Dziękuję za miłe przywitanie :)
Staraliśmy się od marca, ale mieliśmy duże problemy. Ja od 15 roku życia leczę się hormonalnie. Po 20 roku życia usłyszałam od ginekolog, że warto pomyśleć o dzieciach, bo z każdym mijającym rokiem moje szanse na zajście w ciążę spadają. Tyle, że do tańca trzeba dwojga, a wtedy drugiej osoby nie było...
Właściwa osoba, TA osoba pojawiła się w moim życiu 4 lata temu, ale wiadomo, że nie od razu staraliśmy się o dzieci :)
Mój M. marzył o dziecku, więc już na początku znajomości powiedziałam mu, że mogę ich nie mieć. Ale ta wizja nie powstrzymała go, jesteśmy szczęśliwi cały czas :)
Po serii badań okazało się, że nie jest ze mną aż tak źle i powinno się udać. Ale się nie udawało... M zrobił badanie nasienia i okazało się, że to nie ja a on jest prawie bezpłodny. On pracuje w ciężkich warunkach, wysokiej temperaturze i okazało się że prawdopodobnie kilkanaście lat takiej pracy spowodowało problemy z plemnikami.
Lekarz stwierdził, że tylko in vitro. Ale na in vitro nas nie stać, poza tym jeden z kolegów M razem z żoną w ten sposób właśnie doczekali się dziecka. M widział jak przez to przechodzą, ile ich to kosztuje - nie mam na myśli pieniędzy tylko przeżycia. Podjął decyzję, że on tego nie chce i jeśli nie uda się w sposób naturalny to nie będziemy mieli dzieci.
Udawał twardziela ale ciężko przeżył ten fakt.
Chwyciliśmy się ostatniej nadziei - moja ginekolog stwierdziła, że poprzez leki podniesiemy moją płodność jak tylko się da i może wtedy się uda. No i udało się :)
Mina mojego M gdy się o tym dowiedział jest nie do opisania :) W pierwszym dniu był w szoku, w następnym planował gdzie będzie stało łóżeczko :) A ile ja przeżyłam żeby utrzymać to w tajemnicy przed nim - nie chciałam mu mówić od razu jak tylko test wyszedł pozytywny bo wiem jaki przeżyłby zawód gdyby wynik testu okazał się fałszywy.
Zrobiłam więc betę i po odebraniu wyników od razu poszłam do ginekologa, żeby potwierdzić ciążę. Dopiero wtedy będąc pewna powiedziałam mu o wszystkim :)
No to taka jest moja historia :) Przepraszam, że tak się rozpisałam, jeszcze nikomu o tym nie mówiłam poza M i tak mnie jakoś poniosło :)
Dziś M jak kładł się spać (ja chodzę później ;) ) dał buziaka mnie i mojemu brzuchowi mówiąc że bardzo nas kocha :) Dla takich chwil warto żyć a dla takiego faceta warto było czekać :)