Czasami ludziom w nowych sytuacjach, które są dla nich trudne - a ciąża bywa trudna, bywa też pierwsza - czasami Maćku trzeba towarzyszyć. Odbiegnę od tematu. Kiedy mężczyzna ma operacje, która uniemożliwia mu bycie samodzielnym - piszę to z doświadczenia rodzinnego - trzeba czasami pomóc mu się załatwić, umyć go, ubrać, zmienić opatrunek.
Przebywanie w jego obecności kiedy on się załatwia np. na stojąco, bo na plecach ma ranę po operacji - zrywa z niego jego męskość, jego godność, jego potęgę. Boi się usiąść, boi się wstać, boi się wszystkie. Nagle wielki owłosiony silny facet - który przed chwilą nosił Cię na rękach, staję się mniej samodzielny niż dziecko w wieku ośmiu lat. Bywa, że krzyczy, bywa że chce być sam, bywa że sobie nie radzi. Moją i Twoją rolą jeśli kochamy jest wtedy towarzyszyć - nie próbować zrozumieć. Na pewno Maćku nikt nie wymaga od Ciebie zrozumieć, jak to jest nosić dziecko pod sercem i jak to jest je urodzić. Trwaj Maćku, tak jak trwały setki ojców przy matkach swoich dzieci.
Najważniejsze Maćku jest to byś nie widział w niej kogoś kim była, lecz kogoś kim ona się staje. Pamiętaj - uczyniłeś ją Matką swoich dzieci - NA ZAWSZE. Dałeś nasienie - masz co chciałeś 🙂 To wystarczy, by ją zmienić - trochę tego nasienia 🙂 Trwaj Maćku przy niej cierpliwie.
Kiedy w niej jest też być może przepotężny sztorm jedyne czego potrzebuję - to Twojej cichej obecności. Może ten Maciej, który ją rozbawiał, zagadywał, nosił na rękach - musi teraz chwilę poczekać za drzwiami. Być może teraz wystarczysz jej tylko TY. Jeśli tyle jej wystarczy... tyle jej daj. Niech ta obecność w ciszy będzie dla Ciebie wystarczająca - bo jeśli kochasz, to dasz tyle ile kochający potrzebuję - a jeśli poprosi o więcej - dasz więcej.
Później będziesz miał większe pole do popisu... 😉
Ze wszystkim sobie poradzisz.