Skocz do zawartości
Forum

maga

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez maga

  1. a ja mam takie pytanie: Jeśli aktualnie pracuję w UK, ale zamierzam wrócić do Polski i tam urodzić, czy przysługuje mi jakiś zasiłek macierzyńki? Jeśli nie- czy mogę liczyć na jakiekolwiek świadczenia z tytułu urodzenia dziecka (oprócz nieszczęsnego becikowego)?
  2. cześć kata! widzę, że jesteś on-line, to wpadłam na sekundkę. Z tymi koleżankami to się nie przejmuj. Ważne że mmasz kochanego męża przy sobie. Ja tutaj też nie mam znajomych. Koleżanki z pracy są w porządku, ale miszkają po różnych miastach. Te, co są w moim są ok, ale nie mój klimat. Co do Włoszek - podejrzewam, że tak jak Polki, są bardzo różne, i nie należy wszystkich od razu przekreślać. Przecież w Polsce też są dziewczyny, które są nieszczere i obgadują się nawzajem, jak inne nie widzą. Dlatego trzeba się trzymać starych sprawdzonych przyjaciół i na nich polegać. Moi się porozjeżdżali po świecie i coraz słabszy z mini kontakt. Cieszę się, że wreszcie mam internet, to te kontakty są lepsze. No i mogę sobie pogadać z Wami - to bardzo ważne, bo jesteśmy teraz w podobnej sytuacji i możemy się lepiej wspierać.
  3. Naprawdę nie można spać na brzuchu już teraz?! ja spie od zawsze na brzuchu i nie ma szans, zebym w nocy się nie przekręciła tyłkiem do góry. Czytałam, że to jest niekorzystne w zaawansowanej ciąży, ale już teraz? Dziś na 14 mam umówioną wizytę u położnej. Jestem cała w strachu, bo nie wiem, czego się spodziewać. Mam nadzieję, że chociaż mi krew pobierze, albo jakoś zbada, a nie tylko wywiad. potrzebuję, żeby jakiś cholerny medyk wreszcie mi powiedziazł: Tak, jesteś w ciąży! To chyba taki nawyk z Polski. Jestem przyzwyczajona do tego, że nad kobitką w ciąży się skacze i chucha i dmucha. I chyba bym chciała mieć taki komfort psychiczny... Może jak mi się skończy kontrakt to pojadę do Polski rodzić?
  4. papa! śpijcie dobrze! ja też niedługo uciekam do wyrka. dziś się obudziłam za wcześnie, więc muszę nadrobić
  5. też bym się chętnie wszystkim pochwaliła, ale na razie nie wiedzą nawet nasi rodzice. Chciałam im powiedzieć dopiero po wizycie u lekarza, a jak na razie na taką się nie zanosi. Tak na prawdę to nikt oficjalnie mojej ciąży jeszcze nie potwierdził, więc czasem nachodzą mnie dziwne myśli, że może nie jestem? Ale ciało mówi co innego :Uśmiech:
  6. No z żoładkiem, odpukać, u mnie wszystko w porządku. Mdłości mam bardzo rzadko i to mega delikatne - da się przeżyć. Natomiast mam spore kłopoty jelitowe - zaparcia mnie męcżą i brzuch mam strasznie wywalony
  7. A ja mam cały czas ochotę na płatki owsiane na mleku. Natomiast odrzuca mnie od pizzy i oliwek - przedtem uwielbiałam. Cieszę się w ogóle, że mi wrócił apetyt, bo tydzień temu nie mogłam nic jeść i się martwiłam, że coś jest nie tak.
  8. maritka45niedaleko amsterdamu - w Ijmuiden (okolice haarlem, alkmaar). Trochę się obawiam tego, że tylko położna bedzie się nami opiekowała... Maritka, ja mam podobne obawy. Mieszkam w Irlandii Płn. i tutaj też ciążę prowadzi położna. Jeśli wszystko przebiega prawidłowo, przez całą ciążę można nie zobaczyć lekarza nawet raz. A jak się coś dzieje, położna kieruje do GP, czyli zwykłego, ogólnego lekarza. Ginekolog wyłącznie w przypadku powikłań. Pocieszam się tym, że skoro taki system działa, musi mieć swoje uzasadnienie. Może ten lekarz tak naprawdę nie jest konieczny? Ja bym jednak była spokojniejsza, gdybym mogła odwiedzić mojego gina. Dzisiaj byłam w przychodni na wstępnej wizycie, tzn. rozmowie z pilęgniarką. Zmierzyła mnie, zważyła, wzięła próbkę moczu do której wsadiła jakiś papierek - zabarwił się kolorami tęczy - porównała z jakimś wzornikiem i powiedziała, że wszysko ok. Zmierzyła mi ciśnienie i powiedziała, że prawidłowe. I tyle. Na czwartek jestem umówiona z położną. Mam nadzieję, że dowiem się już czegoś konkretnego, bo stres mnie zżera... Littlemum, kata - gratulacje!!! cieszę się, że wasze maluszki mają się dobrze. No i zazdroszczę... Ja nie wiem , kiedy będę mogla zobaczyć mojego misiaczka :Smutny:
  9. Witajcie kobitki! Mam na imię Magda i mieszkam obecnie w Irlandii Płn. Miesiąc temu pojawiły się pierwszy raz w moim życiu różowe kreseczki. Po otrząsnięciu się z szoku dołączyłam do grona oczekujących. W/g moich obliczeń - dniem przełomowym będzie 16 grudnia. Pozdrawiam!
  10. Przepraszam, zapomniałam się przedstawić, wszak nowa tutaj jestem. Mam na imię Magda i termin mam na 16 grudnia - tak mi wyszło z wyliczeń własnych, bo do lekarza jeszcze się nie dostałam. Ja ciążę jak dotąd znoszę dobrze. Nie mam zbyt dużych mdłości (czasami tylko delikatne, możliwe do zniesienia), nie wymiotuję. 2 razy tylko bolała mnie głowa, a z innych niedogodności to bolą mnie piersi i chodzę co godzinę siku. No i oczywiście problemy natury.... hmmm... kibelkowej. Nie jestem tylko pewna, czy powinnam pracować - jestem archeologiem a praca jest czasem bardzo ciężka (łopata i kilof ). Na razie znoszę jednak to dobrze i czekam na wizytę u lekarza - zobaczymy co on na to.
  11. NuSiAaaMiałam taki wieczór że panikowałam (po tym jak zrobiłam dwa razy test) że ja się nie nadaje na mame i że nie dam razy, ale mój chłopak dzielnie mnie wspierał i dodawał otuchy chodź wiem że sam kilka nocy przez to nie przespał :) wiem że nie raz będe jeszcze panikować ale z tego co wiem nie da rady żeby być do k0ońca gotowym na dziecko :) hehe - jakbym siebie słyszała. Moja rekacja była podobna - przy pierwszym teście płacz i przez kilka dni panika, że co teraz. Ale tydzień później na kreseczki czekałam już z niepokojem innego typu - bałam się, że jednak się ta druga nie pojawi A mój misiek stanął od razu na wysokości zadania - pocieszał mnie, że wszystko będzie dobrze, że damy radę. A teraz drżę o maleństwo, tym bardziej, że nie byłam jeszcze u lekarza, bo mieszkamy w Irlandii Płn, a tutaj nie jest tak prosto się dostać od razu. Na szczęście termin wizyty mam na wtorek, więc już jestem bardziej wyzluzowana.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...