Pewna starsza pani prowadziła sklep z dość modnymi ubraniami i udało mi sie dostać na rozmowe kwalifikacyjną. Niestety nie miałam z kim zostawić mojego 8misiécznego wtedy synka, więc zabrałam go ze sobą. Właścicielka nie była zadowolona, gdy go zobaczyła, tym bardziej, że był śpiący i strasznie marudził. Zaparzyła nam herbate i zaczęłyśmy rozmowe, mały się troche przez ten czas uspokoił, a ja widział że raczej nie dostane tej pracy. Wzięłam małego na ręce chciałam dopić herbate i wychodzić i wtedy mòj mały trącił filiżankę z herbatą i wylała się na mnie. Kobiete tak to rozbawiło, że dała mi tą pracę. Dzięki tak głupiej sytuacji dostałam prace i herbata jakoś przestała mi smakować. :)