Witajcie, jestem w 13 tygodniu ciąży. Dziś miałam USG genetyczne i powiem, że kosztowało mnie to sporo nerwów. Moja pani doktor w pewnym momencie zdenerwowała się i powiedziała, że niepokoi ją moje NT - wynosi ponad 3mm. Trwało to tylko chwilę, zaraz potem stwierdziła, że to jednak nie to - że to kosmówka zlała jej się z maluszkiem i prawidłowe NT wynosi 0.8mm i tak też wpisała w karcie ciąży. Nie są to dokładnie jej slowa, bo jak się domyślacie - w tym momencie moje serce prawie stanęło, mój Ukochany prawie zemdlał a na pewno nam obojgu odebrało zmysły ze słuchem na czele, na te kilka chwil... Potem zaczęła się wycofywać z tej diagnozy. Powiedziała, że na 99% a właściwie nawet na 100% wszystko jest OK - i że to po prostu kwestia ułożenia dzidziusia - opierał główkę na macicy... Zleciła jednak test PAPP-A - i właśnie tym się bardzo martwię. Jutro jadę jeszcze na jedno badanie USG - do najlepszego specjalisty w okolicy. Ma podobno najlepszą aparaturę do tego typu badań, mierzy przepływ przez zastawkę trójdzielną serca , profil przepływu w przewodzie żylnym płodu, profil twarzy płodu oraz ocenę "kąta twarzowego płodu". Strasznie się stresuję tym badaniem i marzę o tym żeby ta przezierność była jej faktyczną pomyłką. Co Wy na to? Czy komuś zdarzyła się podobna sytuacja? Zdziwiło mnie też to że moja pani doktor nie wspomniała o badaniu obecności kości nosowej... Dodam że CRL wynosi 62mm i odpowiada 12.2 tygodniowi ciąży. Wszystko inne wygląda prawidłowo. Dzidziuś się pięknie rusza...
Chcę żeby już było jutro.