że nie mam żadnych w domu. Hihi. Na szczęście świetnie umiem zamawiać pizzę... Ja od jakiegoś tygodnia nie mam absolutnie na nic siły, ciągle leżę, ale tylko na plecach, bo na boku boli brzuch. W ogóle często mnie boli brzuch i wygląda na o wiele za duży jak na 10 tydzień. Strasznie jest nadęty. Poza tym nie mogę pić rzeczy gazowanych, bo strasznie odbija. Amelko, moja babcia kiedyś powiedziała, że nie trzeba wierzyć w przesądy, gdyż zawsze można odpukać... Całuski dla wszystkich
-
Dzisiaj z powodu burzy i deszczy był chyba pierwszy dzień do przeżycia, jakiś przewiew był i chłodno. Ale ulga. Chociaż i tak byłam dziś zmęczona. Na szczęście ciągle nie mam mdłości ani nic w tym stylu, wczoraj wieczorem tylko mały problem z kilkoma łyżeczkami zupy, którą zjadłam. Mojemu żołądkowi się nie spodobała, efekt wiadomy... To było bardzo niemiłe, bo o mało się nie udusiłam. Ciągle muli mnie brzuch i wszystko się odbija, to strasznie mnie denerwuje. Heh, ja też mam taki wzdęty brzuch, jakbym była o co najmniej 2 miesiące dalej. Trzymajcie się :-)
-
A ja mam taki problem, że nie wiem, jak to działa ze szpitalami i prowadzeniem ciąży. Teraz nie jestem ubezpieczona w NFZ, bo zakładamy z mężem firmę i to jeszcze potrwa około miesiąca. Ale badania trzeba robić. W szpitalu powiedzieli mi, że żeby u nich urodzić to muszę się zapisać w przychodni przyszpitalnej na taki warszawski program "zdrowie, mama i ja", który jest de facto prowadzeniem ciąży, tyle że jest bezpłatny niezależnie czy masz ubezpieczenie czy nie. Czy możecie mi powiedzieć, jak to w końcu jest. Czy będąc ubezpieczona prywatnie i prowadząc ciąże też prywatnie mogę iść do szpitala na poród (mając już ubezpiecznie NFZ)? Teoretycznie to muszą mnie przyjąć, a praktycznie to nie wiem, jak to jest. Jeśli wiecie, to prosze o poradę, bo naprawdę nie wiem, co mam z tym zrobić. Szczególnie, że żeby dostać potem becikowe, to trzeba mieć prowadzenie ciąży od 10 tc. Nie wiem, czy wystarczy prowadzić ciążę prywatnie, żeby to "się liczyło". Dzisiaj ma być jeszcze większy upał w stolicy i nie mam zamiaru wychodzić z domu. Siedzę pod wiatrakiem, piję zimne picie i staram się zanadto nie ruszać. Ah, mam jeszcze jedno pytanko. Czy was też cały czas boli brzuch? Ja jak tylko coś zjem to czuję się kiepsko, mam wzdęty brzuch i ciągle mi się odbija jakimś jedzeniem, strasznie to nieprzyjemne. I mimo że jestem ciągle głodna, to nie mam ochoty jeść, bo mam wrażenie, że więcej nie zmieszczę...
-
Ja w upał staram się nie wychodzić z domu i nie wsiadać do mojego samochodu, który nie ma klimy. A jeśli już muszę, chlapię się zimną wodą, włosy też. Jest chłodniej. W piątek powiedziałam obojgu rodzicom o ciąży, strasznie się ucieszyli. To miłe. Ale teraz jakoś inaczej na mnie patrzą, głupio się czuję. A brat robi sobie ze mnie żarty i do wszystkich dan proponuje kiszonego ogórka :-). Jak na razie żadnych wielkich objawów nie mam, zero nudności (może i lepiej), tylko jestem ciągle głodna i zmęczona. Chociaż zmęczenie to pewnie też przez pogodę. No to tyle na razie. Trzymajcie się.
-
Witaminkaa, dzięki wielkie. Staram się nie przejmować za bardzo, tylko cieszyć. Chociaż dopóki brzuszek nie zacznie rosnąć, to jeszcze nie dotrze do mnie, że tam coś w środku sobie rośnie :-) Na razie chcemy powiedzieć rodzicom, żeby móc spokojnie o tym rozmawiać też przy nich, a nie pokątnie. To będzie duże ułatwienie na pewno.
-
Witam dziewczynki, Jestem tutaj zupełnie nowa, aczkolwiek przeczytałam większość Waszych postów z zainteresowaniem. Dzisiaj byłam na pierwszym badaniu USG i widziałam malca , który ma już 9 mm, ma prawie 7 tygodni i bijące serduszko.. Ale fajnie. W sumie to jestem trochę przestraszona całą tą ciążą, bo mimo że mam już 26 lat (czyli najwyższy czas), to jeszcze nie mam nawet roku stażu małżeńskiego. Poza tym nie pracuję na etat, mąż kończy studia i też tak raczej niewiele zarabia, remontujemy dopiero mieszkanie. Ehh, chyba potrzebuję pocieszenia od Was, że będzie ok. W sumie to śmiesznie wyszło, bo udało się zajść w ciążę za pierwszym razem, kiedy to było możliwe. Mierzyłam rano temperaturę i dzięki temu wiem, kiedy ciąża się zaczęła. A stwierdziliśmy z mężem, że jeśli się uda zrobić dziecko, to przecież nie będziemy się martwić. I udało się :-) Ok, nie zanudzam więcej. Tak chciałam się dołączyć do szczęśliwych-oczekujących. Miłego dnia