W pewnym pałacu w baśniowej krainie,
Król chodzi o smutnej minie.
Otóż jego córka poważnie zachorowała,
Gdyż witaminy D niedobór w organizmie miała.
Jej kości często się łamały,
A zęby ruszały, jakby wypaść chciały.
Witamin wcale nie spożywała,
Słońce również unikała.
Pomimo próśb rodziców i nauczycieli,
Miała w nosie ich rady i co o zdrowiu powiedzieli.
Więc gdy choroba ja ogarnęła,
Cała rodzina się przejęła.
Lekarz w swojej praktyce znał tylko jedno lekarstwo,
Żółtko ze złotego jajka, które tylko jedno posiadało gospodarstwo.
Król posłał, więc najwierniejszego ze sług,
I oświadczył, że jeśli przyniesie jajo będzie miał wobec niego dług.
Przeszedł, więc siłacz strumyk, tak jak było na mapie,
Podziwiali go za ta wędrówkę przechodnie-gapie.
Lasy i mokradła przemierzał żwawo,
By pałacowe dziecię jak najszybciej wyzdrowiało.
Ludzie drogę mu wskazywali,
I jeszcze większej motywacji i nadziei dodawali.
W końcu siłacz dociera na miejsce po kilkudniowej wyprawie,
Okazało się bowiem, że jest to jajo pawie.
Gospodyni bardzo dokładnie je spakowała,
By w czasie podróży skorupka nie popękała.
Dzielny sługa udał się więc w powrotną drogę,
I miał nadzieje na wyzdrowienie królewny a nie nagrodę.
Gdy tylko dotarł do pałacu, od razu żółtko przygotowano,
By bardzo słabej już córce króla je podano.
Już po chwili od jego zjedzenia,
Królewna miała siły do chodzenia.
Po paru dniach świetnie się czuła,
Choć w myślach snuła:
„Ważne są w życiu witaminy,
Warto słychać nauczycieli i rodziny.
Najcenniejsze jest zdrowie i chcę o nie dbać,
Od tej pory nie będę się już witamin bać!”
Siłacz zgodnie z króla obietnicą,
W nagrodę mógł się ożenić z pałacową baletnicą!:)
A rodzina królewska często żółtko złotego jaja spożywała,
I przez wiele wieków aż do dziś zdrowie zachowała!