
matka_galganka
Użytkownik-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Personal Information
-
Płeć
Kobieta
-
Miasto
Lublin
Osiągnięcia matka_galganka
0
Reputacja
-
A wczoraj już jakiś spadek formy był i u mnie i u obu Pań, bo siedziałyśmy trochę oklapnięte przez tą godzinę, i widać było gołym okiem, że brakowało wigoru do ogarnięcia maluchów. Zwłaszcza, że okazało się, że miały wychodzić na taras, buty założone, a tu przyszedł Pan od zajęć z angielskiego i trzeba było zawracać. Rozpacz okrutna i trochę to potrwało zanim się uspokoiły i usiadły (a właściwie tylko część z nich) w kółeczku i słuchały gry na klarnecie i śpiewającego "old macdonald had a farm" pana. Niusiek trochę się bał, bo cały czas kuperkiem napierał na mnie, a jak go odsuwałam, to znowu i tak cały czas, aż po 15minutach się znudził całkowicie i miał ochotę się bawić, a próby zawracania kończyły się awanturowaniem. Ale generalnie "lekcja" bardzo mi się podobała i Pan naprawdę miał pomysł na naukę, a akcent i wymowę też super, więc nie narzekam. Dzisiaj mamy za to przerwę, bo wczoraj Niuśka szczepiłam na ospę, więc żeby nie kusić losu odpuściliśmy sobie żłobek i wizyty na placu zabaw. Wracamy w poniedziałek i umówiłam się z Paniami, że jak zobaczą, że Maksio jest coraz bardziej śmielszy i nie ucieka do mnie jak one do niego podchodzą i coś mówią, to dadzą mi znać i będę go na tą godzinę zostawiała samego, tak żeby i on i JA (tu chyba przede wszystkim) oswajali się z nową rzeczywistością. To tyle jeśli chodzi o żłobek. Z całą resztą chyba bez zmian i powoli odliczamy dni do września, dlatego jak synek chce się pokokosić przy cycu z rana pół godziny albo godzinę, to po prostu mu na to pozwalam mając świadomość, że to już ostatnie takie nasze chwile. Agnieszka30 nie przejmuj się tym kamieniem, to tylko bagażnik. Mój mąż za to ostatnio jak wyszłam na chwilę z domu, a Mały zrobił kupę na nocnik, to go podmył i co zrobił, pupę wytarł malutkim ręczniczkiem Maska do rączek. Przyszłam i pytam dlaczego tak zrobił, przecież to jest ręcznik do rąk, a Niuśka duży wisi na suszarce, to skwitował co to za różnica i że jak zwykle się czepiam-skończyło się prawie awanturą. Jego ignorancja czasami przerasta moją cierpliwość i zrozumienie.
-
Ehh, miałam napisać jak było po pierwszym dniu, a tu już prawie cały tydzień zleciał..a to dlatego, że jakoś dużo się działo, a że rozglądamy się za nowym lokum i przy okazji będziemy sprzedawali stare, to jakoś wieczory na ustaleniach i rozjazdach spędzone i już nie było czasu i sił na resztę. To tak-pierwszy dzień jak tylko przyszliśmy to okazało się, że akurat wychodzi grupa na taras (olbrzymi taras pełniący funkcję placu zabaw), więc właściwie na sali spędziliśmy tylko chwilę. Mały wbijał się we mnie, bo w mgnieniu oka obstąpiła nas grupka dzieci, które zaczęły znosić różne zabawki, pokazywać, zagadywać, etc. Niusiek był trochę wystraszony, ale podołał. Chwilę potem wyszliśmy "na dwór" no i tak klapa. Okazało się, że taras był mokry po nocy (9:30) i z racji tego, że Niusiek jeszcze nie chodzi po chwili miał całe kolana i pupę mokrą. Zła byłam, że żadna z Pań (a były ich trzy na ok 12dzieci) nie wyszła wcześniej i nie wzięła mopa, żeby ten taras wytrzeć do sucha i przemyć-nawet gdyby był suchy, to maluchy nie chodzące wyfroterowałyby go całkowicie i wszystko byłoby brudne. A tak, tylko jedna Pani pokwapiła się po ścierkę i wytarła widoczną kałużę co i tak nie zmieniło faktu, że cała reszta była mokra i chodzące dzieci mogły się pośliznąć i zaliczyć wywrotkę. Może to tylko moje widzimisię, ale sama w domu mam duży balkon i codziennie go zamiatam i przecieram (zwłaszcza, że mamy w pobliżu brzozę, której nasionka są wszędzie), bo wiem, że jak Mały tam zajdzie, a zachodzi zawsze, kilka razy dziennie przy dobrej pogodzie, to wyczyści pupą i kolanami całą posadzkę. Dodatkowo sporo zabawek było uszkodzonych, co jestem w stanie zaakceptować bo zdaję sobie sprawę, że ciężko jest czegoś nie zepsuć i zastępować to zaraz nowym; ale np.była piaskownica plastikowa do której dzieci lgnęły a się okazało, że nie była domknięta i wszystko w niej w środku pływało, więc dzieci były skutecznie przeganiane. No i płytki, w wielu miejsca uszkodzone, z dużymi brakami, pozasłaniane kawałkami "dywaników", które i tak ciągle się przemieszały gdzieś "poza". No i generalnie brudno, więc jak od września wymieni się ekipa i chodzące 3latki pójdą do przedszkola, a wszystkie nowe w wieku Maksiunia lub młodsze będą pełcały po "placu zabaw", to wesoło nie będzie..Mówiąc szczerze, to bałam się czy Mały po tym przemoczeniu nie złapie jakiegoś choróbska, ale całe szczęście nic się nie przypałętało...to jedno. Druga kwestia to Panie-jak już pisałam były trzy, z czego dwie naprawdę wysoko punkowane, ale trzecia to tragedia: modnisia z wymalowanymi paznokciami, ubrana jak lala (te dwie poprzednie w luźnych spodniach i bluzkach, klapkach, etc.tak, żeby było wygodnie i praktycznie), stała ciągle z założonymi rękoma i tylko wydawała komendy, a jak jakieś dziecko nie słuchało, to oczywiście burcząc pod nosem podchodziła. Teraz się zastanawiam czy nie była to przypadkiem praktykantka, bo jak wczoraj byliśmy, to już była inna i okazało się, że docelowo są dwie panie na ok.10dzieci, a jak przychodzi "sezon" to trzy z szefową. A ta co była wczoraj, to praktykantka. Także mam nadzieję, że faktycznie tak jest, bo tamta nie wiem co w ogóle robiła wśród dzieci-od razu było widać, że ani powołania, ani drygu do nich nie ma niestety. A po trzecie, to pomijając powyższe Maksio szybko wypatrzył ulubione pojazdy i "biegał" z nimi po tarasie przez prawie całą godzinę. Drugi dzień już był lepszy, na początku tylko trzymał się mnie, a potem bawił w najlepsze zabawkami. Najbardziej zaskoczyło mnie podejście dzieciaków, które bardzo szybko traktują cię jak nową ciocię, podchodzą, siadają na kolanach, pokazują różne rzeczy, domagają się uwagi, etc., a Niusiek tylko patrzył i dalej zajmował się sobą.
-
Dziewczyny, i ja polecam przepisy z alaantkowego blw-mybrazem z nimi rozszerzalismy diete, przetestowaliśmy mnóstwo przepisów i do większości cały czas wracamy. Mają swietne przepisy na naleśniki, placki, kasze, obiady, makarony, etc., a placuszki z kaszy manny sa naprawde super, tak samo jak i nalesniki. Co prawda moj maz mocno narzeka a ja czasem mam do ogarniecia dwa obiady, ale i tak uwazam, ze warto. Jesli chodzi o godziny adaptacyjne, to zaczynamy dopiero od wtorku, wiec na pewnomsie podziele zaraz po i zdam relacje z pierwszego dnia-mam nadzieje, ze bedzie pozytywna. Ciesze sie Jasiuniu, ze Twoj Jasiu tak szybko zaakaceptowal zmiany i tak fajnie sobie radzi. Jakby nie patrzeć to tez na pewno duza zasluga opiekunki, wiec wyglada na to, ze dobrze trafiliscie. Ja ostatnio uslyszalam, ze jestem wyrodna matka, bo oddaje synka do zlobka, a jeszcze wczesniej komentarz "ja bym w zyciu nie oddala dziecka do zlobka"-komentarz sasiadki, ktora z dwojka dzieci od dobrych 5lat jest w domu i nie pracuje. Ja tez bym nie oddawala, gdybym mogla sobie na to pozwolic albo zostwic Maksia z babcia, a skoro nie moge, to wole zlobek i obym zdania nie musiala zmieniac. Uroki mieszkania w domu. U nas w blokowych warunkach mamy podstawiony wiklinowy stolik pod scianke balkonu i jak tylko cos sie dzieje, jedzie samochod, motor, leci samolot (niedaleko mamy lotnisko), szczeka pies,to jest szybka akcja i juz Maksio stoi na stoliku i inwigilujemy otoczenie. A co do zabawek, to u nas kroluja samochody, traktory, koparki i rysoraki, no i pilki, za tymi Maly szaleje okrutnie, zwlaszcza jak zobaczy taka na placu zabaw. I fajnie, bo juz w swoich ksiazeczkach tez potrafi je wylapac i pokazuje palcem trzesac sie z radosci.
-
Obsmialam się czytając o tym cycu w vuzi po 1.5h-skąd ja to znam! Nie raz mi się zdarzylo jak przysnelam z Niuskiem w ciągu dnia a cyc ciągle w ruchu. Ehh, czuję ze i u nas będzie bardzo podobnie z tym jedzeniem i spaniem. Maksio jest taki, ze przy jedzeniu w krzeselku (co do zasady karmimy się blw) zje trochę a potem mu w głowie zabawa i chce wychodzić z krzesełka. A wiem, że mało zjadł i raczej nie jest to tyle ile potrzebuje zgodnie z zasadą blw, i za chwilę domagał by się cyca, to dokarmiam go jeszcze podczas zabawy i ładnie otwiera buzię. Więc jeśli nic się nie zmieni przez kolejne 3tygodnie, to przypuszczam, że będzie niedojadal w zlobku i będzie marudny..liczę, ze szybko się jednak przestawi na nowy "tryb" i bedzie dobrze. A jesli chodzi o sam zlobek, to ja podpytalam dwie mamy-jedną pod zlobkiem, druga przypadkiem na placu zabaw czy są zadowolone z tgo zlobka i obie z uśmiechem na ustach, ze tak, i ze widzą jakie dzieci sa zadowolone, jak sie rozwijaja i jak bez problemu zostaja w zlobku-takze mam nadzieje, ze i u nas tak bedzie. Maksio też raczej chodzić nie będzie jak pójdzie do żłobka, więc zobaczymy czy pozostałe chodzące dzieci go nie "przytlocza"-tym bardziej, ze jest to jedna grupa 16dzieci w wieku od 6m-cy do 3 lat). A co do samej pracy, to tez się trochę boje, bo niby to samo stanowisko, ale mamy zmieniony i wiekszy zespół, nowe obowiązki i sporo się pozmienialo przez ostatnie 1.5roku jak mnie nie bylo, wiec będzie na pewno sporo nauki i stresu..ale i tak ciagle sobie powtarzam, ze bedzie dobrze i damy rade.
-
Jasiuniu, przeczytałam właśnie Twojego posta i na nowo zaczęłam się stresować tym co mnie czeka od września. Co prawda my od 16.08 zaczynamy godziny adaptacyjne i będzie to kilka "cioc" a nie jedna, ale i tak się boję okrutnie tego wszystkiego. A mam wrażenie, że Ty bardzo dzielnie przez to wszystko przechodzisz, tym bardziej, że oboje z Jasiem mieliście niewiele czasu na adaptację. No i fajnie, że tak szybko zaakceptował nianię. Mam nadzieję, że kobieta nie będzie oporna i Twoje prośby będzie wprowadzała w życie nie tylko jak jesteś w domu. Swoją drogą jestem bardzo ciekawa jak minął Ci pierwszy dzień bez synka (ja swojego przez ostatnie 13m-cy zostawiłam najdłużej na 3h i to może ze 3 razy w ciągu tego okresu, więc pierwszego dnia to chyba jajko zniose zanim wrócę do domu..) a z tym niedojadaniem to myślę, że będzie podobnie. Zjemy śniadanie albo obiad i Niusiek marudny, ale to tak ze wiem ze ma ochotę na cyca-podje i od razu uśmiech i siły witalne wracają. A on jak głodny to jest rozdrazniony, nie ma cierpliwości do zabawek i wszystko go irytuje, więc jesli będzie niedojadal to Panie w zlobku mogą nie miec lekko..
-
Magda73 u mnie z tym cycem nocnym podobnie. Czasami mam wrazenie, ze tylko przekladam sie z boku na bok,a nad ranem piersi tak wymeczone jakby ssal je ciagiem przez 24h. Az sie boje pomyslec co to bedzie jak pojdzie do żłobka skoro karmienia nocne maja sie wtedy wzmozyc..jesli chofzchodzi o picie z butelki, to moze zalapie ze zwyklej malej zywca. Moj tak sie nauczyl a dopiero pozniej oswoil sie z ta z dziubkiem. Przy okazji od malego cwiczyl motoryke mala uczac sie zakrecac po wypiciu buteleczke i teraz robi to jak mistrzunio hehe. A jesli chodzi o "zmeczenie" materialu, to na pewno masz racje. Widze roznice nawet przy zasypianiu przy cycu, jak Maly jest taki padniety, a kiedy po prostu chce mu sie spac.
-
Jasiuniu, ja tak samo sobie pomyślałam jak i Ty. Tzn.ze nie chce malego tak stresowc i siebie tez oddstawianiem od cyca, zwlaszcza ze moj Maly jak i podobnie Twoj drze sie w nieboglosy (czasami podczas skokow trwa to dlugo i czesto) i nie chce go pozbawiac tej piersi i tulenia, bo wiem ze tego czasu zostalo juz tak malo i ze okres ten nigdy niestety nie wroci. I tak po cichu licze, ze jak mnie nie bedzie w poblizu, to moze nie bedzie juz tej piersi potrzebowal i to co zje na sniadanie albo obiad w zlobku w zupełności mu wystarczy. A z zasyoianiem tez podobnie-raz jedyny zasnal u meza na ramieniu i to calkiem niedawno jak sie juz troche splakal i byl padniety, a ja juz u kresu sil poszlam wieczorem do wanny. Z drugiej strony sie pocieszam, ze moze pojdzie w sladyinnych dzieci i po prostu ladnke sie polozy i zasnie (jak przypadkiem na placu zabaw spotkalam jedna mame malucha z kojego zlobka, to tez mowila, ze okrutnie marwila sie o zasypianie, bo jej synek zasypial tylko i wylacznie w wozki-byl w wieku Maksia jak oddala go do zlobka-a tu sie okazalo, ze juz oierwszego dnia wzial swoj kocyk, polozyl sie i tak jak inne dzieci poszedl spac-wiec mocno trzymam kciuki, zeby w przypadku mojego Niuska bylo podobnie. Co do Niani i tej lyzeczki, to tez bym tak zareagowala. Mnie w srodku kreci jak babcis (moja mama) przekazuje buteleczke z woda Maksia, zeby nspila sie 4m-ce starsza bratanica-moze dlatego, ze Niusiek juz przeszedł zatrucie wirusowe i wole unikac takich "wymian" plynow..a tym bardziej jak jest to zupelnie obca osoba! Moj Niusiek tez celuje juz widelcem do buzi, ma problem jeszcze z nabijaniem, ale jak juz cos trafi albo ja mu pomogę, to idzie mu naprawdę fajnie. No i pochwalę się, że od 3tyg robimy kupki do nocnika-zaraz po spaniu jocnym idziemy do lazienki, kilka minut zabawy i mamy kupke. A i w ciagu dnia juz 3 razy sie zdarzylo, ze Maksio zaczal sygnalizowac, ze cos sie swieci i po pytaniu czy idziemy na kupke, kiwnal glowa i ruszyl do lazienki w poszukiwaniu nocnika. Mam tylko nadzieje, ze to sie nie cofnie i straci zapal jak do mycia zebow.
-
Cześć Dziewczyny. Po ponad 1.5roku czytania Was i czerpania ogromu wiedzy, postanowiłam i ja w końcu się ujawnić. Tak na szybko: mam synka Maksia, urodzonego 30 czerwca przez cc, malego HNB, nadal zagorzalego piersiopijce, ktory od września rusza do żłobka. I z racji tego, że chyba będzie to najtrudniejszy okres dla nas obojga pomyslalam, ze jeśli oficjalnie dołączę do Was zmagajacych sie z tym samym tematem, to będzie zdecydowanie lzej. Z tego co czytam, to moj Maksik jest bardzo podobny do Maluszka jasiuni, co prawda jeszcze nie chodzi, nadal te nozyny mocno mu sie rozjezdzaja, ale cala reszta raczej sie zgadza. I tu pytanie do Ciebie jasiuniu-czy Twoj Jasio nadal zasypia przy piersi? Ja nie wiem jak nam z tym pojdzie, bo synek potrafi ssac piers kilka razy dziennie (dojadajac np po sniadanu, a juz do spania obowiazkowo-2 drzemki w ciagu dnia), i okrutnie sie martwie jak to bedzie w zlobku z zasypianiem i jedzeniem, jak tej piersi nie bedzie a my przez sierpien nie nauczymy sie zyc bez niej w ciagu dnia..bo o calkowitym oddstawieniu chyba jeszcze nie mysle. W kazdym badz razie trzymam mocno kciuki jasiuniu za Ciebie, bo o ile dobrze pamietam to juz od poniedzialku wracasz do pracy.