Witam jestem 21 letnią matką i mężatką moja historia jest dosyć skomplikowana i postaram się ją w miare jasno przedsyawić
W wieku lat 18 poroniłam pierwszą ciąże a po tym za wszelką cenę chciałam mieć dziecko wiec z moim obecnym mężem staraliśmy sie najszybciej o następne przez całą ciąże byłam przerażona potrafiłąm raz w tygodniu jeździć do szpitala spanikowana że coś złego się dzieje ale wszystko potoczyło się bez problemów. Urodziłam Antka przez cesarskie cięcie i booom zostałam z tym wszystkim sama mąż przez pierwszy miesiąc nie bral nawet Antka na ręcę zero pomocy od rodziców musiałam liczyć sama na siebie. Moja depresja się pogłębiałą, później problemy z alkoholem męża z którymi też byłam sama wyzwiska w moją strone kiedy próbowałąm się rozstać rodzice moi jak i teściowie uznali że to nie wystarczający powód mąż się zaszył jednak wiecznie się kłóciliśmy ale już mi nie ubliżał do momentu kiedy czas wszywki upłynął i znowu wraca pijany awantura, ubliżanie i uderzenia pięścią od tego wydarzenia nie mieszkamy ze sobą ale moi rodzice jasno powiedzieli że z ich strony nie mogę liczyć na pomoc fakt nie powiedziałam im całej prawdy że mąż udeżył mnie kilka razy z pięści tylko powiedziałąm że raz ale strasznie się na nich zawiodłam i zostałam z tym wszystkim sama. Już nie podniósl na mnie ręki i zapewnia że to się już nie wydarzy ale ja mu nie wierze tyle się wydarzyło ale tak naprawde finansowo mi bardzo pomaga nie mogę znaleść pracy czuje się paskudnie jako matka wiem że mam zdrowie dziecko i powinnam się cieszyć ale się nie ciesze nie sprawia mi to radości czuje się okropnie i najlepiej byłoby gdyby to mąż zaopiekował się dzieckiem bo co prawda trudny miał początek ale jest dobrym ojcem zajmuje się nim jest codziennie. A do tego mam okropne lęki przed śmiercią nie mogę sobie z nimi poradzić paniczny stach jak to będzie czy obudzę się w trumnie i wiem że każdy myśli o śmierci tylko ja codziennie to mi nie pozwala cieszyć się życiem nie daje sobie z tym rady stojąc na pasach patrze na samochody i jeden krok dzieli mnie od tego by te lęki się skończyły pomimo że tego sie właśnie boje to chore. Mam 21 lat powinnam się cieszyć życiem to powinny być moje najszczęśliwsze beztroskie lata a mam wrażenie że mnie już w życiu nic dobrego nie spotka. Najlepiej z łóżka bym nie wychodziła nie chce już żyć w ten sposób.