Witajcie :) Pisze, ponieważ chciałabym wiedzieć czy ktoś był w podobnej sytuacji. Pierwszą ciążę poroniłam w szóstym tygodniu. Na własną rękę chciałam odnaleźć przyczynę. Okazało się, że cierpię na niedoczynność tarczycy. Zaczęłam przyjmować leki i po dwóch miesiącach (od przyjmowania leków, po pierwszym poronieniu minęło około 10 miesięcy) zaszłam ponownie w ciążę. To dopiero początek, czwarty tydzień, dzwoniłam już do pani endokrynolog i zmieniłam dawki leków. Czy ktos był w podobnej sytuacji? Może któraś z was poroniła pierwsza ciążę, a druga przebiegała wzorcowo i teraz jesteście szczęśliwymi mamusiami? :) Obawiam się, że ta ciąża również skończy się poronienieniem :(