Najlepsze wesele, na jakim byłam, wcale nie było najbardziej wystawne. Pamiętam je głównie przez ludzi i atmosferę – zero pośpiechu, długie rozmowy przy stole, tańce do rana i momenty, kiedy obcy sobie goście naprawdę zaczęli się poznawać. Właśnie wtedy dotarło do mnie, że takie wydarzenia często łączą ludzi w bardzo naturalny sposób, bez presji i oczekiwań. Trochę jak w codziennym życiu, tylko rzadko dajemy sobie przestrzeń na rozmowę. Po czasie zaczęłam szukać podobnych, luźnych kontaktów też poza takimi okazjami i trafiłam na poflirtujemy.pl gdzie wszystko działa na prostych zasadach – rozmowa, wspólne tematy, brak udawania. Dla mnie to bardziej narzędzie do poznania ludzi niż obietnica czegokolwiek. I chyba właśnie tego nauczyło mnie tamto wesele: najważniejsze są relacje, które rozwijają się spokojnie i po ludzku.