O kurczę, aż mi ulżyło jak przeczytałam Twój post. Bo ja tam mam dokładnie tak samo - mój facet gotuje jak masterchef, a ja ostatnio spaliłam wodę na makaron. Serio... woda wyparowała, garnek się przypalił, a ja myślałam że jeszcze 5 minut na insta i pójdę zamieszac ...
U mnie też były te kłótnie, te teksty "jak można tak zepsuć prostą jajecznicę". Aż w końcu powiedziałam stop i znalazłam swoje sposoby:
Jem prosto z lodówki, rzucam co mam pod ręką: rukola, pomidor, ogórek, oliwa. Jak jestem ambitna to dodaję awokado. sałatka w 3 minuty.
Mój hit to "pieczenie bez myślenia" - kroję warzywa w kostkę, skrapiam oliwą, wsadzam do piekarnika i... idę bawić się z dzieckiem. Po 40 minutach mam obiad. Jak mi się chce, dodaję kawałek kurczaka.
Najważniejsza lekcja: przestałam się porównywać. On ma 15 lat doświadczenia w gotowaniu, ja mam inne talenty. Np. potrafię zorganizować cały dzień z dzieckiem i pracą, a to też jest w końcu jakiś skill.
A tak już całkiem poważnie to pomogło mi znalezienie 3-4 prostych przepisów, które zawsze wychodzą. U mnie to:
zupa chińska z jajkiem - https://przepisyeweliny.pl/przepis/zupa-chinska-z-jajkiem/
kasza bulgur z warzywami i kurczakiem - https://przepisyeweliny.pl/przepis/kasza-bulgur-z-warzywami-i-kurczakiem/
pizza z tuńczykiem - https://przepisyeweliny.pl/przepis/pizza-z-tunczykiem/
Trzymaj się tam i pamiętaj - nie musisz być kucharką, żeby być super żoną i mamą. A jak Twój mąż chce restauracyjne jedzenie to niech otworzy swoją knajpę. Albo niech doceni, że w ogóle coś stawiasz na stole.