Skocz do zawartości
Forum

nelka

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Personal Information

  • Płeć
    Kobieta
  • Miasto
    Poznań

Osiągnięcia nelka

0

Reputacja

  1. nelka

    Lipiec 2010

    Witam Was :) Widzę że trzymają się Was choróbska - my przerabialiśmy to samo ze 2 tyg. temu, ale gardło mnie do dziś boli (i męczy biegunka po antybiotyku ). Trzymajcie się i kurujcie, zwłaszcza Tobie mamaola dużo zdrówka - nie daj się chorobie :( A Wam adria i 3nik dużo spokoju (choć wiem, że to nie łatwe :( ) Btw. blumchen miałam to samo z tymi chorobami nowotworowymi - chyba wszystkie już były na tapecie :( U mnie w rodzinie było tego niestety dużo i już za dzieciaka nasłuchałam się i naoglądałam za wiele po prostu :( Przepraszam, że nie poodpisuję więcej, ale padł nam wentylator w laptopie i po kilku minutach pracy komputer się wyłącza i potem przez dłuższy czas nie chce odpalić. Brat ma się nim w weekend zająć, więc mam nadzieję, że może wtedy uda mi się zajrzeć tu na dłużej. 3nik czy możesz mi podesłać adres na priva? To jest na 11, tak? Czy coś pomyliłam? Już nie mogę się doczekać Spokojnej nocy dla Was wszystkich..
  2. nelka

    Lipiec 2010

    Hej, witam się i ja :) Już nie mogę się doczekać czwartku - wracam na pół etatu i od razu czw i pt mam wolny :) :) :) Jurek dziś nocuje u Dziadków, żeby nie trzeba go było do nich od rana zawozić i smutno mi tu bez niego - wróciłam do domku, a tu domek cichy i pusty, mąz też jeszcze w pracy.. :( Przyzwyczaiłam się już jakoś do tego, że w ciągu dnia nie jesteśmy cały czas razem (chociaż nadal za nim tęsknię) - zresztą praca ma tą zaletę, że nie ma aż tak dużo czasu, żeby rozmyślać o prywatnych sprawach, poza tym są inni ludzie z którymi się rozmawia, więc jakoś inaczej ten czas płynie. Ale do dziś nie mogę się przyzwyczaić, gdy nie ma Go w domu wieczorem i w nocy - może dlatego, że było tych nocy w sumie tylko kilka (3 czy 4) i czuję się jakoś tak nieswojo... :( Piszecie, że Maluchy Wam się rozgadały - ja też nie poznaję swojego synka, dosłownie gada jak najęty - od paru m-cy mówi dużo, ale teraz buzia mu się nie zamyka i sam buduje takie krótkie nieporadne zdania, łączy wyrazy, powtarza dosłownie wszystko! A jak ustawia wszystkich dookoła - jak sobie zrobiłam kawę, to mam pić, a nie czekać aż wystygnie ;) !!! Poza tym zrobiłam chyba ogromny błąd bo pokazałam Małemu, że można oglądać piosenki na komputerze i dzisiaj całą noc wołał "tita, tita" (tik tak), najpierw nie mógł usnąć bo płakał, że chce oglądać, a potem wołał nawet przez sen. Już od jakiegoś czasu zdarzało się, że mu puszczałam na laptopie boogie woogie, bo uwielbia, ale wczoraj zauważył, że są inne piosenki i hitem jest tik tak! A pokazywałam mu to na komputerze, bo nie chcę go przyzwyczajać za bardzo do telewizji, a tu taki klops mam teraz... A tak się cieszyłam się, że do tv za bardzo go nie ciągnie i bajek raczej nie ogląda - nie wciągają go w ogóle, bo jego kuzyn np. (półtora m-ca młodszy od Jurka) przesiaduje przed tv godzinami... Wczoraj zebrałam się w sobie i zrobiłam remanent w Jurka za małych ciuszkach - trudne to było, bo sprawia mi raczej ból niż przyjemność, ale już nie miałam gdzie tego utykać :( No i znalazłam paczuszkę ubranek dla dziewczynki, bo wg pierwszych usg Jurek miał być Zosią ;) (ewentualnie Helenką lub Weroniką, bo na punkcie imienia dla dziewczynki były spory ;)) i od razu wyprawiłam do przyjaciółki, która na koniec marca ma rodzić córeczkę. Fajnie będzie zobaczyć jakiegoś Maluszka w tych ciuszkach. A potem mamaola może Tobie podeślę, co? ;) mamaola wspóczuję Wam tego choróbska, niech się już od Was odczepi :( Mam nadzieję, że u Leosia to już trwała poprawa. Zdjęcia super, Ty wyglądasz kwitnąco i bardzo młodziutko :), a z Leonka kawał faceta :) Super przystojniaczek :) Już prawdziwy chłopiec, a nie taki niemowlaczek... A co do tej nauki matematyki, to faktycznie polecasz? Z opisu wygląda to fajnie, ale cicekawa jestem opinii kogoś, kto faktycznie miał z tym do czynienia... bo jeśli moje dziecko ma jakieś geny po dziadku prof. matematyki i informatyki, to może warto by zacząć go uczyć.. Ja sama mam raczej wstręt do matmy, bo byłam do niej zmuszana, bo podobno miałam zdolności, więc nie chciałabym tego samego robić Jurkowi... adria dzielna jesteś, że dajesz sobie radę z tymi wszystkimi obowiązkami, w domu, w szkole, w dodatku z kiepskim samopoczuciem :( Może przejdź się jednak do lekarza, żebyś chociaz spokojna była, bo nawet ból łatwiej jest znieść, jak się jeszcze dodatkowo nim człowiek nie denerwuje. A może No-spe mogłabyś brać wtedy, kiedy juz bardzo boli - wiem, że moja bratowa na początku ciąży też mocno cierpiała z powodu bólu brzucha i lekarz kazał jej brać właśnie No-spe. Co do psiaka, to my w taką pogodę po prostu bierzemy po spacerze psa pod pachę i myjemy łapki w umywalce, bo też nie mogłam znieść piachu, liści i innych brudów przywlekanych przez nią do domu.. A ona już tak się przyzwyczaiła, że nawet pół cm się po powroie nie ruszy zanim jej nie umyjemy ;) A co do paputkoó, to widzę, że już sobie poradziłaś :) U nas Jurek biega na boso lub a antypoślizgowych skarpetkach, a u dziadków, gdzie jest chłodniej ma crocsiki (oczywiście nie oryginalne ;)), ale są lekkie, mięciutkie i fajnie wyprofilowane, a co ważne równiż b.praktyczne, bo łatwo można umyć, wytrzeć i gotowe.. 3nik super że już po badaniu, teraz trzymam kciuki za wyniki :) Oczywiście, że bardzo chętnie się z Tobą spotkam :) Zapraszam do siebie, albo możemy się spotkać nad Maltą lub Olszakiem, jeśli pogoda dopisze, bo tam obie mamy blisko :) Z tymże dla mnie najwcześniej w przyszłym tygodniu w czw lub pt, bo w tym mam masę zaległych spraw do pozałatwiania :( Pozdrawiam i życzę wszystkim dobrej nocy :)
  3. nelka

    Lipiec 2010

    Hej! No i znowu mnie długo nie było :( Ale też sporo się w moim życiu wydarzyło, i dobrego, i zlego, więc wybaczcie, że się nie odzywałam, ale naprawdę nie miałam nawet chwili wytchnienia. W skrócie: żyjemy, i to jest przecież najważniejsze ;) Jurek ma się dobrze, i to też jest super. My z mężem też jakoś ciągniemy... Styczeń pełen przygód rozpoczął się od porządnej stłuczki w drodze do pracy. Na szczęście nie odnieśliśmy żadnych obrażeń, ale strachu najedliśmy się co niemiara, no i samochód stoi w warsztacie już czwarty tydzień, a bez auta to jak bez ręki :( Jechaliśmy wszyscy razem, więc jeszcze przez kilka dni po wypadku denerwowałam się o Jurka czy nic się nie będzie działo, ale na szczęście wszystko było ok. Teraz wozimy Jurka do rodziców przed pracą tramwajami ia utobusami, po pracyw ten sam sposób go odbieramy, więc jestem już wyczerpana tymi podróżami. Ale z dobrych wieści od marca wracam jednak znowu na pół etatu – chcę być więcej z Jurkiem, w pracy też nie robili żadnych problemów, więc ok. Jedynie z kasą ciężko, ale za opiekunkę płaciliśmy bardzo dużo, więc i tak będziemy na plusie. Następnego dnia po stłucze rozpoczął się remont korytarza – montowali nam zabudowę Komandora ufundowaną przez teściową, która miała być zamontowana jeszcze w listopadzie, ale tak firma odwlekała, że już prawie straciliśmy nadzieję, że się w końcu doczekamy ;) Montaż trwał 1 dzień, a ja potem prawie 2 tygodnie walczyłam, żeby wszystko z powrotem poukładać w nowych już szafach. Idąc za ciosem skończyliśmy też Jurka pokoik wreszcie i od prawie 4 tygodni (z przerwami, ale o tym niżej) mieszka u siebie :) Zasypia sam w łóżeczku, tylko ktoś musi siedzieć obok, ale to i tak duży krok naprzód. Niestety niecały tydzień po skończeniu korytarza i Jurka pokoju mieliśmy awarię pralki – woda zalała cały Jurka pokój i cały korytarz :( Efekt: wszystko trzeba było rozbierać, suszyć i montować na nowo. Mało tego u Jurka w pokoju były panele pod które również dostała się woda i musieliśmy je zdzierać i kłaść nowe, bo te nie nadawały się już do niczego. Finansowo nas to dosłownie pogrążyło, a roboty miałam tyle, że po prostu chwilami ryczałam już ze zmęczenia i bezsilności. Wszystko nad czym ciężko pracowaliśmy przez dobre 2 tygodnie, musieliśmy robić jeszcze raz i to z nawiązką :( Na szczęście przy najcięższych pracach, czyli demontażu i montażu podłogi i szaf pomogli nam moi bracia i tata, ale i tak najżmudniejszą pracę mieliśmy do wykonania sami... Nie wiemy do końca skąd tyle wody, prawdopodobnie pralka cały czas pobierała nową, bo skoro wszystko z niej wypływało, to wciąż miała za mało. Mąż był na zajęciach, a ja poszłam z Małym do kościoła i potem jeszcze do sklepu po drobne zakupy do obiadu. A parę minut przed wyjściem uruchomiłam pranie.. Więc woda lała się półtorej godziny... Nie muszę Wam pisać co przeżyłam, jak weszłam do mieszkania... W dodatku byłam z Jurkiem sama i w panice nie wiedziałam nawet co robić i od czego zacząć – bałam się jak cholera, bo pozalewane były m.in. przedłużacze podłączone do prądu, więc całe szczęście że nie skończyło się to jakąś tragedią. Pozalewaliśmy oczywiście sąsiadów, ale dzięki Bogu jesteśmy ubezpieczeni, więc chociaż z tym nie było większego problemu. Teraz ostatnio jeszcze mama była w szpitalu, bo na serducho coś zaniemogła - koronarografię miała robioną i przy okazji jakąś wrodzoną wadę serca jej wykryli :( Na szczęście to prawdopodobnie nie jest jakaś bardzo poważna sprawa, ale czekamy jeszcze na wszystkie wyniki i opinie... No i uwieńczeniem wszystkiego jest nawrót mojej nerwicy i to taki, że wzywaliśmy w nocy z środy na czwartek pogotowie – dostałam kilka zastrzyków, trochę przy mnie posiedzieli i pojechali, stwierdziwszy na odchodnym, że mam się wziąć za tą nerwicę, bo jest potężna i następnym razem po prostu wezmą mnie do szpiatala :( No więc muszę się chyba udać do psychologa na jakąś terapię, bo jak wiadomo szewc bez butów chodzi ;) Nerwicę mam niestety od dziecka, wzloty i upadki w tej kwestii zaliczone i niestety muszę chyba przyznać, że sama sobie z tym już dalej nie poradzę :( Chociaż niestety też jako psycholog znający pewne kwestie od podszewki mam też nieco sceptyczne podejście do skuteczności takiej terapii. Nie, żeby była ona bezsensowna, ale żeby była skuteczna musi też być spełniony cały szereg warunków.... :( Wczoraj trochę zdążyłam przejrzeć, co u Was, ale niestety nie dałam rady już nic napisać.. Przede wszystkim - adria - serdeczne gratulacje :) :) :) Spokojnej ciąży bez dolegliwości, a potem szybkiego i łatwego porodu ;) 3nik - a Tobie dużo zdrówka, bo doczytałam, że też miałaś wizytę pogotowia ostatnio :( (może ta sam ekipa ;) ...). No i pozytywnego nastawienia do badań! Dobrze, że się na nie zdecydowałaś i - zobaczysz - na pewno wszystko będzie ok, a przynajmniej spokojniejsza będziesz (wiem coś o tym... ;) ). W każdym razie modlę się o to :)
  4. nelka

    Lipiec 2010

    3nik super zdjęcia! Antek przystojniak :) I też chyba duży chłopak z niego, prawda? A swoją drogą, to w Poznaniu tyle śniegu było? Jurek skończył dziś półtora roczku :) Rany, jak ten czas leci!!! Dobranoc
  5. nelka

    Lipiec 2010

    Witajcie! Padam na pyszczek :( Młody dziś był nie do wytrzymania :( Wszystko na nie, o wszystko ryk, spać nie, jeść nie, wszystko na przekór, z zakładaniem pieluchy zawsze jest problem, ale dziś przechodził w tych wygibasach samego siebie :( Mam nadzieję, że to jednodniowy kryzys! Szykuje nam się intensywny weekend, bo już na każdy dzień zapowiedzieli się goście ;) A we wtorek kolęda. A chcieliśmy jeszcze w niedzielę wybrać się na termy maltańskie, bo mamy pod nosem, a jeszcze nie byliśmy, a Jurek na pewno będzie miał niesamowitą frajdę. Uwielbia wodę pod każdą postacią :) Oby dało się ten wypad wcisnąć jeszcze w te nasze plany... 3nik bardzo dziękuję za opinię. Cieszę się, że napisałaś mi o tych obawach - ostrożności nigdy dosyć, szczególnie w tak ważnym temacie, jakim jest dobro naszych pociech. Z chęcią zapoznam się z tymi badaniami, więc będę Ci bardzo wdzięczna za podesłanie namiarów :) Btw. sama jestem psychologiem, więc tym chętniej się z nimi zapoznam, bo do tej pory nie miałąm raczej styczności z tym tematem ;) adria super, że Juleczka tak dzielnie zniosła rozłąkę :) I rozumiem Twój smutek, mi też zawsze przykro, kiedy jakiś etap rozwoju Jurka się kończy. Tak chyba już jest, że wspieramy te dzieciaczki, uczymy je różnych rzeczy, jesteśmy dumne jak paw kiedy osiągają kolejne stopnie dojrzałości, a jednocześnie ogarnia nas smutek, bo coś znowu się skończyło i tęskniemy trochę za tymi nieporadnymi niemowlakami, którymi kiedyś były ;) Co do proszku - nigdy nie prałam w tych niemowlęcych poza pierwszym razem jeszcze przed narodzinami Jurka, i odpukać, nigdy nic mu nie było. Piorę najczęściej w Omo lub Vizirze i płuczę w płynie do płukania E - są potem super delikatne, mięciutkie i pachnące :) snoopy na pewno możesz liczyć na nasz 1% - co roku przekazujemy na jakiś fajny cel i w takim razie będzie to Ala :) Jeśli chodzi o mm to my dajemy Hippa i Jurek je uwielbia. Innych nie próbowaliśmy, tym na samym początku był dokarmiany w szpitalu, więc kiedy później przestałam go karmić piersią, kupiliśmy właśnie to i od razu je zaakceptował. filipka bardzo Wam życzę, żeby Antek wrócił do zdrowia, żeby wreszcie skończyły się te jego problemy z jelitkami i żeby mógł wreszcie cieszyć się normalnym jedzeniem bez ograniczeń i bez obawy, że mu to zaszkodzi :( mamola no Jurek do drobinek to faktycznie raczej nie należy ;) Po świętach go ważyliśmy i mierzyliśmy, ale w domu, więc nie jest to na pewno super dokładne, i wyszło, że ma 82 cm i 12.2 kg :) Aż trudno uwierzyć, że jak się urodził, to był taki Kruszek malutki :) blumchen trzymam kciuki za wytrwałość i gratuluję pierwszych sukcesów :) limonia Tobie też, Kochana, życzę, aby ten rok był dla Was łaskawszy niż poprzedni... szczególnie właśnie w tej jednej sprawie.... bo pozostałe widzę, że zaczynają już się układać :) agatcha my z Jurkiem też zawsze co najmniej pół mszy pod kościołem spędzamy ;)
  6. nelka

    Lipiec 2010

    1. buszuję w domku - ten bałagan za mną to moja sprawka :) 2. sylwestrowe tańce (a potem był zmasowany atak dzieci na ciocię na kanapie) ;) 3. pozuję... ;)
  7. nelka

    Lipiec 2010

    1-2. ukochane autko 3. pozuję w szlafroku od babci :) 4. gondolier z Wenecji ;) 5. tak uśmiecham się do zdjęcia :)
  8. nelka

    Lipiec 2010

    Hej! Mam nadzieję, że nie zasnę odpisując, bo dzisiaj cały dzień głowa mi dosłownie opada :( W pracy myślałam, że nie wyrobię. Jurek opornie dzisiaj wieczorem zasypiał, w ogóle przez święta mocno nam się rozregulował, będziemy musieli znowu wypracować sobie jakiś rozsądny plan dnia. Jeśli chodzi o jedzonko, to też mam małego głodomora w domu ;) Nasz jadłospis wygląda mniej więcej tak: 7-8 mleczko 260 ml 9-10 śniadanko (kanapka, albo jajo, albo parówka) 11-12 drugie śniadanko (najczęściej jakiś owoc lub jogurt) 14-15 obiadek (u dziadków dwudaniowy, w domu raczej jednodaniowy) ok 17 podwieczorek (owoc, danonek, jogurt) 18-19 kaszka 20-21 mleczko do snu 260 ml przekąski też się zdarzają - chrupki, biszkopty, owoce A teraz z trochę innej beczki: zastanawiamy się nad zaprowadzaniem Jurka na 2-3 dni w tygodniu do Klubu Malucha, zamiast zostawiania go z opiekunką wtedy, kiedy dziadki nie mogą się nim zająć. Czy któraś z Was ma jakieś doświadczenie z tego typu miejscami? Mam duży dylemat.. Waham się też nad powrotem do połówki etatu - teoretycznie może będę miała taką możliwość, bo szczerze mówiąc, po prostu nie daję rady, a opiekunka i tak pochłania ponad pół pensji :( filipka rany, ale miałaś tą końcówkę roku :( całe szczęście, że Tobie nic się nie stało! Oby ten rok był dla Was lepszy, bo w tym minionym wiele już przeszliście :( I przede wszystkim dużo zdrówka dla Antosia! aśku ale przystojniak z tego Twojego synusia! A te włoski :) Jestem zachwycona! Chciałąm też podziękować Tobie, bo jakoś wcześniej nie miałam okazji, za bardzo przydatne opinie odnośnie autka. Ostatecznie zdecydowaliśmy się na takie: Little Tikes Samochód COZY COUPE RUBINOWY +GRATIS (2021511398) - Aukcje internetowe Allegro - też jest napędzane nóżkami dziecka, ale dzięki Twoim radom - jest wyższe i rodzic może je prowadzić bez schylania się - ma nawet specjalną rączkę do pchania. Jurek jest zachwycony, pierwsze słowa po przebudzeniu to "brum, brum", całuje to auto, tuli i robi aja ;) i spędza w nim mnóstwo czasu... Dobra, na dziś chyba tyle, bo muszę jeszcze sporo na jutro przygotować... Ale postaram się zaraz jeszcze szybko wrzucić parę zdjęć ze świąt :)
  9. nelka

    Lipiec 2010

    Kochane, nie zdążyłam na Święta, więc chociaż dziś, na cały Nowy Rok, życzę Wam i Waszym Rodzinom przede wszystkim zdrowia, ale także dużo sił, uśmiechu i samych spełnionych marzeń, a także wiele wiary, nadziei i miłości na każdy nadchodzący dzień. No i wytrwałości w spełnianiu noworocznych postanowień :) Moim jest m.in. częściej pojawiać się tu na forum i mam nadzieję, że wreszcie mi się to uda. Póki co wróciłam już na dobre, na cały etat do pracy i czasu brakuje mi na wszystko :( Ale też mniej o niektórych rzeczach rozmyślam, więc może i na dobre to wyjdzie - zobaczymy... Wszystkie Mamusie starające się o kolejne dzieciątko - trzymam mocno kciuki, żeby to był ten właśnie rok :) Mamaola szczęśliwego rozwiązania w odpowiednim terminie :) Pozdrawiam
  10. nelka

    Lipiec 2010

    Hej, ja dzisiaj mam bliźniaki ;) Synek brata 1,5 m-ca młodszy od Jurka jest dziś u nas, bo opiekunka im się rozchorowała . Nie chcę zapeszać, ale póki co jest super :) Teraz obaj śpią - poszło o dziwo bez problemu, a bałam się, że będą się nawzajem budzić. A przedtem razem się bawili, razem jedli, właściwie chyba wygodniej niż z jednym dzieckiem, bo się nawzajem zajmują, a ja mam chwile, żeby coś w domku zrobić. Interweniować muszę tylko jak się zaczyna awantura o jakąś zabawkę. Jurek chyba próbuje bronić swojego terytorium, bo Tymek jakoś łatwiej odpuszcza.. ;) U nas ze zdrówkiem lepiej jeśli chodzi o grypowo-przeziębienowe sprawy. Mąż wrócił od pn do pracy, a Jerzyk do dziadków :) Za to mi ostatnio często bywało niedobrze, miewałąm zgagę jak za ciążowych czasów, zrobiłam badania i okazało się, że dodatnio wyszedł mi wynik na helicobacter, i teraz się martwię, żeby Jurek nie podłapał bo toto zaraźliwe bywa, jak to bakteria :( mamaola dużo zdrówka!!! 3nik zobaczysz, na pewno Antoś szybko odstawi się od cycusia i nie rób sobie z tego powodu wyrzutów - miłości i ciepła na pewno mu od Ciebie nie zabraknie :) trzymam kciuki, żeby udało się bezboleśnie! Na pewno jeszcze nie raz będzie Ci brakować tej bliskości - ja do dziś czasem żałuję, że już nie mogę Jurka karmić, ale z drugiej strony doceniam, że nie miałam żadnego problemu z odstawianiem, bo on po prostu sam zdecydował. Choć zawsze myślałam, że będę dłużej karmić. U Was teraz priorytetem jest możliowość starania o drugą dzidzię, ale to nie znaczy, że Antoś na tym w jakikolwiek sposób ucierpi. Patrząc z perspektywy posiadania rodzeństwa, myślę, że nawet wyjdzie na tym bardzo dobrze ;) adria super z tym zanoszeniem! Nie przypuszczałam, że będzie aż taka poprawa, bo przecież u Was zdarzało się to często i "mocno". Konieczenie idź w takim razie do tej Ukrainki po kolejną radę, bo widać że kobieta wie, co robi :) No i powodzenia w staraniach o dzidziusia - myślę, że po wyleczeniu infekcji pójdzie już gładko! My niestety pierwszy cykl po poronieniu musimy się wstrzymać, a jeszcze na razie @ mi nie wróciła, więc jeszcze długa droga przed nami :( A teraz jeszcze ten helicobacter się przyplątał :( aśku super filmik, ale pomysłowy chłopak z tego Twojego synusia :) Widzę, że macie tego ZygZaca napędzanego nóżkami - fajny jest? bo też się nad nim zastanawiamy... mamy przykaz od teściowej i od męza babci, żeby kupić jakieś takie duże auto od nich na święta dla małego.. One chciały na akumulator, ale te niby prawdziwe, to niezbyt mi się podobają i rozważaliśmy właśnie m.in. tego MacQueena... Dalej poodpisuję wieczorkiem, bo muszę jeszcze skończyć obiadek, zanim maluchy wstaną
  11. nelka

    Lipiec 2010

    Cześć Dziewczyny, przepraszam, że tak długo się nie odzywam, ale coś ciężko mi znaleźć czas ostatnio na cokolwiek - ale myślę o Was często i bardzo mi Was brakuje - jestem tu od niedawna, ale już tęsknie, jak nie mam kiedy zajrzeć :( U nas od jakiegoś czasu mamy szpital w domu, mąż już 3 infekcję z kolei załapał, Jurek też, ale na szczęście lekko je przeszedł, nawet pies był przeziębiony - masakra - ja się jakoś na szczęście trzymam, ale sił mi już brakuje... napiszę teraz tylko króciutko: mamaola bardzo się cieszę, że wyniki są pomyślne, trzymałam za to kciuki.. no i gratuluję, bo to już pierwszy trymestr za Tobą, niedługo już połowa ciąży - jak ten czas leci.. i super, że będzie dziewczynka do kompletu :) postaram się Wam więcej poodpisywać za chwilkę i może uda mi się pochwalić moim synkiem, bo ostatnio chyba znowu jakiś skok zaliczyliśmy, bo taki kochany mądrala się z niego zrobił, że aż nie mogę wyjść z podziwu :) teraz szybko skończę robić Jurkowy kalendarz dla dziadków i babci i mam nadzieję, że jeszcze dziś na chwilę do Was wrócę.. miłego wieczoru i spokojnej nocy
  12. nelka

    Lipiec 2010

    Hej! Ja tylko na chwilę - melduję się, że żyję ;) Jakoś pech nas chyba ostatnio prześladuję - od nocy z poniedziałku na wtorek cała rodzinka rozłożona, łącznie z Malutkim niestety :( Złapaliśmy gdzieś grypę żołądkową, Jurek strasznie się męczy, wymiotował, miał straszne rozwolnienie, nie chciał nic jeść, ale na szczęście chociaż pił, więc mam nadzieję, że się nie odwodnił. U nas dolegliwości te same plus straszne dreszcze i ból mięśni, stawów, głowy... Dziś na szczęście już trochę lepiej, więc mam nadzieję, że zmierza ku dobremu. Ale jestem wykończona, bo mały chory to marudny, a jeszcze w nocy trzeba było pilnować, żeby w razie wymiotów się nie udusił, mąż umierający ;), a na mojej głowie wszystko, chociaż tak samo chora :( To się wyżaliłam, lecę dalej do roboty, trzymajcie się zdrowo, bo te choróbska wszystkie paskudne strasznie, szczególnie dla Maluchów i dla Mam, które same cierpiące muszą się nimi dzielnie zajmować ;)
  13. nelka

    Lipiec 2010

    Witajcie ! 3nik wywołałaś mnie :))) Nie było mnie długo, bo nie chciałam za bardzo smęcić, a był to trudny i smutny czas... W skrócie: udało się wreszcie - byłam w ciąży, ale niestety poroniłam :( Mamy kolejnego Aniołka :( Także limonia bardzo, bardzo mi przykro z powodu Waszej straty :( Wiem niestety co czujesz :( Nie mogłam się jakoś pozbierać, właściwie do tej pory nie mogę, ale staram się dla Jurka. Mam nadzieję, że to wszystko nie odbija się na nim... :( Poza tym u nas wszystko w porządku. Jurek też już ma 16 ząbków. Miał też zaległe szczepienie na początku miesiąca - opóźniło się ono u nas mocno z powodu tej wrześniowej infekcji. No i Mały właśnie się obudził... Napiszę jeszcze wieczorem, może do tego czasu uda mi się nadrobić zaległości w czytaniu Was ;) Miłego popołudnia :) Pozdrawiam Was serdecznie :)
  14. nelka

    Lipiec 2010

    Witajcie, ja dziś tylko na chwilkę, bo jesteśmy już w weekendowych rozjazdach.. Wczoraj i dziś sprzątanko na cmentarzach, a jutro z samego rana do teściowej na 2 dni i to pociągiem, bo auto odmówiło posłuszeństwa już dobry miesiąc temu i chwilowo nie mamy kasy, żeby je naprawić :( Muszę jeszcze zaraz nas spakować jakoś tak, żebyśmy dali radę się zabrać ze wszystkim.. Przykro mi, że u Was choróbska :( U nas, odpukać, na razie dobrze - chyba "odrobiliśmy" już swoje we wrześniu i teraz nam odpuściły choróbki... adria kochana, trzymaj się dzielnie i zdrowiej! Dużo zdrówka dla Juleczki, tyle się Biedulka nacierpi :( I jeszcze to zanoszenie :( Mam nadzieję, że ziółka znowu pomogą i wreszcie będziecie mogli na dobre zapomnieć o tym paskudnym problemie!!! annaz żal mi Twojej Olinki i Ciebie, że tak się z tym wszystkim męczycie. Również dużo zdrówka dla Was! I nie zadręczaj się, że coś robisz nie tak, przecież nawet jeśli gdzieś popełniłaś błąd, to wszyscy je popełniamy i na nich się często dopiero uczymy. A wiadomo przecież, że wszystkie chcemy jak najlepiej dla naszych Maluszków i nigdy nie zrobimy im świadomej krzywdy i żaden lekarz nie powinien w ten sposób krytykować matki, nawet jeśli robiłaby coś nie do końca tak jak jemu się wydaje, że powinna, a jedynie powinien udzielić rzeczowej porady. Zwłaszcza, że na pierwszy rzut oka widać, jak bardzo kochasz Olinkę, jak się o nią troszczysz i przejmujesz jej zdrówkiem.. filipka bardzo się cieszę, że od Ciebie dobre wieści i wyniki Antosia są w porządku :) obyście jak najszybciej poznali przyczynę problemów Antka i oby nie było to nic poważnego!! mamaola,3nik szkoda Waszego spotkania :( faktycznie, szczególnie przy dzieciach często wielu rzeczy nie da się przewidzieć :( ale może w grudniu nic już Wam na przeszkodzie nie stanie :) 3nik cieszę się, że z Antosiową nóżką już lepiej i oby 3dniówka już jak najszybciej odeszłą w niepamięć ;) mamaola jesteś przecież teraz w bardzo szczególnej sytuacji i potrzebujesz jak najwięcej odpoczynku, by nabrać sił, żeby wszystkiemu podołać, więc naprawdę nie miej żadnych wyrzutów sumienia, że przyjmujesz czyjąś pomoc. Uważam, że i tak super sobie ze wszystkim radzisz i naprawdę nie wiem jak udaję Ci się to wszystko w Twoim stanie jakoś ogarniać ;) Naprawdę bardzo Cię podziwiam :) I również życzę zdrówka dla Leosia i dla Ciebie - obyś niczego nie podłapała! Co do odstawienia, życzę Ci po prostu, żeby Leoś sam już powoli do tego dojrzał i sam się odstawił, żebyś nie musiała mieć żadnych dylematów, obiekcji i, nie daj Boże, żebyś nie robiła sobie żadnych wyrzutów w tej kwestii!! limonia kochana, co u Ciebie? Martwię się, czemu się nie odzywasz :( Mam nadzieję, że wszystko jest w porządku!!!! Dobranoc mamusie i dzidziusie. Dobrych i zdrowych snów :)
  15. nelka

    Lipiec 2010

    Hej, my dopiero w domku, po pracy, odebraniu małego od rodziców i położeniu go spać. Wczorajsza noc była paskudna, ale w ciągu trzech dni wybiły mu się 4 czwórki - dziś ostatnia, więc to pewnie przez to. Mam nadzieję, że dzisiejsza noc będzie lepsza, bo jutro w pracy muszę być mocno skupiona :( W ogóle, to jak chodzi o pracę, to najbardziej dokuczają mi dojazdy :) W tej chwili P-ń jest cały rozkopany i trasa do pracy, którą dawniej pokonywałam w 30-40 minut, teraz zajmuje mi 1,5-2 godziny. Masakra. Po powrocie nie mam już na nic siły :( Bardzo dziękuję za pochwały pod adresem mojego synka - to prawdziwy miód na moje serducho :) adria współczuję @ :( Ja jeszcze czekam, do piątku i oby nie przyszła... O Jurka walczyliśmy 5 lat, w międzyczasie raz byłam w ciąży, ale niestety poroniłam - miałąm być majóweczką 2009 - termin miałam na 31 maja - myśleliśmy, że Pana Boga za nogi chwyciliśmy, ale niestety nie dane było nam się długo cieszyć tamtą dzidzią :( Po roku znowu byłam w ciąży - tym razem z bardzo szczęśliwym zakończeniem :) I jak się zabieraliśmy teraz za ponowne starania, to byłam pełna nadziei i bardzo optymistycznie nastawiona, że się szybko uda. Niestety już pierwszego miesiąca, jak dostałam @, to w jednym momencie wróciły te całe lata niepowodzeń i rozpaczy :( Teraz minęło już prawie pół roku i z każdym miesiącem jest coraz gorzej - moja kondycja psychiczna coraz bardziej siada :( Mam tylko nadzieję, że nie odbija się to na Jurku. Teraz jak mamy już jego, to jeszcze bardziej zależy mi na kolejnych dzieciach niż przedtem. Pewnie dlatego, że już wiem co bym straciła, gdyby miało ich nie być :( Dobra kończę, bo nasmęciłąm :(
×
×
  • Dodaj nową pozycję...