Witam,
Zacznę od początku. Jestem mamusią od 3 miesięcy. W ciąży wykryto u synka obustronne pielektazje na nerkach. Lekarz twierdził, że po porodzie synek się wysika i wszystko powinno się wchłonąć i być ok... Oczywiście po urodzeniu zrobione było usg nereczek dla sprawdzenia. Niestety okazało się, że prawa nerka jest mniejsza niż lewa co za tym przyciągnęło szereg badań do sprawdzenia tego. Niestety po kilku wizytach w szpitalach okazało się, że prawa nerka nie pracuje i będzie do usunięcia ;( Przechodzę do konkretu. Mały mając dwa tygodnie dostał zaparcia (przynajmniej tak mi się wydawało). Był to weekend więc pojechałam na szpital żeby coś pomogli, podpowiedzieli jak pomóc. Pani kazała wsadzac termometr, żeby prowokować do kupy, owszem troszkę wyszło, ale płacz nie minął. Następnego dnia od rana znów płacz. Pojechałam prywatnie i lekarz przepisał Bebilon pepti. Oczywiście jak płacz to stwierdziła, że kolka i tyle. Do tego synkowi dzień wcześniej pojawiły się krostki na policzkach i powiedziała, że to może być alergia. Wykupilam mleczko, ale oczywiście to nie pomogło również. Na wieczór po telefonie do znajomej poradziła, żeby kupić rurkę do odgazowania. W związku z tym, że synek usnal, nie męczyłysmy go już z tą rurka. Następnego dnia zadziałalysmy z rurka i od razu koniec płaczu. Żeby nie zmieniać mleka zostaliśmy przy tym, bo te krostki... Tylko, że te krostki synek ma cały czas i mleko nic nie zmienia. Do tego mi ulewa i podobno przez to ma problemy z zapchanymi drogami oddechowymi. Te krostki jak jest chłodniej to łagodnieja, a jak ciepło poczuje to zaraz się zaostrzaja. Do kąpieli stosuje oilatum. Teraz od dwóch tygodni stosuje do buzi La Roche do skóry ze skłonnościa do atopii. Wydawało się, że już widać poprawę i nagle zaczęły znów się pojawiać nowe krostki dodatkowo na szyi. Dodam, że od dwóch tygodni zaczęłam dodawać po 1 miarce do mleka synkowi zwykłego bebilonu bo myślałam przejść na zwykłe skoro jednak to dla alergików nic nie daje. Tylko nie jestem pewna czy to wina tego, że zaczęłam wprowadzać to zwykle mleko, bo już wcześniej tak się działo, że z dnia na dzień krostki się zaostrzaly. Zglupialam bardzo i nie wiem co robić. A lekarze oczywiście że względu na nerki dmuchaja na synka i mówią, żeby jadł mleko dla alergików. Tylko sęk w tym, że jak zaczęłam dodawać to zwykle to zauważyłam, że synek jest spokojniejszy i kilka razy przyśnie w dzień, a wcześniej płakał ale nie spał w dzień. W Warszawie nefrolodzy powiedzieli, że to ja jestem mamą i widzę jak dziecko reaguje na mleko i jeśli widzę, że po takim jest spokojniejsze, chętniej je to żebym przeszła na zwykłe. Nie wiem co zrobić, boję się żeby faktycznie to nie była skaza. A może alergia, ale na proszek albo coś innego??? Jakieś rady?? Pomóżcie