Kiedy Julka miała 2 miesiące pojechaliśmy nad morze. Teściowie kupili tam domek,z dużym tarasem,który daje nam piękny widok na bezludną plażę i morze. Pamiętam,że była to ciężka noc. Córeczka płakała,budziła się co chwilę i była bardzo niespokojna. Rano,kiedy wyszłyśmy na taras,na policzkach poczułyśmy morską bryzę,córeczka od razu zasnęła. Była spokojna,a na jej twarzyczce raz po raz pojawiał się błogi uśmiech. Usiadłam w bujanym fotelu i czułam się jak w niebie. Tego ranka łzy dyskretnie kapały mi na białą koszulę,ale były to łzy szczęścia a zarazem najszczęśliwszy poranek w moim życiu.