Piszę tu ze zmartwieniem, które towarzyszy mi przed nadchodzącym letnim sezonem. Chodzi mi o anaplazmozę i ryzyko, jakie niesie ze sobą dla naszego ukochanego Foksa. To nasz piesek rasy cocker spaniel z bujną sierścią. Czytałam, że tę chorobę powodują bakterie anaplasma phagocytophilum i przenoszone są przez ugryzienie kleszcza (źródło: https://www.gentaur.pl/wiedza/anaplazmoza-jak-uchronic-swoje-zwierzeta) Nawet jak regularnie stosujemy wszelkie dostępne środki polecone nam przez weterynarza to świadomość obecności kleszczy i potencjalnych zagrożeń wciąż mnie martwi. Moje największe obawy dotyczą jednak bezpieczeństwa moich dzieci. Foks jest zawsze przy nich, bawią się praktycznie non stop. Choć wiem, że anaplazmoza przenosi się na ludzi bezpośrednio przez ugryzienie kleszcza to nie mogę pozbyć się myśli, że jakiś kleszcz mógłby odpaść z futra psa w domu i ugryźć malucha. Jeszcze nigdy nam się coś takiego nie przydarzyło ale ten scenariusz spędza mi sen z powiek. Wierzę jednak że możemy znaleźć rozwiązania. Dlatego zwracam się tu z nadzieją na pomoc. Czy macie jakieś sprawdzone metody zabezpieczania psiaków przed kleszczami? Jakie są Wasze sposoby na dokładną inspekcję sierści psa po powrocie ze spaceru, tak aby niczego nie przeoczyć? Bo nie mogę przestać wychodzić na leśne spacery, bo psiak musi się wybiegać. Każda Wasza rada, każde doświadczenie będzie dla mnie bardzo ważne. Z góry dziękuję za wszystkie wskazówki.