W 32tc lezalam w szpitalu ze wzg ma łożysko przodujace i w tym czasie dostałam dwie dawki sterydow na rozwój płuc u maluszka. W 37tc konieczne bylo cc, maluszek po urodzeniu płakał, nawet go ucalowalam i zostal zabrany do zbadania. Tam zaczela sie walka o jego zycie. Nie oddychal, serce biło 40 uderzen na min, konieczna była intubacja i masaz serca. Dzisiaj mija 3 doba a moj synus ciagle w inkubatorze, oddech wspomagany tlenem i pokarm otrzymuje przez sonde. Ciągle jest na srodkach uspokajajacych wiec non stop śpi. Lekarz powiedzial ze to sie bardzo rzadko zdarza ze sterydy nie dzialaja. Pluca rozwinięte tylko w 50%, po podaniu lekow jest lepiej plucka sie rozwijaja jednak zawsze moze pojawic sie problem z ukladem pokarmowym. Jestem załamana, kazdy mowi ze potrzeba czasu bo niczego nie moga zagwarantować. A ja ciągle zadaje pytanie, jak to mozliwe ze akurat na moje dziecko te sterydy nie podzialaly ?! :(
Czy ktoras mama miala podobny przypadek?